Samsung Galaxy Note 9 to jeden z najbardziej wyczekiwanych flagowców 2018 roku. Okazuje się jednak, że jego premiera może odbyć się szybciej niż byśmy się wszyscy spodziewali, choć jednocześnie nie szykuje się na urządzenie oferujące zbyt wiele. Ot, świetny high-end, lecz bez żadnego zaskoczenia. Czy to wystarczy?
Szybsza premiera
Co roku Koreańczycy przyspieszają premierę swojego flagowca z rysikiem. Sytuacja ta jest spowodowana kilkoma istotnymi czynnikami, które w istotny sposób determinują ceny akcji giganta oraz jego ocenę przez wszystkich na świecie. Podobno Galaxy S9 i S9+ nie sprzedają się zgodnie z oczekiwaniami. Owszem, ich rezultaty są lepsze od poprzedników, ale nadal gorsze względem S7 oraz S7 edge, a przez taki okres czasu wymagałoby się raczej poprawy. Cóż, trudno oczekiwać od ludzi kupowania nowego high-enda, skoro nie wprowadza on zbyt wiele nowego. Szkoda tylko, że nie wszyscy to chyba rozumieją.
Drugi argument stojący za pokazaniem Note 9 już w lipcu brzmi: nowy iPhone. Co gorsza nie jeden, a trzy i każdy z nich może odbić się bezpośrednio na sprzedaży tego telefonu. Naturalnie Samsung chce zdążyć z rozpoczęciem sprzedaży przed Amerykanami, aby zająć dla siebie jak największy kawałek smartfonowego tortu. Oby tylko ten pośpiech nie miał negatywnego wpływu na jakość sprzętu.
Bixby 2.0 – to ma być to wow?
Warto tu wspomnieć również o tym, że Samsung Galaxy Note 9 otrzyma jako pierwszy asystenta głosowego Bixby 2.0. Udoskonalona wersja będzie działać szybciej, w efektywniejszy sposób przetworzy mowę użytkownika oraz lepiej wyciszy hałas otoczenia. Na dobrą sprawę trudno powiedzieć konkretnie, czy rzeczywiście ten postęp będzie znaczący. Mam nadzieję, że tak, bo od topowego telefonu oczekuje się bardzo dużo.
Szczególnie że ten smartfon nie będzie jeszcze wyposażony w skaner linii papilarnych w ekranie. Na ultradźwiękowy czytnik będziemy musieli poczekać aż do Galaxy S10 – firma wciąż nie jest pewna swojej technologii. Zobaczymy, kto oprócz chińskich graczy jeszcze ich w tym wyprzedzi.
Samsung Galaxy Note 9, czyli Galaxy S9+ XL
Jeżeli chodzi o dane techniczne, to nie szykują się żadne poważne nowości. Ekran wciąż będzie wykonany w technologii Super AMOLED i zaoferuje rozdzielczość QHD+ w proporcjach 18,5:9, a jego przekątna wyniesie 6,38 cala. Tu szykuje się prawdziwy przełom. Razem z wyświetlaczem urośnie także bateria. Z 3300 do 3850 mAh, ale obawiam się, czy pozwoli to na dobre czasy pracy – Huawei Mate 10 Pro ustawił w tej kategorii poprzeczkę bardzo wysoko.
Nie zabraknie w nim również dual SIM, Bluetooth 5.0, GPS, LTE kategorii 18, NFC, złącza USB typu C, portu słuchawkowego 3,5 mm czy głośników stereo. Pod względem obudowy będzie to powiększony Galaxy S9+ z rysikiem S-Pen, w którym to zapewne zostaną dodane nowe funkcje, jednak na ich temat nic dokładniej nie wiemy. Pod maską pojawi się Snapdragon 845 lub Exynos 9810 z 6 GB RAM i 64 albo 128 GB pamięci wbudowanej. Za zdjęcia będzie odpowiadała kamerka 8 Mpix z f/1.7 albo podwójny aparat: 12 Mpix z f/1.5 – f/2.4 i 12 Mpix z f/2.4.
Wszystko to zapowiada bardzo dobrego flagowca. Brakuje tu jednak czegoś wyjątkowego, co powodowałoby, że Apple poczułoby się zagrożone i nawet ich fani chcieliby posiąść Note 9. Mam nadzieję, że za rok Koreańczycy bardziej zaskoczą.
źródło: Korea Herald
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu