Jak szybko będzie się rozwijał segment aut elektrycznych? Wszystko zależy od producentów? Nie do końca - swoje mogą też zrobić państwa. Na tym wyliczanka się kończy? Wciąż nie - dużą rolę powinny tu odegrać firmy dostarczające akumulatory. Bez nich samochody po prostu nie pojadą. Problem graczy z tego rynku polega jednak na tym, że w dużej mierze są uzależnione od wydarzeń w jednym państwie, dostaw wydobywanego w nim pierwiastka. Popyt na niego rośnie, do góry idą ceny, a korporacje coraz uważniej przyglądają się segmentowi recyklingu - bez niego może być ciężko.
Samsung SDI to firma, którą kojarzymy słabiej niż Samsung Electronics. Zajmuje się produkcją akumulatorów - zarówno tych mniejszych, które znajdziemy w sprzęcie mobilnym, m.in. w smartfonach, jak i większych baterii kupowanych przez producentów pojazdów. Koreański gracz skupił na sobie uwagę mediów na początku tygodnia, ponieważ przyznał, że sytuacja na jego rynku może się zrobić nieciekawa. To zagadnienie sygnalizowałem w jednym z tekstów na początku roku:
Rozwój segmentu elektryków wymaga produkowania coraz większej liczby akumulatorów. Na to potrzeba czasu, mocy produkcyjnych i… surowców. Ceny tych ostatnich już mocno podskoczyły, pewnie będą rosnąć nadal. Może się okazać, że koszty produkcji elektryków nie spadną, bo zwiększanie skali nie poprawi sytuacji, lecz ją pogorszy. Mówimy o pierwiastkach, których nie da się wyczarować, uzyskać do nich nieograniczony dostęp. A teraz wyobraźmy sobie, że Demokratyczna Republika Konga, odpowiadająca za większość wydobycia kobaltu, ucina dostawy tego surowca – co wtedy? Co dadzą zapowiedzi szefów Forda, GM, Volkswagena czy chińskich korporacji?[źródło]
Cena przywołanego przed momentem kobaltu w ciągu zaledwie paru lat potroiła się (i to z nawiązką). A jeśli rosną koszty produkcji, wzrosnąć może także cena towaru. I tu pojawia się problem. Samsung nie chce rezygnować z zysków, jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że podwyższanie cen to osłabianie konkurencyjności - wykorzystać mogą to Chińczycy. Trwanie w sytuacji, w której o losach branży decydują dostawy z jednego państwa, nie jest zbyt komfortowe. Dlatego Koreańczycy chcą się zabezpieczyć dostawami surowców z recyklingu. Firma zamierza zainwestować w jednego z dużych graczy na tym polu, by zapewnić sobie długoterminowo dostęp do kobaltu. Ten sam cel będzie pewnie przyświecał głównej konkurencji, firmom LG Chem (która w Polsce otwiera fabrykę akumulatorów dla samochodów elektrycznych) oraz Panasonic.
Skutek całego tego procesu może być taki, że wzrośnie popyt na leciwą elektronikę. Stare komputery, tablety czy telefony będą jeszcze bardziej pożądane i to nie ze względów sentymentalnych - w nich po prostu tkwią pieniądze. Wystarczy pomyśleć o skali: w każdym kwartale na rynek trafia kilkaset milionów nowych telefonów, można założyć, że podobna liczba trafia do szuflad, na portale aukcyjne lub... do śmietnika. Samsung i spółka postarają się, by finalnie to u nich wylądowała stara słuchawka. Za kilka lat podobnie będzie pewnie ze starszymi akumulatorami do aut elektrycznych.
Odzyskiwanie materiałów bardzo potrzebnych w przemyśle to jedno. Innym sposobem na rozwiązanie problemu powinno być... opracowywanie nowych technologii, stosowanie innych surowców: skoro kobalt jest trudno dostępny i drogi, warto pomyśleć, czym można go zastąpić, by było tanio i równie dobrze, może nawet lepiej. Innowacje napędzane przez wysokie koszty - oglądamy to nie po raz pierwszy i z pewnością nie po raz ostatni. Rewolucja w segmencie motoryzacyjnym może sięgać znacznie dalej i wpłynie nie tylko na sposób tankowania samochodów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu