Facebook

Facebook na wojnie z Rosją. To trochę jak odcinanie głów Hydrze

Jakub Szczęsny
Facebook na wojnie z Rosją. To trochę jak odcinanie głów Hydrze
7

Jedni Facebooka chwalą za podejście do kwestii "wścibskich Rosjan", inni widzą w tym konieczność tuż po tym jak mleko się rozlało. Pewne jest jednak to, że gigant ma spory problem z organizacjami wywodzącymi się z tego kraju: te natomiast bardzo chętnie mieszają się w wewnętrzne sprawy innych państw - rzecz jasna na zlecenie Kremla.

Tym razem Facebook chwali się tym, że udało mu się zidentyfikować i usunąć ponad 350 stron oraz kont, które są związane w jakikolwiek sposób z rosyjskimi organizacjami. Co więcej, udało się wykazać, że te uczestniczyły w kampaniach dezinformacyjnych wykorzystując fałszywe tożsamości lub zwyczajnie dystrybuując fake newsy. To już kolejna runda usuniętych profili należących do podmiotów związanych z Kremlem - Facebook więc nie ustaje w poszukiwaniach śladów inżynierii społecznej w jego infrastrukturze.

Najnowsze odkrycia Facebooka na tym polu dotyczą kont, które miały prowadzić kampanie skierowane do użytkowników we wschodniej Europie oraz centralnej Azji. Ich obecność przejawiała się w kontach podających się za organizacje informacyjne lub grupy bardzo "ogólnych" zainteresowań np. podróży, sportu, ekonomii i innych. Co jednak je łączy? Bardzo często publikowano w nich informacje podważające sens istnienia grupy NATO, chętnie umieszczano w nich także materiały dotyczące protestów lub afer korupcyjnych w konkretnych krajach.

To oczywiście nie pierwsze tego typu konta

Facebook wcześniej usunął 107 stron, grup lub kont tuż po tym, jak śledztwo Stanów Zjednoczonych wskazało na organizacje, które miały destabilizować sytuację w Ukrainie. Co więcej, w tym samym momencie zidentyfikowano ponad 40 kont na Instagramie, które uczestniczyły w kampaniach dezinformacyjnych inspirowanych przez rosyjskie służby. Właściwie od 2013 roku co jakiś czas dowiadujemy się o kolejnych kontach usuwanych przez Facebooka lub wskazywanych przez organizacje sprzeciwiające się takim praktykom. Nie bez znaczenia są również starania wymiarów sprawiedliwości szczególnie największych mocarstw na świecie. Utarczki polityczne bardzo sprawnie zostały przeniesione do cyberprzestrzeni - to właśnie tam jak widać można ugrać zdecydowanie najwięcej. Jak wspomniałem w innym tekście, niektórzy eksperci uważają, że Rosjanie "wygrali" Trumpowi kampanię prezydencką uważając go przy okazji za znacznie korzystniejszego dla nich kandydata.

Jednak walka z tym procederem przypomina odcinanie łbów Hydrze - na miejsce amputowanej pojawiają się trzy nowe. I właściwie niewiele z tym można zrobić - poza sukcesywnym wskazywaniem kolejnych i dokonywaniem kolejnych "egzekucji". Jak widać, Rosjanie nie robią sobie z tego zupełnie nic i tworzą nowe treści w mediach społecznościowych.

Nie bez znaczenia w tej materii jest również fakt, że sami użytkownicy Facebooka nie do końca zdają sobie sprawę z tych działań. Ale czego tu oczekiwać od osób, które nie przejmują się tym jak działa ta platforma społecznościowa? Wczoraj pisałem dla Was o tym, że blisko 3/4 użytkowników serwisu Zuckerberga nie wie o profilowaniu pod względem zainteresowań. Jeżeli tak trywialna rzecz jest dla tak ogromnej grupy zupełnym novum - nie ma sensu nawet pytać o kompetencje w zakresie rozpoznawania dezinformacji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu