Elementem wspólnym paru minionych lat jest egzamin maturalny, "Sylwester z Dwójką" oraz zapowiedz roku Linuksa. Naturalnie, nie będę dzisiaj pisał an...
Rok Linuksa nadchodzi... no nie, znowu?
Fan mobilnych okienek, technologii internetowych o...
Elementem wspólnym paru minionych lat jest egzamin maturalny, "Sylwester z Dwójką" oraz zapowiedz roku Linuksa. Naturalnie, nie będę dzisiaj pisał ani o maturze, ani o ostatnim dniu roku - skupimy się na bardzo dziwnym zjawisku, zauważanym w każdej społeczności skupiającej się wokół jakiekolwiek dystrybucji Linuksa.
Rok 2012 był bardzo ważną datą dla wszystkich użytkowników dystrybucji Linuksa - EA Games podjęło się współpracy z Canonical, a Valve zapowiedziało, że wkrótce udostępni na platformie opartej o jądro Linusa Torvaldsa, klienta usługi Steam oraz zacznie przenosić na nią swoje największe tytuły. W następnym roku Steam zawitał na dystrybucje Linuksa, a biblioteka gier szybko zaczęła się wypełniać znanymi produkcjami, jak dzieje się do dzisiaj. Ludzie zaczęli zauważać potencjał ukryty w niezdobytym przez gigantyczne koncerny systemie, który okazał się prawdziwą kopalnią złota, chociaż niekoniecznie na komputerach klasy PC.
Na chwilę obecną, czyli półmetek drugiego kwartału 2014 roku, jądro Linuksa znajdziemy praktycznie wszędzie. Najpopularniejszy system mobilny, znajdujący się w większości tabletów i smartfonów na całym świecie? Android, będący dystrybucją Linuksa. Najpopularniejszy system operacyjny, wykorzystywany w większości serwerowni na całym świecie? Red Hat, SUSE i Debian rządzą tu w trójkę, jak "ekipa z Narnii", choć jest ich tam czterech. Najszybciej rozwijający się rynek komputerów PC w USA oraz w Wielkiej Brytanii to rynek Notebooków z systemem od Google - Chrome OS, dystrybucji Linuksa opracowanej przez Google. Idziemy do kina, widzimy tam mechanizm przesuwający, bądź przełączający okładki filmów w ofercie - na 90% siedzi za tym Raspberry Pi. Gdzie nie spojrzymy, odnajdziemy tam Linuksa, pytanie brzmi - co z tym rokiem Linuksa?
Rok Linuksa to bajka przekazywana z pokolenia na pokolenie
Tak jak w przypadku ery PostPC, rok Linuksa jest niczym innym jak oczekiwaniem gigantycznych zmian i prawdziwej rewolucji w świecie technologii, nie zauważając ewolucji, która z dłuższej perspektywy czasu staje się osiągnięciem niemożliwego - i o to w tym wszystkim chodzi. Patrząc na ludzi powtarzających ciągle, że kolejny rok będzie należeć do Linuksa, można odnieść wrażenie, że rozmawiamy z osobami, które albo są niebywale krótkowzroczne, albo po prostu są fanatykami oczekującymi, że Microsoft i Apple znikną, na rzecz Fundacji Linuksa i Mozilli - no dajcie spokój.
Czas pokazał, że wiele "niemożliwych" scenariuszy powiązanych z Linuksem się spełniło, a jednym z najpopularniejszych wśród nich był Android i Raspberry Pi, które to pozwala użytkownikowi na zrobienie za pomocą swoistego "centrum dowodzenia" w postaci malinki dosłownie wszystkiego, co tylko mu się ubzdura.
Powyższy post zaczerpnięty z Facebooka doskonale pokazuje nam, jak bardzo trudnym tematem jest poruszany dziś "Rok Linuksa". Aby zrozumieć, czym on jest, musimy zrozumieć, czym w skrócie była wizja Post PC według Steve Jobsa:
Jeżeli wizja Jobsa miałaby być pierwszą, ambitną i trudną do zrealizowania przepowiednią ery Post-PC, musiałbym powiedzieć to, co powiem z wielką przyjemnością – pragnę przywitać was w słynnej erze Post-PC, w której żyjemy już od okrągłych trzech lat.
ReklamaWedług Apple, komputery w pewnym czasie musiały po prostu zniknąć, a ich miejsce jako centrum dowodzenia naszym sprzętem i danymi miały przejąć różnorakie chmury – najlepiej te z nadgryzionym jabłuszkiem. Spójrzmy więc na systemy mobilne. Android, iOS, Windows Phone – Google Drive, iCloud, OneDrive. Pograjmy w coś, korzystając ze Steam lub Origin – nasze dane oraz zapisy gier przetrzymywane są w chmurze, dlatego też po zmianie komputera wszystkie nasze osiągnięcia przechodzą bezproblemowo ze sprzętu na sprzęt – po co dźwigać ze sobą i łatwego do zgubienia i uszkodzenia pendrive?
Cytując powyżej samego siebie, wyłapuje najważniejszy element dotyczący guru Apple oraz jego wizji ery Post-PC, tak więc skoro wiecie już czym się to je, jedziemy dalej! Najpopularniejszym systemem mobilnym jest Android, który to bazuje na jądrze Linuksa. Chmury, gdzie kumulowane są nasze dane dotyczące kont z ekosystemu Google, Yahoo, Valve, Mozilli, czy setek innych usługodawców, kumulowane są tam dzięki różnym dystrybucjom Linuksa instalowanych na serwerach. Co ciekawe, SUSE odnajdziemy również w chmurze Microsoft Azure - jeżeli to nie jest piękne wyróżnienie dla Linuksa, to nie wiem co miałoby nim być.
Oprócz tego, naprawdę duży procent stron internetowych w sieci, które odwiedzacie codziennie "stoją" na różnorakich dystrybucjach Linuksa, co za tym idzie, system ten wręcz króluje w sieci internetowej - czego w tej materii chcieć więcej?
Każdy chce zobaczyć Linuksa na biurkach
Ludzie wciąż narzekają, że nikt nie zna Linuksa, bo nie możemy go odnaleźć na komputerach naszych znajomych i rodziny. Prawda jest taka, że one wcale nie muszą tam być, aby użytkownicy nawet nieświadomie mogli korzystać z dziesiątek usług bazujących na kochanym przeze mnie systemie operacyjnym. Co prawda, najszybciej rozprzestrzeniającymi się dystrybucjami w całej historii jądra Linuksa jest Ubuntu w parze z Chrome OS, jednak to nadal za mało, aby na przynajmniej dziesięciu rodaków odnaleźć chociaż jednego z Ubuntu, czy jakąkolwiek jego pochodną na dysku. Rynek smartfonów to jednak nic, przy konsolach, które od jakiegoś czasu pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu.
Kojarzycie Ouya? Jest to konsola do gier oparta o system Android, a sam projekt jest wynikiem udanej zbiórki na Kickstarterze. Steam Machine? To kilka konsol różnych firm, stworzonych pod dyktando Valve, których jedynym celem jest dostarczenie graczom konsoli do gier opartej o autorski system Valve, będący niczym innym, jak przerobionym Debianem - czy to nie jest cudowna wiadomość?
Podobnie wygląda sytuacja z nowymi systemami mobilnymi. Firefox OS? Bazuje na sporej części jądra Androida. Sailfish OS? Bazuje na pakietach RedHata. Tizen? Toć to MeeGo, czyli jakby nie patrzeć Debian. Ubuntu Touch? Nazwa sama wskazuje. Wszystko co dzieje się w tej chwili na rynku jest wręcz rewolucyjnym podwojeniem marzeń wielu fanatyków wolności, a ci mimo to wciąż zapewniają, że rok Linuksa nadzejdzie.
Można tak wymieniać i wymieniać, jednak to bez sensu
Nie zachowujmy się jak fanboye i nie wymieniajmy tylko zalet dystrybucji Linuksa, bo rzeczy takich jak brak niektórych kluczowych aplikacji, czy też kiepskiego zarządzania baterią w laptopach nie da się pominąć i nie naprawi tego ani masa darmowych aplikacji, ani bezpieczeństwo naszych plików - tak został skonstruowany świat. Rok Linuksa nastał już minimalnie dwa lata temu i trwa do dzisiaj, a my jak głupi wciąż na niego oczekujemy, wychwalając nasze wspólne dobro (zalatuje to zaiste komunizmem) po krańce nieba, zapominając, że jeszcze naprawdę dużo przepłynie wody w Wiśle, aż znajdziemy na Ubuntu, czy każdej innej dystrybucji wszystko to, czego Kowalskiemu i Nowakowi potrzeba.
Era Linuksa nadeszła i trwa już od dobrych dwóch lat. Obudźcie się. ;)
Jak sądzicie, "nadchodzący Rok Linuksa" to tylko bajka przekazywania z pokolenia na pokolenie, nie mająca nic wspólnego z prawdą?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu