YouTube

Rippowanie muzyki z YouTube'a większą zmorą od pirackich stron

Tomasz Popielarczyk
Rippowanie muzyki z YouTube'a większą zmorą od pirackich stron
Reklama

Okazuje się, że pirackie strony z torrentami i warezami odchodzą do lamusa. Nowym sposobem na kopiowanie treści jest pobieranie ich z YouTube'a i innych usług ze streamingiem.

International Federation of the Phonographic Industry (IFPI) donosi, że wśród internautów w wieku 16-24 lat aż połowa rippuje muzykę ze stron takich, jak YouTube. Skala tego zjawiska jest tak duża, że przerosła już nawet pobieranie plików z pirackich stron. Można by napisać, że jest to nowa firma piracenia. Jeżeli jednak sięgniemy pamięcią wstecz, do czasów nagrywania muzyki z radia na kasety, szybko dostrzeżemy tutaj pewną analogię. Czy to oznacza, że punkt ciężkości walki z piractwem zostanie teraz przeniesiony na zupełnie nowe obszary?

Reklama

Środowisko związane z przemysłem muzycznym i filmowym od lat zarzuca Google opieszałość w walce z piractwem. Nie inaczej jest tym razem. Z badania IFPI wynika, że popularność rippowania muzyki z sieci rośnie w bardzo wysokim tempie. Prym wiedzie tutaj oczywiście YouTube, który stanowi prawdziwą skarbnicę muzyczną. Użytkownicy korzystają z różnego rodzaju narzędzi - aplikacji, programów, serwisów internetowych. Te przekształcają udostępniona na YT materiały w pliki MP3, które następnie są pobierane na dyski komputerów i urządzeń mobilnych. W przedziale wiekowym 16-24 ma tak robić aż 49 proc. internautów, a w skali roku notuje się wzrost na poziomie 41 proc. Jeśli chodzi o ogół użytkowników, rippuje 30 proc. (wzrost o 10 proc. rok do roku). IFPI dodaje, że skala tego zjawiska jest ogromna. Na tyle, że przerasta nawet pobieranie muzyki z pirackich stron www na całym świecie.


I faktycznie, jeśli spojrzy się n a popularność wybranych stron pozwalających na rippowanie treści z YouTube'a, widać duże wzrosty. Donoszący o całej sprawie TorrentFreak zwraca uwagę, że pobieranie muzyki z YouTube'a jest po prostu prostsze i bardziej przystępne. Dla wydawców to oczywiście strata, bo każde odtworzenie na YT przynosi zyski z emisji reklam. W momencie pobrania takiego materiału, reklamy nie są emitowane, a zatem wytwórnie nie zarabiają. Z tego też powodu oficjalna aplikacja YouTube nie posiada trybu odtwarzania w tle, bo utrudniałoby to konsumpcję reklam (choć Chrome 54 będzie odtwarzał w tle).

To oznacza tylko jedno - Google będzie pod jeszcze większą presją, jeśli chodzi o ochronę treści pojawiających się na YT. W konsekwencji działanie wszelkiego rodzaju narzędzi do rippowania filmów i muzyki może zostać w pewnym stopniu ograniczone. Nie będzie to oczywiście łatwe, a niewykluczone, że finalnie odbije się na zwykłych użytkownikach, utrudniając im dostęp do treści.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama