Nie mam wątpliwości, że prezentacja elektrycznego SUV-a Škoda Vision E na Auto Shanghai 2017 ma gigantyczne znaczenie dla rynku motoryzacyjnego, może nawet większe niż kolejna Tesla czy elektryczna ofensywa marek premium. Dlaczego? Bo Škoda znana jest z ostrożnego podejścia do rozwiązań, które nie są przeznaczone dla szerokiej grupy odbiorców, a także takich, które są nowinkami na rynku i jeszcze nie przyjęły się powszechnie. Patrząc po wynikach sprzedaży, choćby w Polsce, klienci najwyraźniej to doceniają. Jeśli więc Škoda zapowiada, że do 2025 będzie miała 5 różnych elektrycznych aut, a 25% jej sprzedaży będą stanowiły auta z alternatywnym napędem (również hybrydowym), to znak że „coś się dzieje” w motoryzacji.
Vision E – gdy Škoda zapowiada elektryczną przyszłość, to wiedz że coś się dzieje
Piszę tak dlatego, że np. w Polsce, gdzie Škoda jest najpopularniejszą marką wśród nowych aut, zarejestrowanych jest zaledwie 500 samochodów elektrycznych. Deklaracje Czechów wydają się więc bardzo odważne. Oczywiście te wspomniane 25% obejmuje również auta hybrydowe, co oznacza że to one mogą stanowić większość tej puli, ale jest to znak, że alternatywny napęd wchodzi pod strzechy również u Kowalskich. Zresztą przysłowiowy Jan będzie miał ku temu okazję już za dwa lata, kiedy to wejdzie na rynek Superb w wersji hybrid plug-In, a rok później jego w pełni elektryczna wersja. Wygląda więc na to, że prezentacja koncepcyjnego samochodu elektrycznego to tak naprawdę zapowiedź dużych zmian w ofercie Škody.
Wracając jednak do Vision E… Zaprezentowane auto to koncept, a więc niektóre zawarte w nim rozwiązania nie muszą pojawić się w wersji produkcyjnej. Najbardziej prawdopodobne jest to w odniesieniu do foteli, które odwracają się o 20⁰ na zewnątrz ułatwiając wejście do samochodu. Również brak słupka B i tylne drzwi otwierane „pod wiatr” to raczej rozwiązanie, które zaniknie w produkcyjnej wersji. Nie spodziewałbym się również, by drugi rząd siedzeń przewidziany był na tylko dwie osoby, to nie w stylu Škody, która stawia na przestronność swoich aut.
Jestem jednak gotów uwierzyć, że w wersji produkcyjnej pojawią się ekrany w dużej liczbie. Jeden przed kierowcą, kolejny tradycyjnie na środku, ale… pasażer z przodu ma swój własny, a osoby jadące z tyłu także mają takowe. Systemy pokładowe będą mogły przyjmować polecenia głosowe jak i będą rozumieć gesty. To akurat nic nowego, bo komendy są obecne w dzisiejszych autach marki Škoda, a obsługa gestów jest już nawet w Golfie. Ciekawostką za to jest system monitorowania wzroku kierowcy, który będzie mógł lepiej rozpoznać jego poziom koncentracji, a to oczywiście wpłynie korzystnie na bezpieczeństwo.
A skoro o tym mowa: Škoda Vision E ma być wyposażona w liczne systemy poprawiające bezpieczeństwo. Oprócz systemów, które dziś są już stosunkowo powszechne, pojawią się rozwiązania jak choćby umożliwiające samodzielne omijanie przeszkody. Vision E ma być też autem autonomicznym trzeciego poziomu. Oznacza to, że będzie możliwa jazda autonomiczna w korku i drogami szybkiego ruchu. Auto będzie mogło też samodzielnie znaleźć miejsce postojowe i zaparkować nawet bez obecności kierowcy w środku. W porównaniu z tym, co oferują dzisiejsze auta tej marki w tej kwestii, to spory postęp. Producent deklaruje, że system komputerowy będzie się uczył pewnych manewrów od kierowcy. Będzie też zapamiętywał preferowane miejsca parkingowe czy kierunek ustawienia samochodu.
Elektryczny Vision E
Nie możemy jednak zapominać, że Škoda Vision E to auto elektryczne. Co w tej kwestii deklaruje producent? Za napęd odpowiadają dwa silniki o sumarycznej mocy 225 kW (306 KM) napędzające dwie osie niezależnie od siebie. Prędkość maksymalna ma zostać ograniczona do 180 km/h, a zasięg ma wynosić 500 km. W Europie największym problemem nie jest jednak maksymalny zasięg, a możliwość szybkiego naładowania samochodu. I tutaj docieramy do kolejnej ciekawostki. Koncern Volkswagena bierze udział w projekcie budowy sieci stacji ładowania akumulatorów wzdłuż ważnych osi komunikacyjnych w Europie: High-Power-DC. Jeszcze w rym roku ma powstać 400 takich stacji, a do 2020 roku kilka tysięcy. Czas ładowania Vision E do 80% na takiej stacji ma trwać nie dłużej niż 30 minut. Jeśli te zapewnienia staną się rzeczywistością, to dłuższa podróż autem elektrycznym nie będzie stanowiła już tak dużego wyzwania jak ma to miejsce dziś.
Warto też zaznaczyć, że Škoda Vision E może być ładowana indukcyjnie. Płyta, którą trzeba zainstalować w podłożu ma wymiary 65×65×5 cm. Niestety nie podano ile czasu będzie trwało takie ładowanie.
Na koniec
Czy za 10 lat najpopularniejszym nowym autem w Polsce będzie hybrydowa Škoda? Pewnie jeszcze nie, ale z pewnością będzie już stanowiła istotny udział w sprzedaży. Fakt, że czeska marka stawia odważne deklaracje w sprawie elektryfikacji motoryzacji jest sygnałem, że poważna zmiana dotycząca napędów rozpoczęła się na dobre, bez możliwości odwrotu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu