Felietony

Nowy pomysł na walkę ze smogiem: zamiast samochodu wybierz... rower z filtrem

Maciej Sikorski
Nowy pomysł na walkę ze smogiem: zamiast samochodu wybierz... rower z filtrem
Reklama

Temat zanieczyszczenia powietrza w Polsce ucichł. Przynajmniej na chwilę - gdy zmieni się pogoda, pewnie wróci. Z pewnością dojdzie do tego późną jesienią i zimą, gdy miliony Polaków znowu zaczną palić w kiepskich piecach paliwem niskiej jakości. Znowu podejmiemy tematu walki ze smogiem, zmian na mniejszą i większą skalę, projektów, które mogą nas uchronić przed kolejnymi tysiącami zgonów. Jednym z takich pomysłów jest... rower. Ale nie chodzi tylko o wyeliminowanie pojazdów z silnikiem spalinowym - jednoślad miałby czyścić powietrze w mieście.

Rower z filtrem? Brzmi dość dziwnie, a przynajmniej egzotycznie, trudno stwierdzić, co to właściwie znaczy. Do czasu, gdy spojrzy się na grafikę prezentującą projekt i poczyta o pomyśle, za którym stoi Daan Roosegaarde. Mogliście już słyszeć o tym człowieku, przywoływałem go nawet na AW. Holender zdecydowanie nie chce pozwolić, by świat o nim zapomniał i zależy mu na tym, żeby jakość powietrza uległa poprawie. W połowie ubiegłego roku pisałem o jego wieży służącej do oczyszczania miasta.

Reklama

Projektant Daan Roosegaarde postanowił pójść krok dalej i tworzył ze swoim zespołem Smog Free Tower – oczyszczacz wysokości kilku metrów, który nie stoi w domu, lecz w przestrzeni miejskiej. Zasilany jest zieloną energią, w ciągu godziny potrafi przefiltrować do 30 tysięcy metrów sześciennych powietrza. Twórcy wpadli na pomysł, by wyłapane zanieczyszczenia zamieniać w… biżuterię. To ma swój cel: sprzedaż tych gadżetów ma dostarczać środki na dalsze prace, tworzenie kolejnych modeli Smog Free Tower.[źródło]

Pomysł by różnie odbierany: jedni pisali, że to świetna sprawa, drudzy przekonywali, że to przerost formy nad treścią, jeszcze inni dowodzili, że instalacja na jakość powietrza zbytnio nie wpłynie, ale jest ciekawym manifestem: zachęca do działania, prowokuje do walki o lepsze powietrze. Współpracę z Holendrem podjęli Chińczycy, w Pekinie pojawiły się wieże antysmogowe. Teraz artysta zadziwia nowym pomysłem: chce umieścić miniaturowe filtry w rowerach. Takie urządzenie byłoby zasilane energią płynącą z pracy ludzkich nóg, zapewniałoby świeże powietrze w otoczeniu rowerzysty i pomagało usunąć smog w mieście.

Szczegóły projektu nie są znane, to ma być wcześniejsza instalacja w mniejszym wydaniu. Mobilnym i bardzo powszechnym. Czy to ma szansę działać? Nie mam pojęcia. Może to brednie Europejczyka szukającego rozgłosu. Ale jest też taka opcja, że to zadziała albo podsunie komuś pomysł, który wypali. Dlaczego od razu mielibyśmy stwierdzić, że kilka milionów mobilnych filtrów napędzanych siłą ludzkich kończyn, to śmieszny czy niemożliwy w realizacji projekt?

Daan Roosegaarde zwraca przy tym uwagę na typowe błędne koło: Chińczycy bogacą się, stać ich na samochody, więc je kupują. Robią to nie tylko z uwagi na prestiż, ale też w trosce o swoje zdrowie: nie chcą jeździć rowerami, bo powietrze temu nie sprzyja. A powietrze temu nie sprzyja m.in. dlatego, że przybywa samochodów. W tym przypadku skok cywilizacyjny nie działa na korzyść mieszkańców dużych miast w Państwie Środka. W Polsce sprawa wygląda podobnie: pojawiły się miliony samochodów, bo społeczeństwo się wzbogaciło, ale często są to stare, szkodliwe diesle. Podnosząc swój status, społeczeństwo działa na własną niekorzyść.

Jestem ciekaw, ile antysmogowych pomysłów wypłynie w najbliższych latach, jakie inicjatywy będą się pojawiać chociażby na imprezach typu smogathon? Zakładam, że będzie ich sporo, bo dostrzegam budzącą się świadomość społeczną i potrzebę zmian. Pytanie, jak do sprawy podchodzić będą decydenci i jak szybko uda się przekonać większość, że działają dla swojego dobra, że ten rower z filtrem nie musi być śmieszny...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama