Konsole

Sega Game Gear Micro to już przegięcie w „jechaniu” na nostalgii

Krzysztof Kurdyła
Sega Game Gear Micro to już przegięcie w „jechaniu” na nostalgii
11

Od kilku lat mamy na rynku rozwijający się trend produktów, których głównym „haczykiem” sprzedażowym jest uderzanie w nostalgiczne struny naszej psychiki. Kultowe produkty, takie jak Commodore C64, ZX Spectrum czy konsole powracają w nowej formie, zachowując wygląd oryginału, a jednocześnie wnosząc trochę nowoczesnej techniki. Mam jednak wrażenie, że jak wielu takich „modowych” trendach, chyba powoli przechodzimy z etapu sympatycznego na żenujący. Przykład najnowszej konsolki Segi wygląda na próbę czystego skoku na kasę.

Sega Game Gear

Na początek powiedzmy sobie, czym był oryginał. Sega Game Gear to 8-bitowa konsola, jedna z pierwszych posiadających kolorowy wyświetlacz o niezłej, jak na początek lat 90-tych, przekątnej 3,2-cala. Gry do niej były dostarczane na cartridgach, można było też dokupić kilka ciekawych akcesoriów, takich jak choćby tuner TV czy lupa powiększająca ekran. Urządzenie było niestety prądożerne, wymagało ładowania aż sześcioma paluszkami.

Pomimo początkowego sukcesu, szybko okazało się, że wyraźnie przegrywa z konkurencją i ostatecznie cały projekt zakończył się porażką, zamykając bilans niecałymi 11 mln sprzedanych urządzeń w ciągu 5 lat i około 300 wypuszczonymi grami. Produkcję zakończono w 1996 r., w czasie, w którym jego główny konkurent Nintendo Game Boy wykręcał kolejne sprzedażowe rekordy.

Micro sprzęt, makro skok na kasę

Niestety, nowa wersja, jak wskazuje dopisek Micro, nie jest po prostu kopią tej konsolki, wyposażoną w nowoczesne komponenty i symulator umożliwiający zagranie w stare tytuły. To dziwaczna, pomniejszona do niedorzecznych rozmiarów replika, z zamkniętym systemem i czterema wbudowanymi na stałe grami. Żeby wyciągnąć więcej kasy, wymyślono sobie, że pojawią się modele z różnymi zestawami tytułów. Żeby zagrać we wszystkie gry, trzeba kupić cztery modele konsoli, różniące się kolorem obudowy...

Z kronikarskiego obowiązku poniżej lista dostępnych tytułów:

- czarny model:

Sonic the Hedgehog; Puyo Puyo 2; Out Run; Royal Stone

- niebieski model:

Sonic Chaos; Gunstar Heroes; Sylvan Tale; Baku Baku Animal

- żółty model:

Shining Force Gaiden: Ensei – Jashin no Kuni he; The Sword of Hajya; Final Conflict oraz Nazopuyo Aruru no Ru

- czerwony model:

Revelations: The Demon Slayer; Megami Tensei Gaiden: Last Bible Special; The GG Shinobi; Columns

Ponieważ miniaturyzacja spowodowała, że ekran nowej konsolki ma zastraszającą wielkość 1,15 cala, wydawać by się mogło, że kopia wspomnianej lupy powinna być dołączana w zestawie. Owszem, lupę możecie otrzymać, pod warunkiem, że kupicie ją w zestawie, ale z wszystkimi wspomnianymi wersjami urządzeń.

Jak wyglądają ceny? Pojedyncza konsola kosztuje 4980 yenów, czyli około 180 zł, zestaw czterech urządzeń z lupą to bagatela 27255 yenów, czyli 992 zł. A ja narzekałem kiedyś na cenę nVidii Shield... The C64 Maxi, sprzęt który pokazuje wzorowe podejście do tematu replik, kosztuje poniżej 500 zł. Dla mnie cały ten wypust Segi to nic więcej jak kolorowa sterta nic niewartych elektrośmieci. Nie wiadomo jeszcze czy konsolka będzie dostępna poza Japonią, ale nawet tam nie wróżę jej sukcesu.

Co dalej z tą modą?

Wydaje się, że co za dużo to nie zdrowo. Sukces komercyjny kilku podobnych projektów otworzył oczy różnego rodzaju januszom biznesu, którzy chcą szybko i tanio zdyskontować tę modę. Już teraz jednym z głównych kandydatów do kolejnego dramatu na Kickstarterze jest replika Atari 2600. Ale tam chociaż ktoś włożył serce w projekt obudowy i koncepcję, a zawalił projekt techniczny. Sega jest chyba pierwszym projektem tak dużej firmy, który na bazie tej mody wypuszcza urządzenia o tak odpustowym charakterze. Mam nadzieję, że ten projekt skończy się totalną klapą, a jeśli na rynku będą pojawiać się kolejne repliki retro, będą robione w stylu wspomnianego C64, w którym widać szacunek zarówno do oryginału, jak i klientów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu