Samsung Galaxy R będzie kolejną linią w obszernym portfolio Koreańczyków, ale wszystko wskazuje na to, że zapełni poważną lukę. W końcu seria Xiaomi Redmi może doczeka się bardziej renomowanego konkurenta.
Powtórka z bałaganu
Wydawało się, że wraz z wprowadzeniem linii Galaxy A w 2014 i Galaxy J w 2015, Samsung wreszcie uporządkował swoją ofertę. Jakże to było mylne uczucie! W tym roku doczekaliśmy się prawdziwego bałaganu, głównie cenowego, gdzie te tanie propozycje były pozycjonowane stanowczo za wysoko, chcąc chyba sprawdzić cierpliwość klientów. Nic zatem dziwnego, że wyniki firmy są poniżej oczekiwań i traci sporo na niskiej i średniej półce. Na szczęście Koreańczycy chcą szybko na to zareagować.
Od pewnego czasu mówi się już o wprowadzeniu nowej linii telefonów, która zapełni pustkę w segmencie modeli atrakcyjne wycenionych. Wymieniało się tu nazwę Galaxy M. Okazuje się jednak, że finalnie to Samsung Galaxy R ma skupiać w sobie te świetne propozycje, które mają oferować porządne podzespoły, jednocześnie nie nadwyrężając budżetu.
Nazwa telefonu brzmi znajomo? Oryginalny Samsung Galaxy R GT-I9103 zadebiutował w sierpniu 2011 i był słabszą wersją SII, oferując układ Nvidia Tegra 2 (sic!), 4,2-calowy ekran LCD oraz aparat 5 Mpix. W swoim czasie był to mocniejszy średniak, jednak z racji na problemy sprzętowe, szybko zakończono jego produkcję.
Samsung Galaxy R - czy warto czekać?
Tym razem ta nazwa ma kojarzyć się z telefonami z niskiej i średniej półki. Zastąpi tu bezpośrednio Galaxy J, które nieco awansowało, ale wygląda na to, że zbyt bardzo zbliżyło się do A i będzie musiało zniknąć. Zobaczymy, jednak, co jeszcze firma będzie chciała tu wymyślić.
Pierwszy nowy model ma zostać wyposażony w Snapdragona 450. Nie powinno też zabraknąć panoramicznego ekranu o proporcjach 18,5:9, ale zobaczymy jeszcze, czy będzie to Super AMOLED. Z pewnością mógłby być to mocny atut. Moim zdaniem wygląda to nadchodzącego rywala dla Xiaomi Redmi 5 i 5 Plus oraz reszty tej rodziny produktów.
Trzeba przyznać, że gigant z Korei poczuł już oddech konkurencji na plecach. We flagowym segmencie mają zaszokować wszystkich rewelacyjnymi Galaxy S10, więc w tym wszystkim wypadałoby się również zająć niską półką. Nadal to ważny segment z punktu biznesowego. Oby tylko firma nie ustaliła znowu zbyt wysokiej ceny, bo wówczas Honor czy Xiaomi dosłownie ich znokautują i producent będzie miał problemy z utrzymaniem pierwszej pozycji na świecie. Tu gra jest o naprawdę wysoką stawkę.
Osobiście liczę na sprzęt ze Snapdragonem 450, około 5,5-calowym wyświetlaczem Super AMOLED, 3 GB RAM, aparatami 13 lub 16 i 5 albo 8 Mpix, baterią ponad 3500 mAh i skanerem linii papilarnych w cenie około 700 - 800 złotych. Wtedy możemy mówić o jakiejś konkurencji dla Xiaomi. W innym przypadku obawiam się, że będzie powtórka z rozrywki, ale na tym najwięcej straci już sam Samsung. Może nas pozytywnie zaskoczy?
źródło: Phone Arena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu