Kosmos

Kosmiczny problem Putina. Wojna i sankcje sprowadzają Roskomsos na ziemię

Patryk Koncewicz
Kosmiczny problem Putina. Wojna i sankcje sprowadzają Roskomsos na ziemię
Reklama

Rosyjski program kosmiczny na skraju przepaści? Putin skupił się na lądzie i zaczął przegrywać w kosmosie.

Mija już przeszło rok od otwartej agresji Rosji na Ukrainę, a wojna to ogromne koszta. Szacuje się, że szeroko pojęte działania wojenne kosztowały Rosję już ponad 82 miliardy dolarów. Priorytetem putinowskiego reżimu – zwłaszcza w obliczu zaciętej obrony ukraińskich jednostek – jest więc inwestowanie w sprzęt i technologię wojskową, przez co cierpią inne gałęzie rosyjskiej gospodarki. Jedną z nich jest program kosmiczny, który w ostatnim czasie mocno zaniedbano. Specjaliści przewidują, że Roskosmos chyli się ku upadkowi.

Reklama

Wielkie braki w Rosji – od licencji po części

Rosyjska propaganda wyśmiewa zachodnie sankcje, ale rzeczywistości nie da się oszukać – w kraju okupanta zaczyna brakować części, oprogramowania, licencji i komponentów, pochodzących z państw, które objęły Rosję ograniczeniami. Na rynku motoryzacyjnym i lotniczym Rosjanie muszą opierać się głównie na krajowych i chińskich dostawcach.

Źródło: Depositphotos

Zapotrzebowanie na sprzęt jest jednak znacznie większe, a modernizacyjne braki widoczne są też w przemyśle kosmicznym. Choć Rosja lansowała się niegdyś na pionierskiego odkrywcę kosmosu, to dziś pozostaje w tyle za konkurencją. Tak przynajmniej twierdzą amerykańscy badacze, którzy wzięli pod lupę ostatnie incydenty związane z pojazdami kosmicznymi Sojuz, czyli wycieki chłodziwa, tłumaczone przez Rosję „działaniem sił zewnętrznych”.

Sojuzy nękane przez mikrometeoroidy

Według Bruce’a McClintock’a – szefa Space Enterprise Initiative Rand Corporation – Rosjanie już 10 lat temu mieli podjąć decyzję o wyznaczeniu priorytetu dla rozwoju programu kosmicznego pod kątem stricte wojskowym (skupiając się między innymi na technologiach satelitarnych), kosztem projektów cywilnych. W połączeniu z sankcjami gospodarczymi i wojną w Ukrainie mają być to czynniki, które wpędziły rosyjski program kosmiczny w złą kondycję.

W połowie grudnia 2022 roku Sojuz MS-2 doznał poważnego wycieku chłodziwa. Rosjanie stwierdzili, że był to wynik uderzenia mikrometeoroidu, a nie zaniedbań technicznych. Sęk w tym, że ta sytuacja powtórzyła się 11 lutego, tym razem w przypadku statku Progress MS-21. Znów uderzenie mikrometeoroidu? Jakżeby inaczej. Jednak z tą narracją nie zgadzają się Amerykanie, którzy twierdzą, że prawdopodobieństwo wystąpienia takie sytuacji jest równe zeru. Przez „incydenty” anulowano kosmiczny spacer astronautów, a Progress MS-21 został skazany na zniszczenie, spalając się nad Oceanem Spokojnym.

Źródło: Depositphotos

Marnie prezentują się też dane odnośnie wprowadzania do użytku nowych Sojuzów. Jak podaje Anatolij Żak – wydawca niezależnego RussianSpaceWeb – Roskosmos wypuszcza rocznie zaledwie dwa Sojuzy, z czego budowa jednego obiektu zajmuje około 2 lata. Tymczasem NASA korzysta z nowoczesnych Dragonów od SpaceX, a niebawem swoje oferty wprowadzi także Boeing. Rosja z takiego wsparcia nie skorzysta, bo kraj po prostu nie ma komercyjnego programu kosmicznego. Na dodatek w kwestii misji załogowych pojawiają się kolejne problemy, bo dotychczasowych port Bajkonur w Kazachstanie stał się dla Rosji bardzo kosztowny, gdyż opłaty roczne uległy zwiększeniu. Jeśli dodamy do tego fakt, że brakuje środków na modernizację sprzętu kosmicznego, a same rakiety Sojuz sięgają myślą techniczną czasów sowieckich, to wyrysuje się nam ponury obraz rosyjskiego programu kosmicznego, który według McClintock’a zmierza ku upadkowi.

Stock image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama