Motoryzacja

Samochody Apple w każdym garażu. Rozdawać będzie je świstak - ten od sreberek

Maciej Sikorski
Samochody Apple w każdym garażu. Rozdawać będzie je świstak - ten od sreberek
Reklama

Wraca temat iCara znanego także jako Apple Car. Mowa po prostu o samochodzie, który rzekomo opracowuje korporacja z Cupertino. Wątek pojawia się w med...

Wraca temat iCara znanego także jako Apple Car. Mowa po prostu o samochodzie, który rzekomo opracowuje korporacja z Cupertino. Wątek pojawia się w mediach od kilku lat, ale ostatnio przestał być tylko ciekawostką i żarcikiem - zaczęto o nim mówić poważnie. Odnoszę wrażenie, że zbyt poważnie. Niektórzy zapomnieli chyba o jakim produkcie mowa i wydaje im się, że krótko po premierze każdy fan Apple pójdzie do Apple Store i wyjedzie nowym samochodem...

Reklama

Plotka z czasów Jobsa

Gdy pierwszy raz czytałem o samochodzie Apple, to firmą sterował jeszcze Steve Jobs i wydawało się, że gabinetu szybo nie opuści. Z tą plotką jest jak z pozostałymi apple'owskimi rewelacjami: raz jest o nich głośniej, potem na kilka kwartałów sprawa się wycisza, by znowu wrócić. Teraz jesteśmy na etapie budowania mitu, podgrzewania atmosfery. Trudno stwierdzić, kiedy media o tym zapomną.

Od poniedziałku powtarzane są rewelacje z The Wall Street Journal, a wynika z nich, że jeszcze w tej dekadzie poznamy samochód od Apple. Są jakieś konkrety? Nie, to nadal sterta poszlak i plotek, które ktoś próbuje zszyć. Prawdą jest jednak, że mniej kub bardziej oczywistych dowodów przybyło w ostatnim czasie sporo. Apple zatrudnia ludzi związanych z rynkiem motoryzacyjnym, prowadzi dziwne testy, nie ucina jednoznacznie dyskusji na ten temat. Jeżeli tylko bawią się z mediami i szeroko pojętym rynkiem, to naprawdę przykładają się do tego. Inna sprawa, że prace w obrębie rynku motoryzacyjnego nie muszą z automatu oznaczać własnego samochodu - Google otwarcie pracuje nad autonomicznymi pojazdami, a przecież pisałem niedawno, że sami nie zamierzają produkować auta. Apple mogłoby pójść podobną drogą. Sęk w tym, że to Apple - oni przecież chadzają własnymi ścieżkami, które za każdym razem wytyczają...

Auto dla każdego? Ktoś w to wierzy?

Załóżmy na chwilę, że ten pojazd powstanie. Nie będę rozpatrywał argumentów za i przeciw, szans na realizację projektu. Po prostu przyjmuję, że powstanie. Po lekturze kilku tekstów na ten temat, komentarzy ich dotyczących, odniosłem wrażenie, iż ludzie nie do końca rozumieją, o jakim produkcie mowa i jaki może być jego koszt. To nie jest iPhone, na którego obywatel zachodniego kraju może sobie pozwolić bez większych wyrzeczeń. To nie jest smartwatch czy mały tablet. To samochód. Prawdopodobnie luksusowy. A taki towar kosztuje dużo lub bardzo dużo.

Skoro Apple tworzy sprzęt premium na rynku elektroniki, pozycjonuje swoje urządzenia jako najlepsze, ale przez to drogie (w porównaniu z konkurencją), to wydaje się mało prawdopodobne, że stworzą "samochód dla ludu". Ich nowoczesne, naszpikowane nowymi technologiami auto o futurystycznym designie (tak to ludzie widzą) będzie produktem premium. Drogi samochód i drogi smartfon raczej nie leżą obok siebie, ten drugi będzie dla wybrańców, ludzi majętnych. A nawet gdyby się okazało, że cena jest do przyjęcia, to trudno sobie wyobrazić, że ludzie nagle pomaszerują do sklepu po taki towar. Albo, że sprzedadzą obecnie użytkowany pojazd.

Samochód Apple, o ile się pojawi, będzie gadżetem dla wąskiej grupy odbiorców. Wyniki sprzedaży Tesli pokazują, że to oferta dla nielicznych. Samochód nie jest oszałamiająco drogi, to nie Ferrari czy Bugatti, a jednak chętni nie walą drzwiami i oknami. Ile Tesli jeździ po polskich ulicach? Przecież to jakaś śmieszna liczba, gdy porówna się ją z popularnymi modelami. Z Apple będzie podobnie albo jeszcze gorzej. I nie wynika to tylko z braku kasy - nie jestem pewien, czy kierowcy będą szybko wyciągać portfele, by kupić pojazd z nadgryzionym jabłkiem w logo. Telefon czy tablet Apple fajna rzecz, ale samochód mogą chcieć od firmy... motoryzacyjnej.

Nie czekajcie, bo się nie doczekacie

Jeżeli ktoś robi sobie nadzieje, że w tej dekadzie kupi samochód marki Apple, to z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę napisać, że... go nie kupi. A wizja upowszechnienia się (szybkiego) takiego produktu brzmi już jak baśń. Brakuje w tej historii jedynie świstaka rozdającego auta. Takie podejście do tematu świadczy o jakimś oderwaniu od rzeczywistości. W ten sam sposób należy komentować pytania o to, czy Apple zagrozi firmom motoryzacyjnym. To nawet trudno sobie wyobrazić. Pewnie w samym Cupertino nie tracą czasu na takie rzeczy.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama