Fotki, foteczki, fotunie. Większość pstryka, a mniejszość narzeka na to, że posiłek przed zjedzieniem trzeba uwiecznić w postaci wrzutki na Instagrami...
Recenzja Samsung Galaxy S4 Zoom - dobre zdjęcia to za mało, kiedy brakuje całej reszty
Fotki, foteczki, fotunie. Większość pstryka, a mniejszość narzeka na to, że posiłek przed zjedzieniem trzeba uwiecznić w postaci wrzutki na Instagramie. Prywatność skurczyła się z powodu zagrożenia obiektywami telefonów. Robienie zdjęć stało się na tyle powszechne, że producenci sprzętu postanowili wyjść poza stopniową poprawę jakości, dzięki większej ilości megapikseli czy bardziej dopracowanemu oprogramowaniu, względnie poprawionej optyce. Stąd takie cuda na Nokia Lumia 1020, Sony DSC QX-10 czy właśnie Samsung Galaxy S4 Zoom. Jak widać, każda z firm podeszła do tematu na swój sposób. Widzicie pewnie ocenę, więc wiecie, że słabo. Pozostaje pytanie – dlaczego?
Okropny design
Zacznijmy od tego, że urządzenie wygląda jak słaby żart. O ile jesteście sobie w stanie wyobrazić, że ktoś jest w stanie pogodzić dwa światy i stworzyć sensowną hybrydy aparatu i telefonu, tak nie miejcie wątpliwości, że tym razem tak się nie stało. Pierwszy rzut oka wywołuje śmiech – jeden z moich znajomych, dosyć dobrze obeznany w świecie technologii i lubujący się w nowinkach technologicznych nie mógł się nadziwić, że Samsung, który zazwyczaj dba o design swoich sprzętów, wypuścił coś tak szkaradnego. Próbuję sobie wyobrazić jak wyglądał proces tworzenia Samsunga Galaxy S4 Zoom. Dwoje najbardziej leniwych designerów na świecie usiadło do pracy, oboje w najgorszym dniu swojego życia, kiedy przyszedł „ktoś z góry” i powiedział „Najnowsze badania wykazują, że ludzie chcą robić porządne zdjęcia telefonem. Potrzebuję telefono-aparatu, NA WCZORAJ! DO ROBOTY!”. Spojrzeli na niego zmaltretowanym wzrokiem, poczekali aż wyjdzie, po czym skleili taśmą klejącą Samsunga Galaxy S2 z dobrym aparatem kompaktowym, zrobili jego szkic i podali jako nowy projekt. Tak to sobie wyobrażam.
Na domiar złego użyto wyjątkowo tandetnych w dotyku materiałów. Plastik zbiera odciski palców, powoduje pocenie się i jest generalnie rzecz biorąc nieprzyjemny. Nie wspomnę też o ergonomii urządzenia – rozumiem, że siłą rzeczy jest ona ograniczona, ale to nie usprawiedliwia lenistwa w projektowaniu. Zgrubienie na baterię, wyważenie... dawno nie miałem w rękach takiego potworka. Jestem w stanie zrozumieć, że gusta są różne, ale nie wyobrażam sobie, żeby zbyt wielu osobom Zoom mógł się spodobać. Nie mówiąc o tym, że zapomnijcie o schowaniu sprzętu do kieszeni. W grę wchodzi tylko i wyłącznie torba/torebka. No, ale to już kwestia założeń, których nie idzie przeskoczyć, więc nie poczytuję tego za wadę.
Zły telefon
Samsung Galaxy S4 Zoom w praktyce sprawdza się bardzo źle, wręcz koszmarnie. Gdyby oceniać go samodzielnie jako telefon, było by „tylko” źle. Ekran nie zachwyca – to ledwie 540x960 pikseli, na 4,3 cala. Ostrość jest wyraźnie niższa od tej, do której zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Tyle dobrego, że kolory są ładnie odwzorowane, nie mogę też skarcić jasności i kątów widzenia. Dwurdzeniowy procesor Cortex A9 do spółki z 1,5GB RAM dają radę, chociaż nie można nazwać Samsunga Galaxy S4 Zoom demonem szybkości. Od czasu do czasu zdarzały się spowolnienia, chwile namysłu. Dopóki nie mamy uruchomionych zbyt wielu aplikacji jest nieźle, ale takie zachowania nie wypadają sprzętowi, którego miejsce rzekomo jest w segmencie „premium”. Dodatkowa sprawa - Zoom ma tylko 8 gigabajtów własnej pamięci, więc musimy liczyć się z kosztem dokupienia karty, jeżeli chcemy (a przecież chcemy) robić dużo zdjęć.
Mnie osobiście drażniła też nakładka Samsunga, zainstalowana na Androidzie 4.2 (brak aktualizacji do 4.3). Za dużo tutaj wszystkiego. Na dużych ekranach, zwłaszcza przy tabletach, dodatki i zmiany w interfejsie sprawdzają się nie najgorzej. W Galaxy S4 Zoom nie mogłem tego znieść.
Po trzech dniach używania tego wynalazku zmiękłem i przełożyłem kartę SIM do swojego Nexusa 4. Miałem dość. Bateria trzyma standardowo – od rana do wieczora przy intensywnym używaniu. Może nawet trochę krócej, bo mimochodem częściej sięgałem po tablet - nie miałem ochoty obcować z Zoomem jako telefonem.
DOBRY APARAT
Lepiej Galaxy S4 Zoom radzi sobie jako aparat. Jeżeli traktowalibyśmy ten sprzęt wyłącznie jako maszynkę do cykania zdjęć, to jest nieźle. No, za wyjątkiem dosyć słabego designu i niezbyt dobrych materiałów użytych do zrobienia obudowy.
Fotki odstawiają wszystko, co uda Wam się złapać jakimkolwiek wbudowanym aparatem. Siłą rzeczy – mamy przecież większą soczewkę, która może wpuścić więcej światła, 16 megapikseli, stabilizację obrazu lepszą optykę, no i dziesięciokrotny zoom optyczny, który potrafi się przydać. Największą różnicę poczujemy robiąc zdjęcia przy niesprzyjających okolicznościach przyrody – wieczorem, albo w nocy. Poziom prezentowany przez aparaty kompaktowe ze średniej półki.
Fotografom-amatorom przychodzą z pomocą dziesiątki ustawień, w których można grzebać i przebierać, a także multum przygotowanych już przez producenta ustawień i filtrów. Nie trzeba więc znać się na fotograficznym mambo-jumbo, można wybrać odpowiedni tryb, np. „zdjęcia nocą”, albo „wodospad”. To oczywiście ułatwienie dla zupełnych laików – mistrzowie obiektywu z pewnością wyśmieją takie rozwiązanie. Niemniej, otwiera sporo możliwości dla osób, które się nie znają, a chciałyby robić coś więcej niż pstrykanie w trybie automatycznym. Można też włączyć tryb ręczny i ustawić wszystko dokładnie, wedle życzeń.
Jeżeli chodzi o nawiązanie walki z rozwiązaniami innych producentów, to mam porównanie tylko do DSC QX-10, który kupiłem sobie na własny użytek (tak mnie zabolały Wasze uwagi dotyczące skandalicznie słabych zdjęć z IFA). Ostatnie zdjęcia w galerii, to zdjęcia pokazowe. Pierwszych kilka ujęć złapane jest Galaxy Zoom, dalej dwie fotki z obiektywu Japończyków. Jakość jest porównywalna, a rozwiązanie Sony jest o wiele bardziej poręczne i eleganckie. Z drugiej strony, w aplikacji Play Memories, która obsługuje DSC QX-10 faktycznie brakuje możliwości pogrzebania w ustawieniach (zgodnie z tym co pisał Jan).
ALE CO Z TEGO?
Samsung Galaxy S4 Zoom to urządzenie dla niewielu, a nawet ta wąska grupa docelowa (złożona, jak sobie wyobrażam, ze starszych osób i matek mających obsesję na punkcie robienia zdjęć swoich dzieci) nie będzie a Owszem – jest zapotrzebowanie na robienie lepszych zdjęć, na papierze ta koncepcja nawet ma sens. Niestety, wszystko rozbija się o to, że urządzenie jest niefunkcjonalne jako telefon, a za drogie jako aparat z funkcją dzwonienia. Nawet jeżeli czujecie silną potrzebę robienia lepszych zdjęć, z jakiegokolwiek powodu, to zastanówcie się dziesięć razy, zanim nie zdecydujecie się na inne rozwiązanie, albo nie poczekacie na coś nowego. Nie ma sensu, żeby płacić dodatkowo za funkcję telefonu w aparacie (i to słono, bo ceny zaczynają się od 1600zł), skoro ów telefon szczerze znienawidzicie.
Na marginesie - nazwa sprzętu sugeruje, że ma on coś wspólnego Samsungiem Galaxy S4. Nie za bardzo rozumiem ten zabieg marketingowy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu