Minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii, Amber Rudd twiedzi, że „prawdziwi ludzie” nie potrzebują, żeby ich wiadomości były szyfrowane. Nie są zainteresowani gwarancją wysokiego poziomu zabezpieczeń i prywatności, lecz fajnymi, przystępnymi, łatwymi w obsłudze aplikacjami.

Na samym początku warto jeszcze zatrzymać się chwilę przy samym określeniu „real people”, które raczej nie powinno być tłumaczone dosłownie, ponieważ jego znaczenie jest takie, że tzw. „real people” to w pewnym sensie… normalni, dobrzy ludzie.
Ludzie nie potrzebują prywatności i szyfrowania
Wracając do tego co Amber Rudd myśli na temat ludzi korzystających z aplikacji takich jak np. WhatsApp, to jest ona zdania, że normalni ludzie nie potrzebują szyfrowania end-to-end i tak naprawdę zależy im tylko na otrzymaniu czegoś, co jest przyjazne użytkownikowi (ang. user friendly) oraz co stanowi tanią opcję na komunikowanie się z innymi. Czyli… nie dość, że nikt nie chce mieć gwarancji tego, że osoby trzecie nie będą miały wglądu do ich korespondencji, to jeszcze jest to najzwyklejsza w świecie „przeszkadzajka” dla zagwarantowania ludziom bezpieczeństwa.
Jedynymi beneficjentami takiej zbędnej, dodatkowej - może wręcz nadgorliwej – prywatności są… terroryści! Czyli jakby się nad tym zastanowić, powinniśmy dobrowolnie pozwalać na pełną inwigilację, bo:
- Normalni ludzie nie mają nic do ukrycia, więc co ich to obchodzi czy państwowe służby zaglądają do ich życia, np. mając wgląd do wszelkich rozmów?
- Terroryści są niebezpieczni, więc ludzie powinni oddać swoją prywatność na rzecz bezpieczeństwa.
Przynajmniej ja to tak odbieram, ale mniejsza o moją interpretację słów brytyjskiej polityk, która podzieliła się swoimi refleksjami w The Telegraph. Zobaczmy co na ten temat myśli Renate Samson, Chief Executive of Big Brother Watch, której wypowiedzi zostały przedstawione w Huffington Post:
Sugerowanie, że ludzie tak naprawdę nie oczekują odpowiednich zabezpieczeń od swoich usług sieciowych jest ubliżające. Co z tymi członkami społeczeństwa, którzy są w niebezpiecznych lub delikatnych sytuacjach, a co dopiero z tymi z nas, którzy zwyczajnie chcą chronić swojej komunikacji przed naruszeniami, hakowaniem i cyberprzestępczością? Po raz kolejny rząd próbuje osłabiać zabezpieczenia wszystkich, w odpowiedzi na czyny niewielu. Wszyscy jesteśmy cyfrowymi obwyatelami, wszyscy zasługujemy na zabezpieczenia w przestrzeni cyfrowej.
Amber Rudd ma naiwne albo niebezpieczne poglądy...
W ocenie Renate Samson, to co wypisuje Amber Rudd w The Telegraph, jest w najlepszym razie naiwne, a w najgorszym niebezpieczne. Trudno się z tym nie zgodzić… Co prawda brytyjska minister spraw wewnętrznych nie mówi o całkowitym usunięciu zabezpieczeń, ale jej słowa i tak są zwyczajnie niesmaczne i sugerują, że ludzie to głupcy, którzy chcą tylko łatwych w obsłudze aplikacji i mają gdzieś zabezpieczenia i prywatność… Dlatego sam tytuł z The Telegraph niby jest ostrożny, ale koniec końców i tak wiadomo o co chodzi: „Nie chcemy zakazywać szyfrowania, ale nasza niemożność do dostrzegania spiskowania terrorystów, osłabia nasze bezpieczeństwo”.
Na koniec wypada tylko zacytować Benjamina Franklina:
Ci którzy rezygnują z wolności w imię odrobiny tymczasowego bezpieczeństwa, nie zasługują na żadne z nich.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu