Można powiedzieć, że zarabianie na czyjejś głupocie to po prostu ucywilizowana forma prawa dżungli - nie dźgamy się już dzidami, więc "wystarczy, że będziemy się okradać". Umiejętności ludzi w zakresie rozpoznawania jakichkolwiek cwaniactw w Internecie są w dalszym ciągu porażająco słabe poza naszą bańką. Musimy brać pod uwagę, że poza bańką ludzi świadomych technologicznie są tacy, którzy pewnych kompetencji nigdy nie nabędą. I właśnie coś takiego, jak ban odnośnie niektórych reklam w sieciach społecznościowych to coś, co powinno być standardem.
I właściwie, to powinno to dotyczyć całej przestrzeni internetowej: nie tylko reklam samych w sobie, ale i uprawiania różnych form "influencingu", który poprawnie kierowany - ostatecznie prowadzi do tego, że człowiek będzie wchodził w mniej lub bardziej lukratywne formy współpracy: także za pomocą "naprawdę nowych" mediów. Antyweb w tym gronie to przedstawiciel jeszcze nowych, ale niekoniecznie już najnowszych typów kanałów komunikacyjnych. Jednak w dalszym ciągu niemal wszyscy mają problem z reklamowaniem między innymi takich rzeczy jak "rozwiązania pozwalające na szybkie wzbogacenie się". Akurat w ich przypadku można być pewnym, że pieniądze się wtopi: sukcesem będzie, jeżeli uda się wyciągnąć z nich tyle samo, co się w nie włożyło.
Unia Europejska jest często krytykowana za to, że potrafi uczynić rybami te zwierzęta, które rybami nie są (i wiele innych), jednak istnieją bardzo mocne powody, dla których warto wskazywać jej przydatność. Komisja Europejska poinformowała wczoraj o tym, że TikTok - czarna owca na Starym Kontynencie - musi dostosować się do lokalnych przepisów i dzięki porozumieniom - wprowadzi szereg mechanizmów, które pozwolą ochronić użytkowników przed nieuczciwymi praktykami. Co bardzo istotne, TikTok jest platformą obleganą obecnie przez najmłodsze generacje - tym bardziej istotne jest zabezpieczenie ich pod tym kątem. Jak pisaliśmy wielokrotnie na Antywebie, dzieci i młodzież mimo ogromnej biegłości w obsłudze urządzeń... nie potrafią rozpoznawać treści sponsorowanych wśród ogółu. Dołóżmy do tego naiwność, która w ich przypadku wynika z niewielkiego jeszcze doświadczenia życiowego.
Europejska Organizacja Konsumentów (BEUC) kończy tutaj więc poważną batalię z TikTokiem. Najważniejsza organizacja działająca tego typu na naszym kontynencie doprowadziła do tego, że nie tylko będą tam zabronione scamowe reklamy "szybkiego zarabiania", "cudownych sposobów na bogactwo", ale i w serwisie pojawią się odpowiednie narzędzia pozwalające na zgłoszenie takich zjawisk jak nieoznaczone materiały sponsorowane. Jest to prawdziwa plaga w nowych mediach - w nich granica między realną reklamą, a jedynie sugestią autora konta może być bardzo cienka - wręcz nie do wyczucia. W przypadku mediów "bardziej tradycyjnych" rozpoznanie tego, że medium próbuje Cię oszukać: reklamując produkt nie nazywając tego reklamą - jest łatwiejsze do wykazania.
Z nieoznaczaniem reklam wygrać trudno. Odgórny ban na reklamy to już co innego
TikTok więc i nad Wisłą ma szansę się nieco ucywilizować, ale jeszcze wiele wody w niej upłynie, zanim będzie zupełnie pozbawiony problemów, które mają zazwyczaj cały czas wzrastające platformy społecznościowe. Taki był przez jakiś czas również Facebook - niektóre osoby, które jako jedne z pierwszych miały konta u Zuckerberga wiedzą, o co chodzi. Choć z drugiej strony... ja bym wrócił do czasów, gdy algorytm nie podpowiadał mi non stop co mam oglądać i na czym skupiać uwagę. Ale rozwiązania prawne wyznaczające pewne standardy to już inna sprawa: muszę pamiętać o tym, że one mają chronić nie takich ludzi jak ja, lecz tych którzy mogą mieć największe trudności z oparciem się niekorzystnemu zjawisku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu