Wczoraj pisałem dla Was o robocie, który z powodzeniem może wykonywać wiele prac w rolnictwie. Inne gałęzie nie chcą być gorsze i bardzo chętnie korzystają z usług robotów, które są dużo dokładniejsze i w dłuższej perspektywie - tańsze niż ludzie. Taśma produkcyjna - mimo, że to świetny wynalazek, to mimo wszystko jest niedoskonała. Wszystko jest ok, kiedy w procesie produkcyjnym nic nie trzeba zmieniać. A jeżeli trzeba wdrożyć poprawki? Wtedy może zacząć się problem.
Pająk, robot i drukarka 3D w jednym. Siemens chce mieć armię takich pracowników
Załóżmy, że jeden element urządzenia, które budujemy musi zostać zmieniony. Znaleźliśmy w nim wadę, która dyskwalifikuje sprzęt z dalszej sprzedaży lub wdrożenia na rynek. To nie jest takie proste jak nam się wydaje - wdrożyć poprawkę i gotowe. Do tego trzeba daleko posuniętych zmian w procesie produkcji - inne elementy też muszą pasować, a przystosowane do składania sprzętu roboty muszą zostać albo przekonfigurowane, albo zmodernizowane. Ludzie, którzy będą stać za innymi kwestiami w produkcji powinni zostać odpowiednio przeszkoleni. Główna przeszkoda? Koszt. Ale Siemens chce temat ugryźć inaczej.
Wczoraj, pisząc o robocie w rolnictwie myślałem o tym, że robot to genialny "niewolnik" naszych czasów. Nieświadomy - bo i po co, wykonuje to, co mu każemy bez zająknięcia. Obchodzi go tylko energia i to, że jest sprawny. Dalej może robić to samo... i to samo przez całą wieczność. Nie znudzi się, nie zmęczy i nie zaprotestuje. Siemens dobrze rozumie wszystkie bolączki standardowych sposobów produkcji i uważa, że połączenie drukarki 3D i robota to ciekawe rozwiązanie. Mechaniczny pracownik - pająk wyposażony w drukarkę 3D będzie w stanie dużo lepiej przystosować się do nagłych zmian w procesie produkcji. Dobierze taki sposób wykonania zadania, by odbyło się to jak najefektywniej i najszybciej - dzięki zestawowi czujników oraz kamerze wykrywającej głębię. Zaawansowany system komunikacji z innymi robotami pozwoli mu także na... dogadanie się z resztą co do jego obowiązków. Tak, roboty zaczną się dzielić pracą tak, aby cały proces przebiegł jeszcze sprawniej.
Mało tego - jeżeli inne roboty zauważą, że jeden z nich się popsuł, spróbują go albo naprawić, albo powiadomią o to odpowiedzialną za drużynę osobę. Jeżeli wyczerpie się bateria - umieszczą nieszczęśnika tam, gdzie w spokoju będzie mógł się podładować, bez potrzeby wzywania technika. Brak jednego z robotów spowoduje potrzebę renegocjacji obowiązków i... to właściwie tyle. Praca będzie odbywać się dalej, według nieco innych - ale wciąż optymalnych zasad. Widać, że Siemens nieźle czuje temat.
Wizja iście szaleńcza, ale wcale nie głupia. Roboty, które będą wymagać minimum ingerencji od człowieka, nie będą zadawać pytań tylko robić to, co do nich należy. Sen każdego kierownika zespołu. Niemalże stuprocentowo samodzielne urządzenia, które będą również odpowiednio obdzielić się pracą i wykonać zadanie jeszcze szybciej. Cóż, jeszcze chwila i czeka nas konkretny zwrot w technologiach dotyczących produkcji - synergia człowieka z maszynami jest w sumie nieunikniona. Ale słuszna i potrzebna.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu