Felietony

Kiedy Apple i Google zaczną dbać o porządek w swoich sklepach z aplikacjami?

Albert Lewandowski
Kiedy Apple i Google zaczną dbać o porządek w swoich sklepach z aplikacjami?
Reklama

Zarówno Google, jak i Apple chwalą się nieprzerwanie tym, jak dużo aplikacji znajdziemy w ich sklepach z programami, co przypomina nieco dziecinną walkę. Nie da się ukryć, że trudno połączyć ze sobą mnogość programów oraz ich wysoką jakość. Czy dałoby się coś z tym zrobić?

Nieprzerwany śmiech z antywirusów

W pojedynku Sklep Play kontra App Store, w którym o wygranej decyduje liczba gorszych jakościowo aplikacji, obecnie wygrywa pierwszy z wymienionych. Trudno się temu dziwić, ponieważ statystycznie to użytkownicy iOS wydają więcej pieniędzy na programy lub bezpośrednio w nich, więc sami deweloperzy nie mają szczególnych korzyści w wydawaniu swoich produkcji na platformie Google w najlepszej formie. Inna sprawa, że nikt tego od nich nie wymaga. Skoro w sklepie znajdziemy kilkadziesiąt innych alternatyw, wątpię, aby ktokolwiek narzekał na jedną, skoro może ją błyskawicznie zastąpić. Niewątpliwie jednak statystyki odnośnie liczby dostępnych aplikacji mogą być trochę mylące. W praktyce tylko część spośród nich do czegoś się przydaje.

Reklama

Przeczytaj również: Najlepsze antywirusy na Androida.

W tym miejscu trzeba wspomnieć o antywirusach. Z jednej strony sam Android jest bezpiecznym systemem, dopóki użytkownik nie zdecyduje się na instalowanie podejrzanych programów, co gorsza spoza Sklepu Play. Z drugiej natomiast takie aplikacje oferują sporo funkcji dodatkowych, które mogą się przydać, jak, m.in. bardziej rozbudowana blokada połączeń czy SMS-ów, sprawdzanie otrzymywanych plików czy blokada przed szkodliwymi aplikacjami. Ostatnie statystyki pokazują po raz kolejny, że sporo dostępnych w Sklepie Play antywirusów nadaje się tylko do kosza.

Za zabawne sprawdzenie darmowych programów antywirusowych na Androida zabrała się brytyjska firma Comparitech. W ich badaniu wzięło udział 21 propozycji i odkryto, że „zaledwie” 47% spośród nich ma poważne mankamenty. Sprawdzono, jak aplikacja działa, co robi w tle i jak monituje aktywność urządzenia. Siedem programów nie było w stanie wykryć zagrożenia, z kolei trzy miały poważne luki zabezpieczeń. Co ciekawsze, aplikacje gromadziły dane o użytkownikach i potem deweloperzy sprzedawali je dalej. Po prostu żenada.

Czas na sklepowe porządki

Przy dostępności ponad 1 miliona propozycji w sklepach z aplikacjami trudno oczekiwać wybitnej jakości w każdym przypadku. Do tego wszystkiego dochodzą informacje o wykrytych zagrożeniach w programach, które skutkują tym, że dane użytkowników są sprzedawane dalej reklamodawcom. Owszem, częściej w takich historiach pojawia się Google, ale nawet Apple nie jest tu święte. Na szczęście w ciągu ostatnich kilku miesięcy widać poprawę w tym zakresie. Nareszcie firmy pokazują, że liczy się dla nich coś więcej i chcą oferować swoim klientom rzeczywiście sprawdzone programy.

Szczególnie dobrze by było, aby zajęto się tematem sklonowanych aplikacji. Dziwne, że zarówno Apple, jak i Google dysponują własnymi rozwiązaniami, opierającymi się o uczenie maszynowe, jednak nie są one w stanie wykryć tak oczywistych, podejrzanych podróbek pozostałych programów. Żal w tym miejscu jeszcze wspominać o antywirusach na Androida. Cóż, niewątpliwie to dobry temat i świetnie pokazuje, że nie wolno ufać każdej dostępnej aplikacji.

Źródło: Android Headlines

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama