Facebook danymi stoi i nikogo z Was raczej nie rusza już to, że czesze nas z prywatnych informacji jak oszalały po to, by następnie na nich zarabiać. Okej, to sobie już ustaliliśmy. Warto jednak wiedzieć, jak to działa i jak głęboko sięga tendencja na Facebooku ku temu, aby użytkownicy nie dowiedzieli się dokładnie, w jaki sposób to się odbywa. Signal to sprawdził i... dużo większy gigant wykorzystał swoją władzę, by ten "proceder" ukrócić.
Signal wyszedł z prostego założenia. Ludzie zbuntowaliby się masowo, gdyby dokładnie wiedzieli w jaki sposób działa zbieranie danych na Facebooku i w jaki sposób są one wykorzystywane. Informacje dotyczące użycia prywatności użytkowników nie są łatwo dostępne w takich miejscach i zdecydowana większość osób mających konto u Zuckerberga - nie tylko na Facebooku przecież, ale i na Instgramie, WhatsAppie - ich nie zna.
Sprawdź również: Szef Signala złamał zabezpieczenia i ośmieszył izraelskich „łamaczy” iPhonów
Twórca prywatnego komunikatora (z którego jak wiadomo... korzysta również Zuckerberg) zdecydował się sprawdzić, jak daleko można posunąć się w reklamach na Facebooku. Skonstruowano serię materiałów sponsorowanych z wyeksponowanym obrazkiem, na którym znajdują się informacje o zainteresowaniach osób, na które owe treści targetowano. Spójrzcie sami:
Lubisz to, jesteś tu i to, prawdopodobnie urodziło Ci się ostatnio dziecko, prawdopodobnie do pracy jeździsz motocyklem. Widząc taką reklamę, użytkownik mógłby się zatrzymać i zastanowić: "cholera, czy to rzeczywiście jest to, co wie o mnie Facebook?". Nie chwalimy się często wszem i wobec tym, co nam się przydarza lub co nas interesuje. Pojawienie się takiej reklamy w newsfeedzie na Facebooku czy w strumieniu na Instagramie mogłoby spowodować konsternację u niektórych. Nie każdy przecież na co dzień interesuje się nowymi technologiami i tym, co o nas wie Facebook. Ludzie nie zastanawiają się nad tym w większości. A szkoda.
Co na to Facebook? Kampania reklamowa została wstrzymana. Wygląda na to, że gigant jest bardzo chętny do sprzedawania informacji o swoich użytkownikach dopóki nie zwraca to ich uwagi na fakt ich wykorzystywania. Signal uznał, że gigant intencjonalnie nie chce pokazywać takich reklam, bo godzi to w jego interesy. Niezwykle ciekawe podejście Signala - nienachalne, pomysłowe i ostatecznie - efektowne. Ponadto w stylu samego Signala - nie jest to bowiem pierwszy raz, gdy ten próbuje kopać Facebooka po kostkach. I najpewniej nie ostatni.
Facebook ma prawo robić co chce
To może być jeden z argumentów ku temu, by tę sprawę "zakopać" wśród typowo sensacyjnych, mało istotnych. Jednak czy to takie nieistotne? Świadomość wykorzystania danych przez Facebooka wśród ogółu użytkowników jest śmiesznie niska. Podnoszone co jakiś czas konsekwencje takiej swawoli z informacjami należącymi do osób mających konto na Instagramie, Facebooku czy WhatsAppie docierają do relatywnie niewielu. Czasami jest również tak, że są osoby które wiedzą o tym, w jaki sposób informacje są wykorzystywane, ale... nic sobie z tego nie robi. Uważają one, że Facebook ma prawo do takich działań i w sumie, to ich nie obchodzi. Okej, rozumiem taką postawę. Kiedyś sądziłem, że moje dane to zapłata za to, że Facebook jest darmowy. Potem uznałem, że coś tych danych Facebook za dużo dostaje i w sumie, to ja bym je wycenił wyżej. Potem Facebook mnie kompletnie zirytował i znudził. Uznałem, że skoro nie spełnia moich oczekiwań, to tym bardziej nie będzie mieć dostępu do aż tylu informacji.
Signal za pomocą tego kroku ujawnił pewną obłudę Facebooka, najpewniej grając na grillowanie tematu batalii z Apple, które uznało że prywatność swoich użytkowników musi chronić za wszelką cenę. Facebook rozpłakał się odrobinę i oznajmił m. in., że ten krok stanowi zagrożenie dla darmowości Facebooku. Tak, jasne. Nie stanie mu się żadna większa krzywda - to tylko czcze życzenia. Twórca prywatnego komunikatora dodatkowo, niewielkim kosztem zrobił sobie najpewniej kolejną ciekawą reklamę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu