Wydaje się, że afera z Note'em 7 w roli głównej zaczyna wygasać, ale w całej tej historii jest jeszcze jeden problem. Okazuje się, że nie wszyscy konsumenci, którzy nabyli ten sprzęt chcą go zwrócić. Wychodzą z założenia, że skoro działa on dobrze (i nie wybucha), to nie trzeba go zwracać. Natomiast producentowi zależy na tym, by żadne incydenty się już nie wydarzały i spieszy z kolejną formą nacisku na opornych klientów.
Wcześniej, Samsung wdrożył aktualizację dla Note'ów 7 mającą na celu zminimalizowanie ryzyka wybuchu urządzenia. Dzięki software'owemu zmniejszeniu pojemności baterii o 40 procent, Samsung chciał nie tylko "naprawić" sytuację z wybuchającymi telefonami, ale również pobudzić klientów do tego, aby zaczęli zwracać swoje słuchawki. To nie poskutkowało, a zatem należy się uciec do nieco poważniejszych kroków.
Samsung chce, aby posiadacze Note'ów po prostu musieli zwrócić telefony, a najprościej jest to wymusić software'owo wyłączając w urządzeniach możliwość łączenia się z sieciami komórkowymi. Doniesienia z zagranicy wskazują na to, że już niedługo w naszym kraju może się odbyć taka sama akcja, jaka ma już miejsce w Nowej Zelandii, gdzie klienci Samsunga mają czas do 18 listopada na zwrócenie zakupionych Note'ów 7.
Po tej dacie nikt nie zapuka do ich drzwi i siłą nie wydrze im niebezpiecznych urządzeń, ale po prostu wyłączy w nich możliwość łączenia się z sieciami komórkowymi. A zatem - niemożliwe będzie wysyłanie SMS-ów, telefonowanie, korzystanie z mobilnego internetu. Mimo faktu, że sprzęty będą działać "normalnie", będą one raczej bardzo drogimi (i nieobliczalnymi wręcz) przyciskami do papieru.
Tego typu posunięcie powinno już zmusić "niedobitków" do zwrócenia wadliwego urządzenia. Na tych, którzy zwrócą urządzenie, oprócz zwrotu pieniędzy czeka również możliwość zakupu nadchodzącego Galaxy S8 lub Note'a 8 za połowę ceny. Jak na razie program upgrade'owy Samsunga jest dostępny w kilku krajach, w tym w Korei Południowej, ale oczekuje się, że wystartuje on w reszcie krajów, gdzie sprzedawano Note'a 7.
Warto dodać, że Samsung, mimo blamażu z Note'em 7 nie odpuszcza sobie tworzenia kolejnych urządzeń, również tych z "wybuchającej" serii. Note 8 oraz Galaxy S8 mają się pojawić jeszcze w pierwszym kwartale nadchodzącego roku. Firma liczy, że mimo wpadki z poprzednim Note'em, odpływ klientów nie będzie wysoki i uda się odzyskać zaufanie rynku. Cóż, gdyby się okazało, że kolejne smartfony Samsunga mają poważne wady projektowe, nie byłaby to dobra sytuacja dla tego producenta. Jednak, mniemamy, że po niesamowitej porażce Note'a 7 sporo zostało poprawione w tej kwestii.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu