Skylon brzmi jak wizja przyszłości, w której warto żyć. Po co latać samolotami pasażerskimi, jeżeli możemy przerobić rakiety na... samoloty?
Rakiety, kosmos, turyści...
Jednorazowe rakiety to drogie rozwiązanie, które siłą rzeczy narzuca wiele ograniczeń. Dziś za sprawą pewnego ekscentrycznego milionera świat podbija nowa moda, mianowicie rakiety wielokrotnego użytku. Jak to kiedyś tłumaczył Elon Musk, gdybyście widzieli spadającą walizkę, która jest wypełniona milionami dolarów, to spróbowalibyście ją złapać, czy nie? Skoro ktoś już pokazał, że wspomniane walizki wypchane milionami mogą być schwytane i wykorzystane ponownie, to pojawia się coraz więcej chętnych na tego typu… podejścia do całej sprawy. Rakiety mogą służyć np. wojsku, badaniom, a nawet (byłoby fajnie) kolonizacji obcych planet? Pozostaje jeszcze kwestia turystyki, która kusi wizjami dużych dochodów.
Jeff Bezos obiecuje, że umożliwi odbywanie suborbitalnych lotów zwykłym zjadaczom chleba (zwykłym, ale z ciężkimi portfelami).
Elon Musk już teraz zabukował pierwszy lot wokół Księżyca dla dwóch śmiałków z ciężkimi portfelami.
Elon Musk zapowiedział ostatnio, że będzie miał nowinę na temat SpaceX, którą chciałby się z nami podzielić (nami wszystkimi, tzn. ludźmi internetu). To co wyjawił rzeczywiście okazało się być bardzo interesujące – najprawdopodobniej po raz pierwszy od 45 lat ludzie polecą w okolice Księżyca. Jeżeli NASA lub ktokolwiek inny faktycznie nie zrealizuje żadnej księżycowej misji przed tym co wstępnie zaplanowało SpaceX, to kosmiczni turyści zapiszą się w kartach historii.
SpaceX wyśle ludzi na lot wokół Księżyca.
Skylon
Nad czym pracuje konkurencja SpaceX i Blue Origin, która na pewno nie śpi? Za sprawą wypowiedzi Axela Ringeisena dla Welt, polski Business Insider przypomina nam o Skylonie, czyli projekcie bijącym rekord w… zbudowaniu czegoś możliwie najfajniejszego? To tylko moja opinia, ale czy można stworzyć coś fajniejszego od statku kosmicznego, który w zasadzie jest samolotem kosmicznym, czyli połączeniem rakiety i samolotu? Gdyby mnie ktoś pytał to odpowiedziałbym: „nie, nie można”. Tymbardziej, że Skylon zabierze na swój pokład ok. 24 pasażerów i przetransportuje ich w dowolne miejsce na naszej planecie w mniej więcej 4 godziny.
Takie efekty ma przynieść współpraca niemieckiego Bayern-Chemie, brytyjskiego Reaction Engines oraz Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ogromne znaczenie dla tego projektu ma silnik SABRE (Synergistic Air-Breathing Rocket Engine), na którego rozwój przeznaczono setki milionów. Jak możemy wyczytać w artykule na stronie Space24.pl: „Napęd będzie stanowić ciekły wodór, a rolę utleniacza w początkowej fazie lotu będzie stanowiło powietrze z atmosfery (jak w zwykłych silnikach odrzutowych), natomiast od wysokości 26 km, powyżej prędkości 5 Mach ciekły tlen”. Zysk płynący z rozwoju tej technologii wiąże się z mniejszą wagą oraz mniejszym zużyciem paliwa. Ograniczenie kosztów związanych z wynoszeniem ładunków na orbitę, czy transportowaniem ludzi w przygotowanym do tego przedziale pasażerskim, sprawia, że gra jest warta świeczki.
Skylon będzie dokonywał startu i lądowania horyzontalnie, w sposób zbliżony do samolotów, a nie promów kosmicznych. Stanowi to kolejną zaletę tego przedsięwzięcia, które niewątpliwie wkomponowuje się w nowe kosmiczne trendy.
Kojarzy mi się to trochę z opracowywanym przez Boeing XS-1 czyli Experimental Spaceplane, choć są tu spore różnice.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu