Maciek napisał dziś, że wybory prezydenckie wygrał też internet. Faktycznie, trudno było nie zauważyć roli, jaką w ostatnich tygodniach odegrała sieć ...
Sieć zaraz wybuchnie. To jest ten dzień kiedy trzeba wyłączyć Facebooka i Twittera
Maciek napisał dziś, że wybory prezydenckie wygrał też internet. Faktycznie, trudno było nie zauważyć roli, jaką w ostatnich tygodniach odegrała sieć - jak sprawnie (lub nie) kandydaci wykorzystywali w pewnym sensie nowe dla nich środki przekazu. Ale jest też druga strona, strona użytkowników. Korzystacie z Facebooka i Twittera? W takim razie pomyślcie nad ich wyłączeniem, przynajmniej dziś. Choć w sumie lepiej było to zrobić już wczoraj.
W tym tekście nie znajdziecie ani poglądów politycznych, ani mojego sympatyzowania z którymkolwiek z kandydatów. Wybory się skończyły, absolutnie nie zakazuję nikomu ich komentowania. Jestem natomiast trochę zaskoczony jak wielu jest wśród moich sieciowych znajomych politologów (domorosłych w większości). Ujawniali się zawsze przy okazji wszelkiej maści wyborów, ale w przypadku tych ostatnich można mówić o pewnym apogeum.
Niestety nie jestem w stanie powiedzieć, że to dobre zjawisko. To, co dzieje się na Facebooku i Twitterze przyprawia mnie o niesmak. Oba serwisy zalane są sympatykami obu stron i naprawdę ciężko przekopać się do innej niż wybory treści. Jestem w stanie zrozumieć to w przypadku serwisów informacyjnych (zarówno tych informacyjnych mniej, jak i bardziej) - tam liczą się kliki. Jest temat, są odsłony zapewniające wyrobienie (w jeden dzień) wytycznych na cały kwartał. Ale nagła zmiana tematyki moich społecznościowych tablic i strumieni nie jest niczym dobrym.
Po pierwsze, zaraz wydłubiecie sobie oczy. Jedni najeżdżają na drugich, drudzy najeżdżają na pierwszych - i o ile w przypadku wojenek konsolowych, czy samsungowo-applowych jest zabawnie, tu już nie.
Po drugie, tylko nie wyjedźcie wszyscy. Tak wielu deklaracji o opuszceniu naszego kraju nie widziałem jeszcze nigdy.
Swoją drogą widzieliście wczorajszego tweeta lotniska w Modlinie? Mistrzostwo.
Zarówno na Facebooku jak i Twitterze można pisać co tylko się chce. Tak samo jak jedni mogą publikować tam swoje treści, tak samo inni mogą ich nie śledzić klikając odpowiednie przyciski usuwające znajomych z listy znajomych lub wyłączające śledzenie danego konta. Przykro jest jednak patrzeć jaki wczoraj i dziś zrobił się tam śmietnik. Wyluzowanie w kwestii komentarzy na temat wyborów nie jest wcale przejawem braku zainteresowania sytuacją w Polsce. Chcieliśmy żeby sieć była inna niż telewizja, a robimy w niej taki sam smutny bałagan.
Chętnie poczytałbym konstruktywną krytykę, fajną analizę lub dobrze opracowane przewidywania nadchodzącej prezydentury, powody zwycięstwa. Ciekawą lekturą będą również wszelkie podsumowania porażki drugiego z kandydatów. Ale widzę, że nie uda się tego znaleźć w kanałach społecznościowych, choć miałem nadzieję że to właśnie tu przeczytam najciekawsze rzeczy. Niezmanierowane profesjonalizmem.
I choć często pisałem, że to właśnie Facebook i Twitter są fajnymi źródłami ciekawych treści, tak teraz będę starał się omijać oba szerokim łukiem. Przynajmniej przez kilka dni - aż wszystko choć trochę się uspokoi. Nie wiem jak Wy, ale ja wskakuję w technologiczne RSS-y, tam przynajmniej wszystko spokojnie i po staremu. I posłucham Was, chyba najwyższy czas bym wyluzował trochę w temacie serwisów społecznościowych i zaczął częściej zaglądać w inne zakątki sieci.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu