Felietony

Samsung, Sony, HTC, czyli kto płaci więcej blogerowi

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

45

Często w komentarzach czytam (koledzy również) pytania o to, ile firma X zapłaciła za to, by pisać o niej dobrze albo za to, by oczernić konkurencję. Czasem nie są to pytania, ale po prostu stwierdzenia faktu: pewnie was/ciebie opłacili i piszesz te farmazony. Temat popularny, więc postanowiłem podz...

Często w komentarzach czytam (koledzy również) pytania o to, ile firma X zapłaciła za to, by pisać o niej dobrze albo za to, by oczernić konkurencję. Czasem nie są to pytania, ale po prostu stwierdzenia faktu: pewnie was/ciebie opłacili i piszesz te farmazony. Temat popularny, więc postanowiłem podzielić się informacjami na temat tych dukatów sypanych do mojej kieszeni przez gigantów IT.

Pisałem kiedyś, że każdy tekst, jaki popełniam jest dla kasy. I to jest chyba jasne: wykonuje pracę, dostaję za nią wypłatę. Jak większość z Was. Czasem piszę o Samsungu, czasem o Apple, innym razem o nikomu nieznanej firmie z Polski czy gigantach z Chin - tematy przeróżne. Staram się dobierać różne tematy, obserwować wiele firm oraz segmentów rozbudowanego rynku, próbuję być obiektywny. Napisałem, że próbuję, bo trudno mi stwierdzić, jak się to udaje - nie ma żadnej skali, którą moglibyśmy to zmierzyć. Szczególnie, że znajdujemy się na blogu, miejscu, w którym mamy Wam serwować opinie, a nie suche fakty. Przedstawiam zatem swój punkt widzenia.

Nie będę przy tym ukrywał, że część firm dostaje kuksańca częściej niż inne. Przykłady? Sami na nie wskazujecie - to np. Sony i HTC, które, zdaniem części naszych Czytelników, są jakoś szczególnie maltretowane przez redakcję. Dlaczego tak się dzieje? Niektórzy mają odpowiedź: bo Samsung (zazwyczaj nazywany w tych okolicznościach szajsungiem) płaci lepiej. Sypie kasą na prawo i lewo, napełnia kiesy wszystkich blogerów, vlogerów, dziennikarzy i ma spokój, a nawet poklask. Ile w tym prawdy?

Musze napisać, że wizja brzmi bardzo ciekawie, może nawet bym chciał, żeby raz na jakiś czas przyjechał ktoś z reklamówką banknotów (a nawet bilonu), ale tak się nie dzieje. Płacą za reklamę i różne akcje sponsorowane? Tak, ale to jest oznaczane i o tym wiecie - podkreślamy ten wątek od dawna. Zresztą, to nie są obszary, na których się poruszam. Ja tu tylko piszę. Zapewniam Was przy tym, że nigdy nie zdarzyło się tak, by szef polecił o kimś napisać dobrze/źle. Wolna wola - chcesz krytykować Sony albo gloryfikować Apple? Zrób to, ale podaj argumenty i przygotuj się na komentarze. W moim przypadku kasa jest ta sama bez względu na to, czy napiszę, że smartfon Samsunga jest fajny czy taki sobie.

Skoro nie pojawiają się w drzwiach z reklamówkami kosztowności albo przynajmniej koszem owoców, to skąd ta niechęć do jednych i sympatia do drugich? Pisałem już kiedyś, że nie jestem wielkim fanem żadnej z tych firm - kibicuję po równo (przynajmniej staram się), bo ruch w biznesie i wzajemne napędzanie się tych graczy jest znacznie ciekawsze. O jednych piszę lepiej, bo... najwyraźniej lepiej sobie radzą w danej chwili. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Inni dostają pstryczka w nos, bo ich ruchy oceniam źle. Takie moje prawo, nie musicie się z tym zgadzać. Powiem więcej, cieszę się, jeśli piszecie, że jestem w błędzie i w sensowny sposób argumentujecie dlaczego - wiele można się dowiedzieć/nauczyć dzięki takim komentarzom. Do ich grona nie zaliczam jednak wpisów typu: piszesz głupoty, bo cię opłacili.

Czasem jest też tak, że nadinterpretujecie niektóre wpisy i opinie - jeśli krytykuję reklamę firmy X, to nie oznacza, że nie podoba mi się ich sprzęt czy rozwijany pakiet usług. Krytyka wymierzona jest w konkret. Zazwyczaj uzasadniam tez swoja opinię, więc wiecie, że nie jest to zwykły hejt. chciałbym przy tym podkreślić, że nie wbijam szpili firmie Y dla sportu - najwyraźniej uznaję jakiś motyw za problematyczny. Ich to nie obchodzi, nie zwracają na to uwagi? Możliwe, ale nie piszę tego do nich - dzielę się przemyśleniami z Wami. I mogę stwierdzić, że w moim odczuciu korporacja robi wieli błąd albo nie robi nic, co jest równie niebezpieczne. Taki m.in. jest sens funkcjonowania AW.

Na koniec jedna uwaga: czasem odnoszę wrażenie, że to wśród Was, czytelników pojawiają się osoby, które biorą kasę za pisanie komentarzy, dyskredytowanie naszych wpisów, gloryfikowanie konkretnej firmy/produktu/usługi. może to jedynie wrażanie, ale...;)

Źródło grafiki: youtube.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

pracaantywebbloger