Osoby zainteresowane sytuacją Samsung Electronics i całej grupy Samsung, będą pewnie zaskoczone doniesieniami z korporacji. Z jednej strony informuje ona o świetnych wynikach finansowych, miliardach dolarów zarobionych w ostatnim kwartale, a z drugiej strony głośno mówi się o kryzysie. Za tymi słowami stoi... szef firmy, jedna z jej legend. Top menedżer wywołał spore zamieszanie, ponieważ na ostrych słowach się nie skończyło - ustąpił ze stanowiska. A właściwie ze stanowisk, bo zajmował się w azjatyckim gigancie wieloma rzeczami. To zapowiedź poważniejszych kłopotów?
Samsung Electronics znowu w centrum uwagi. O ile jednak można było wcześniej zakładać, że rynek zainteresuje się wynikami kwartalnymi korporacji, o tyle mało kto mógł przypuszczać, że w parze z tymi danymi będą szły informacje o pogłębiającym się kryzysie w sferze zarządzania.
Zacznijmy jednak od wyników. W ostatnich trzech miesiącach przychody Samsung Electronics wyniosły 54,7 mld dolarów, a to oznacza wzrost o blisko 30% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Zysk operacyjny wyniósł aż 12,8 mld dolarów - powyżej oczekiwań analityków. Świetnie to wygląda, gdy zestawi się rezultat z wynikami z trzeciego kwartału 2016 roku - udało się je poprawić o prawie 180%. Trzeba mieć przy tym na uwadze, że w ubiegłym roku korporacja zmagała się z potężnym problemem, ściągała z rynku Galaxy Note 7 i miało to spory wpływ na zysk. Ale wyłącznie w ten sposób wzrostów nie wyjaśnimy: Samsung po prostu ma świetny rok. Bardzo dobrze sprzedają się smartfony firmy, doskonałe wyniki wykręcają działy komponentów - chodzi zarówno o chipy, jak i o wyświetlacze. Od pewnego czasu mówi się o tym, że Koreańczycy mogą zarobić na sprzedaży iPhone X więcej, niż na własnym flagowcu (firma dostarcza Apple ekrany do najnowszej słuchawki). Biorąc to pod uwagę, można zakładać, że czwarty kwartał będzie również świetny w wykonaniu czebola. Złoty okres...
Patrząc na te prognozy wyników, trudno zrozumieć, dlaczego z firmą chce się rozstać jeden z jej czołowych pracowników. Kwon Oh-hyun od kilku lat pełnił funkcję CEO Samsung Electronics, zajmował też miejsce w zarządzie giganta. Był uznawany za człowieka numer dwa w całej grupie, bo nadzorował prace w oddziałach odpowiedzialnych za tworzenie komponentów - zyskał przydomek Mr Chip. W korporacji spędził ponad trzydzieści lat, znał ją na wylot. I wydawało się oczywistym, że to on przeprowadzi firmę przez okres "bezkrólewia": przypomnę, że faktyczny szef czebola, Jay Y., Lee został skazany na kilka lat więzienia. W ostatnich kwartałach firma otrzymała sporo ciosów, gdy mowa o decydentach. Najwyraźniej to nie koniec przetasowań.
Dlaczego Kwon Oh-hyun postanowił opuścić szeregi korporacji? W swoim oświadczeniu tłumaczy, że długo zmagał się z tą decyzją, a podjął ją ze względu na potężny kryzys wewnętrzny. Stwierdził przy tym, że nadszedł czas na nowe otwarcie, nowego ducha i młode przywództwo, które lepiej odpowie na szybkie zmiany w biznesie IT. Intrygujące. Można pomyśleć, że to po prostu odpowiedź na skandal korupcyjny, który pogrążył Jay Y. Lee, ale sprawa może sięgać głębiej - top menedżer stwierdził, że firma bije teraz rekordy, gdy mowa o wynikach, ale podkreślił, że to są owoce decyzji oraz inwestycji z poprzednich lat. A obecnie firma ma ponoć kłopot ze znalezieniem nowych silników wzrostu, odczytaniem przyszłych trendów. I to może już martwić - przecież temat komentuje osoba najlepiej poinformowana.
CEO wybrał odpowiedni moment na ogłoszenie swojej decyzji - poszła w pakiecie z dobrymi wynikami, więc Samsung nie zaliczył ciosu na giełdzie. Za jakiś czas może się jednak zrobić mniej przyjemnie, bo pojawią się pytania o słowa top menedżera - czy powiedział wprost, że korporacja nie jest gotowa na przyszłość i czeka ją kryzys? Przecież firma informuje, że inwestuje wielkie pieniądze w rozwój. Poruszana będzie także kwestia zarządzania: to koniec afer i odejść czy też trzeba się przygotować na szerszą zmianę kadr? I jak to wpłynie na czebola? Z jednej strony zniknięcie doświadczonej grupy zarządzającej jest problemem, z drugiej strony to szansa - młodsi mogą błysnąć, faktycznie dostarczyć świeżej krwi. Może Kwon Oh-hyun ma rację i przyda się zmiana pokoleniowa?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu