Felietony

Rzeczywistość rozszerzona nie tylko z nazwy

Karol Kopańko
Rzeczywistość rozszerzona nie tylko z nazwy

Rzeczywistość rozszerzona jest jednym z tych sloganów, o których każdy z nas słyszał, ale mało kto jeszcze wykorzystywał w pożyteczny sposób. Zdaje si...

Rzeczywistość rozszerzona jest jednym z tych sloganów, o których każdy z nas słyszał, ale mało kto jeszcze wykorzystywał w pożyteczny sposób. Zdaje się, że wszyscy czekając na Google Glass zapominąją, że za pomocą smartfonów także można kreować naprawdę innowacyjne akcje, jak np. podmienianie twarzy pomnikom czy komunikacja przy pomocy pisków!

Jednym z liderów na polu wykorzystania nowych technologii w akcjach promocyjnych jest Dentsu Aegis Network (do którego należy m.in. Isobar) który niedawno zasłynął m.in. projektem łazika, służącego do rekrutacji czy promocją filmu Królowa śniegu przy stacji metra Ratusz Arsenał. Kilka dni temu miałem przyjemność podyskutowania z jej pracownikami: Radkiem Brzuską (Chief Innovation Officer) i Zbyszkiem Nasarzewskim (Project manager) na temat wykorzystania rzeczywistości rozszerzonej w marketingu i oto co z tych rozmów wyszło :)

Niedawno pisałem  także o przełomie jaki w tym roku ma się wreszcie dokonać na polskim rynku mobile, kiedy wreszcie większość ludzi zacznie korzystać ze smartfonów nie tylko jak ze słuchawek z większym ekranem, ale jak z prawdziwie inteligentnych gadżetów. Rok 2014 może być właśnie tym czasem kiedy dogonimy Zachód na polu wykorzystania urządzeń mobilnych, które są z nami przez cały czas. Są kiedy rano przecieramy oczy i kiedy gasimy nocną lampkę.

Do tego kontekstu świetnie pasuje poniższa grafika. Przedstawia ona udział poszczególnych grup urządzeń w użytku w ciągu dnia.


Po jej przestudiowaniu widać jasno, że ok. 8 rano, kiedy pierwsze skowronki pojawiają się w pracy, wzrasta znaczenie komputera. To jasne, bo przecież siedząc przy biurku, nie będziemy obsługiwali skomplikowanych arkuszy excela na tablecie. Interesująca rzecz dzieje się, za to po wyjściu z pracy. Wtedy to ludzie przełączają się na urządzenia mobilne. O ile udział smartfona rośnie jeszcze w tempie arytmetycznym, to w przypadku tabletu jest to postęp geometryczny, za który w największym stopniu odpowiadają ponoć kobiety.

Wyobraźmy sobie teraz jakie pole do popisu dla marketera niesie ze sobą posiadanie tej wiedzy. Dzięki temu może on odpowiednio dobrać treści do urządzeń, na których są one wyświetlane i np. jeśli chodzi o reklamy kosmetyków, to starać się inwestować w pasmo wieczorne dla urządzeń mobilnych. Podobnie w ciągu czasu pracy, kiedy niektórzy lubią sobie zrobić przerwę na sprawdzenie fejsa, należy bardziej skupiać się na desktopach.

Pierwszą rzeczą jest więc czas dotarcia i adekwatność urządzenia. Druga natomiast to sposób i skuteczność zainteresowania odbiorcy przy użyciu tychże sprzętów. A tu najlepiej sprawdza się rzeczywistość rozszerzona. Przyjrzyjmy się kilku sposobom jej wykorzystania.

Kojarzycie zapewne świąteczne gazetki z promocjami i przepisami jakie pojawiają się w supermarketach w okolicach listopada. A przecież wystarczy je zastąpić aplikacja mobilną, w której można zawrzeć o wiele więcej treści. Tak właśnie zrobił Lidl. W sklepach po zeskanowaniu specjalnego obrazka na ekranie telefonu pojawiały się animacje, albo filmiki skorelowane z danym produktem. Warto dodać, że jest to także oszczędność funduszy, nie trzeba przecież drukować i dystrybuować dużej liczby egzemplarzy i rozprowadzać makulatury.

Teraz coś z nieco poważniejszej beczki, bo dotyczącej „redesignu” warszawskich pomników. Akcja została wykonana we współpracy z Blend-a-med i wykorzystała fakt, że utrwalone na monumentach postaci nie wyglądają na szczęśliwe. Dlaczego więc nie dodać ich monotonnemu życiu nieco uśmiechu? Wystarczyło naprowadzić na dany pomnik aparat, a na ekranie już pojawiał się roześmiany Mickiewicz, świecący „bielą” zębów.

Od jakiegoś czasu mogę zaobserwować, że w pewnych środowiskach prasa została zepchnięta na dalszy plan, a funkcję zdobywania informacji pełni już tylko Internet. Tam w końcu informacje pojawiają się jako pierwsze i są za darmo. Ale dlaczego gazety nie miałyby skorzystać z rzeczywistości rozszerzonej? Opisywałem już kiedyś projekt najpopularniejszego japońskiego dziennika (dwa wydania – poranne i wieczorne), gdzie po zeskanowaniu kodu umieszczonego obok artykułu, na ekranie urządzenia mobilnego pojawiał się zupełnie nowy tekst wzbogacony o kolorowe animacje i przeznaczony dla młodszego odbiorcy.

Był to jednak projekt wprowadzony na dość małą skalę. Tymczasem na Antypodach na tej zasadzie funkcjonują całe czasopisma modowe. Wyobraźmy sobie np. sesję zdjęciową, z której w magazynie umieszczonych zostało jedynie kilka zdjęć – pozostałe się „zmarnowały”. A tymczasem można przecież dać czytelnikowi dostęp nie tylko do tych fotek, ale również do filmu z sesji zdjęciowej, czy wywiadu z modelką.

Jednak rzeczywistość rozszerzona to nie tylko ta, jaką możemy podziwiać na ekranie smartfona wyposażonego w aparat, ponieważ dźwięk także może być doskonałym nośnikiem informacji. Świetnie pokazują to takie aplikacje jak Sonic Notify czy Chirp, które do komunikacji między urządzeniami wykorzystują fale dźwiękowe.

Wystarczy, że mamy w tle uruchomiony jeden z tych dwóch programów i już możemy zautomatyzować wysyłanie treści np. między dwoma telefonami. Jednak to tylko początek, bo wyobraźmy sobie, że podczas koncertu zespół „puszcza” przez głośniki zakodowany sygnał, który automatycznie przenosi jego fanów na ukrytą stronę z dodatkową treścią, albo… sklepem, gdzie mogą kupić płytę.

Taką komunikację można też wykorzystywać na odległość. Np. kiedy oglądamy mecz i komentator wspomni o pewnej intrygującej sytuacji związanej z życiorysem danego piłkarza, na której roztrząsanie nie ma jednak czasu na wizji. Normalnie albo byśmy o tym zapomnieli, albo sami zaczęli szukać i znaleźli, lub nie, ale można przecież nadać odpowiedni sygnał dźwiękowy, który przeniesie nas automatycznie do artykułu nakreślającego tło danej sytuacji.

W dzisiejszym świecie przepełnionym technologią dotarcie do klienta nie jest wbrew pozorom takie łatwe. Choć kanałów jest sporo, to i nie mniej podmiotów starających się uzyskać uwagę. W myśleniu nad strategiami marketingowymi warto jednak wznieść się na wyższy poziom ogólności i zauważyć, że tak naprawdę wszystkie opisywane przeze mnie wyżej innowacje mają wspólny mianownik, którym są fale.

Światło widzialne jest falą, a tworzony przez nią obraz jest rejestrowany przez aparat. Dźwięk jest falą, a tworzona przez nią melodia jest odczytywana przez mikrofon. Ultradźwieki, sygnały radiowe czy Wifi to także fale. Podobnie jak fale mózgowe. Można się spodziewać że w następnej dekadzie to właśnie one będą zaprzątały (dosłownie i w przenośni) umysły marketerów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu