Na stronie VentureBeat możemy przeczytać ciekawy artykuł pod tytułem: “Soon your pizza will be ordered, made, and delivered through robots”, czyli wkrótce twoja pizza będzie zamawiana, przygotowywana i dostarczana za pośrednictwem robotów. Autor nie ma na myśli żadnej konkretnej usługi, która aktualnie byłaby gdzieś w pełni realizowana przez roboty. Zamiast tego zauważa, że technologie niezbędne do tego, aby jakaś pizzeria faktycznie była całkowicie prowadzona przez roboty, już istnieją.
Technologie istnieją, jednak są wykorzystywane w różnych miejscach i na różnych etapach. Gdzieś roboty zaczynają powoli dowozić zamówienia, gdzie indziej samodzielnie przygotowują posiłki lub uczestniczą w ich przygotowywaniu, a w jeszcze innych firmach odpowiednie boty potrafią przyjmować zamówienia od klientów. Gdyby ktoś się o to postarał, byłaby szansa na interes całkowicie realizowany przez maszyny (człowiek musiałby jedynie dbać o to, żeby się nie psuły).
Gdzie indziej możemy czytać nagłówki doskonale wkomponowujące się w poruszony powyżej temat, jak na przykład New York Post piszące: „There’s a 50% chance that a robot is coming for your job”, czyli jest 50% szansa, że robot nadchodzi odebrać ci pracę. Z kolei na TechCrunch możemy przeczytać: “We need a New Deal to address the economic risks of automation”, czyli potrzebne są nowe rozwiązania (zainicjowane przez polityków), które będą zaadresowane w kierunku ekonomicznego ryzyka związanego z automatyzacją. W artykule możemy przeczytać o „tsunami automatyzacji” i problemach ekonomiczno-gospodarczych, które spowoduje. Mógłbym cytować tego typu nagłówki przez dłuższy czas, ale oczywiście nie o to tu chodzi… chciałem jedynie pokazać panującą atmosferę, a jest to w pewnym sensie atmosfera oczekiwania.
Czekamy aż roboty zabiorą nam pracę
Czekamy i czekamy, a roboty ciągle nie nadchodzą. To znaczy… może i nadchodzą, ale robią to w najgorszy możliwy sposób – stopniowo, powoli, systematycznie, jakby pod osłoną nocy, stwarzając wrażenie jakby ich wielkie nadejście było odsunięte w czasie i jakby panowała cisza przed burzą. Słyszałem kiedyś, że gdy leżymy wieczorem w łóżku i próbujemy zasnąć, a za oknem ujada jakiś pies, to faktycznie jesteśmy zirytowani jego szczekaniem, jednak nie to jest w tym wszystkim najgorsze. To co może naprawdę wyprowadzić nas z równowagi, to moment ciszy. Napięcie rośnie z każdą kolejną chwilą, bo wiemy, że i tak w końcu zaszczeka…
Czytając przytaczane powyżej nagłówki odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z podobną sytuacją. Wszyscy myślą tylko o tym, kiedy w końcu przyjdą te roboty i zabiorą nam pracę? Widzieliśmy jak cichaczem eliminują niektórych z nas, ale kiedy nastąpi ostateczne uderzenie, w wyniku którego wszyscy zostaniemy przez nie zastąpieni? Co wtedy zrobimy, gdzie się podziejemy? Cała ludzkość wyląduje pod mostem, bo przecież nie dostaniemy nawet szansy na zarabianie pieniędzy. To straszne, ale póki co pozostaje nam czekać. No i czekamy.
Żeby sobie ulżyć, powinniśmy zasymulować niepokojący nas scenariusz
Wyobraź sobie, że dzisiaj kładziesz się spać, a jutro budzisz się w tym samym łóżku i w tej samej miejscowości. Mimo tego, niektóre ze znanych ci rzeczy uległy zmianie. Wstajesz zrobić sobie poranną kawę, włączasz telewizor i przed nim siadasz. Ku twojemu zdziwieniu we wszystkich programach publicystycznych, filmach, serialach, reklamach i teledyskach, zamiast ludzi są tylko roboty. Mówiące, humanoidalne roboty, występujące jako goście, prowadzący, aktorzy, piosenkarze… Trochę cię to zdziwiło, ale szybko o tym zapominasz. Stwierdzasz, że dzisiaj na śniadanie zafundujesz sobie pizzę (naprawdę nie mam pojęcia dlaczego jesz pizzę na śniadanie).
Sięgasz za słuchawkę od telefonu, wykręcasz numer twojej ulubionej pizzerii, składasz zamówienie i czekasz. W międzyczasie zastanawiasz się, czemu ta miła pani, która zawsze przyjmowała zamówienia była dzisiaj zastąpiona przez jakiegoś sztywniaka, brzmiącego jak jakiś robot. Nieważne, usłyszałeś dzwonek zwiastujący przybycie wyczekiwanej pizzy. Idziesz do drzwi, otwierasz je, a tam… robot. Najgorsze, że zamiast przekazać ci pizzę i zaczekać na swój napiwek, po prostu zaczyna cię dusić, krzycząc przy tym, że zamierza cię zabić.
Po chwili robot przestaje, a ty słyszysz, że to tylko ukryta kamera. Symulacja miała na celu oswoić cię z nadejściem automatyzacji na wielką skalę. Wystraszony pytasz w jaki sposób takie coś miało cię z czymkolwiek oswoić? W związku z tym otrzymujesz odpowiedź, że gorzej od tego co przed chwilą cię spotkało na pewno nie będzie.
Podsumowując, moja propozycja jest następująca
Zamiast się wzajemnie nakręcać na automatyzację, zafundujmy sobie takie terapie szokowe. Przynajmniej nigdy nie poczujemy już strachu przed robotami. Co ty na to?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu