YouTube

Ma tylko 6 lat, a już jest "ustawiony". Wszystko dzięki YouTube

Jakub Szczęsny
Ma tylko 6 lat, a już jest "ustawiony". Wszystko dzięki YouTube
Reklama

Kiedy miałem 6 lat, moja przedsiębiorczość kończyła się na "obkupieniu się" za "zeta" w osiedlowym sklepie. Jedna moneta wystarczyła mi do tego, aby po meczu o iście hokejowym wyniku sprawić sobie "oranżadę na miejscu", loda - pałkę i jeszcze jakieś gumy do żucia. A co robi opisywany przez nas 6-latek? Cóż, już zarobił miliony. I to wszystko dzięki YouTube.

Założę się, że gdybym znajdował się w grupie docelowej Ryana, to pewnie zazdrościłbym mu jego roboty. No, dobra - i tak mu zazdroszczę. Chłopak wraz z rodzicami nagrywa filmy, na których recenzuje zabawki - odpakowuje je, składa, a następnie się nimi bawi. Co dzieje się potem? Ryan je recenzuje "po swojemu" - to jest fajne, tu się coś rusza, to piszczy, tutaj dzwoni. Chociaż merytorycznie jego filmy nie powalają, na próżno tutaj jest szukać szczegółowych scenariuszy testowych, wyśrubowanych metodologii - kanał się podoba. I małym dzieciom, które podobnie jak ja Ryanowi zazdroszczą pracy i... partnerom oraz reklamodawcom. W tylko jeden rok, Ryan zarobił 11 milionów dolarów. Potężna sumka, prawda?

Reklama

Konsumpcjonizm niech nam żyje

Żebyście nie zrozumieli mnie źle - wcale nie kręcę nosem na to, co robią Ryan i jego rodzice. Media internetowe to potężny biznes, sam jestem w pewien sposób jego uczestnikiem i wiem jak to działa. Tym bardziej jestem w stanie zrozumieć to, co robi ten 6-latek wraz ze swoimi opiekunami. W ogromnym skrócie - robią potężne pieniądze. Nieco rozwlekając tę myśl: ktoś tu miał niezłego nosa.

Bo przecież YouTube ma ogromną siłę oddziaływania. Z tego serwisu chętnie korzystają nie tylko nieco starsi konsumenci, ale również małe dzieci. Gdy te trafią na kanał Ryana, zapewne będą suszyć głowy swoim rodzicom, by kupić im kolejną zabawkę, którą recenzował dla nich Ryan. Również ci rodzice, którzy aktualnie szukają jakiegoś upominku dla swojego dziecka mogą zasugerować się wskazaniami obrotnego 6-latka - bo skoro jemu coś się spodobało, to dlaczego ich pociecha miałaby być niezadowolona? Liczy się także popularność Ryana - jego kanał obecnie subskrybuje ponad 10 milionów użytkowników. To natomiast oznacza, że jego zasięg w owym medium jest przeogromny.

Chłopak jest już ustawiony na całe życie - o ile jego rodzice mądrze zaplanują jego przyszłość

11 milionów dolarów - to dopiero początek. Nic nie wskazuje, że kanał Ryana traci popularność - jest wręcz przeciwnie. Do czasu uzyskania przez Ryana pełnoletności, jego pieniędzmi zarządzają rodzice, którzy... mogą zrobić z nimi właściwie wszystko. Najbardziej roztropne w tym przypadku będzie przeznaczenie funduszy na edukację oraz dobry start w dorosłość najpopularniejszego na świecie recenzenta zabawek - przyjaciela dzieci, YouTube'a i reklamodawców. Co ciekawe, prawdziwa tożsamość Ryana, jego miejsce zamieszkania pozostają tajemnicą - głównie po to, aby nie zawrócić dzieciakowi w głowie.

Przypadek tego dzieciaka to również świetny dowód na to, że czasy się niesamowicie zmieniły. Jeszcze kilka lat temu szokiem dla opinii publicznej było to, że absolutnie nieznani wcześniej twórcy nazwali się blogerami i wielu z nich zarobiło potężne pieniądze. Dzięki boomowi na treści wizualne, granica przesunęła się naprawdę daleko i już nawet małe dzieci mogą być świetnymi maszynkami do robienia pieniędzy. Mimo, że "na papierze" brzmi to źle - mimo wszystko podziwiam Ryana i jego rodziców. Idealnie trafili w pewną niszę i co ważne - pozwoliła im zarobić naprawdę dobre pieniądze.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama