Ludzi na świecie przybywa i mogłoby się wydawać, że w tym tłumie będziemy coraz bardziej anonimowi - nic bardziej mylnego. Pojęcie "globalnej wioski" zyskuje na znaczeniu i zdecydowanie nie jest wytartym frazesem. Jednocześnie nie chodzi tylko o to, że możemy się szybko przemieszczać, kontaktować bez większego problemu z człowiekiem mieszkającym na drugiej półkuli, kupować towary na całym globie: kolejnym efektem jest zanikająca anonimowość. Rosnąca liczba kamer i towarzyszące im oprogramowanie sprawiają, że coraz trudniej będzie przepaść bez śladu...
7 minut - tyle czasu potrzebuje inteligentny system kamer, by znaleźć nas w tłumie
Rozpoznawanie twarzy to technologia, nad którą pracuje wiele firm z całego świata. Zarówno startupów, jak i molochów z Doliny Krzemowej, w gronie tych ostatnich wystarczy wymienić Apple, Facebooka czy Google. Efekty jednych prac możemy już obserwować, korzystamy z nich, inne projekty dopiero zaczynają się rozkręcać, a zdania na temat ich wdrażania już teraz są podzielone. Bo to, co uznamy za fenomenalne osiągniecie, kiedyś może się obrócić przeciw nam.
Igrzyska Olimpijskie w Tokio mają być pokazem technologicznej siły Kraju Kwitnącej Wiśni, Japończycy zechcą przypomnieć światu, że przez kilka dekad napędzali rozwój IT, elektroniki, narzędzi używanych przez specjalistów z wielu dziedzin. Ostatnio mowa była m.in. o tym, że na dużą skalę zostanie wdrożone rozpoznawanie twarzy. Ma ono usprawnić ruch w obiektach olimpijskich i poprawić bezpieczeństwo. Rozwiązanie nie będzie obowiązywać wszystkich, organizatorzy chcą się skupić na sportowcach, działaczach, urzędnikach, organizatorach i mediach. W efekcie nie będą oni musieli stać w kolejkach, stresować się tym, że zapodział się identyfikator itp. Maszyny sprawią, że ruch będzie płynny.
Czytając o tym, można powiedzieć "fajnie, to ma sens". Zwłaszcza, że już teraz wskazuje się na rozwiązania w biznesie - chociażby w miejscach serwujących fast foody: kamera rozpoznaje klienta, system wie, co ten jadł poprzednio, czy często zamawia inne rzeczy i na tej podstawie komponuje propozycję posiłku. Niektórzy ludzie pewnie za każdym razem zamawiają to samo, więc wystarczy, że wejdą do budynku, a kanapka i frytki będą już przygotowywane. Szybko i bez kontaktu z innym człowiekiem czy maszyną.
Aby pokazać drugą stronę medalu, należy pozostać w Azji. Niedawno reporter BBC przeprowadził w Chinach pewien eksperyment: zdjęcie jego twarzy trafiło do bazy danych kontrolowanej przez służby, które miały go zatrzymać. Trwało to raptem siedem minut - miejskie kamery szybko wyłapały w tłumie "cel", zadziałało rozpoznawanie twarzy, funkcjonariusze mieli dokładne informacje o miejscu przebywania dziennikarza. A teraz najciekawsze: w Chinach działa już 170 mln kamer przemysłowych, do końca dekady przybędzie ich... 400 mln. Szokujące liczby. Przeszło pół miliarda kamer na ulicach, dworcach, w sklepach czy parkach. Dorzućmy do tego kamery w sprzęcie elektronicznym, którego używają obywatele i dostajemy rzeczywistość, przed którą ostrzega część futurologów, artystów czy przedstawicieli mediów.
Same w sobie te technologie nie są oczywiście czymś złym: powtórzę, że można dla nich znaleźć sensowne rozwiązania i Japończycy pewnie pokażą w Tokio, że bramki weryfikujące ludzi przy użyciu kamer potrafią rozładować kolejki, zapewnić większe bezpieczeństwo. Ale w przypadku państwa takiego jak Chiny wzrastają obawy, że rozwiązania zostaną wymierzone w obywateli, którzy nie zgadzają się z polityką władz. I to w zasadzie może dotyczyć każdego kraju, bo fakt, iż dzisiaj jest on sterowany przez przestrzegających prawa demokratycznie wybranych polityków nie oznacza, że tak będzie zawsze.
Nie chcę oczywiście kreślić czarnego scenariusza, ale wizja, w której urzędnik czy wielka korporacja doskonale wie, gdzie, kiedy, z kim jestem, nawet jeśli nie mam przy sobie telefonu, wzbudza już opory. Ludziom szybko wytłumaczy się jednak, że zalety tego rozwiązania przeważają nad wadami, poda się kilka sensownych (a czasem irracjonalnych) przykładów, które zrobią swoje. Rozpoznawanie twarzy zostanie przyjęte z aplauzem. Po latach zweryfikujemy, czy rzeczywiście jest super...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu