Wokół Hatred było, jest i będzie mnóstwo kontrowersji. Przesłaniają one samą grę, czego w tym tekście postaram się uniknąć. Bo to całkiem solidny, cho...
Wokół Hatred było, jest i będzie mnóstwo kontrowersji. Przesłaniają one samą grę, czego w tym tekście postaram się uniknąć. Bo to całkiem solidny, choć momentami niedopracowany twin stick shooter.
Fabuła
Fabuły nie ma. Podobnie jak imienia głównego bohatera. Zabawę rozpoczynamy samouczkiem, który przedstawia podstawowe zasady strzelania i poruszania się postacią. Na początku pierwszej misji wychodzimy z domu, chwytamy karabin, granaty i idziemy siać zniszczenie. Jedyną misją kierowanej przez nas postaci jest czysta eksterminacja wszystkiego i wszystkich, których przyjdzie nam spotkać na naszej drodze.
Nie wiem jak można było wpleść w Hatred jakąkolwiek fabułę, ale jej brak boli. Podobnie jak monologi protagonisty, który rzuca niejako od niechcenia frazesami o eksterminacji ludzkości, porównując ją do robactwa. W pewnym momencie do zabawy wkrada się nuda. Głownie za sprawą powtarzalności misji, które układają się w schemat - zabij określoną liczbę osób, przeżyj obławę policji, ucieknij. Trudno jednak odmówić twardego trzymania się konwencji. Postać od początku do końca konsekwentnie realizuje swój plan, nie pozwalając sobie na jakąkolwiek oznakę ogólnie przyjętego człowieczeństwa.
Jak się strzela?
Zaskakująco dobrze. Moc broni jest odpowiednio wyważona, jest też ich w Hatred kilka, więc w tym temacie nudy nie uświadczycie. Przydają się granaty, zarówno wybuchające jak i hukowe. Miotacz ognia dobrze działa w tłumie, a karabiny warto oszczędzać na uzbrojonych przeciwników (na przykład policjantów, wojsko lub oddziały SWAT). Nie ma tu apteczek. Jedynym sposobem na odzyskanie zdrowia jest wykonywanie egzekucji. Brutalnych egzekucji.
Najlepiej wypada system zniszczeń. Zburzone lub uszkodzone ściany pozwalają sięgać cele przez powstałe dziury. Do budynków można również wjechać pojazdami. Niestety nie wszystkimi. Podczas „przygody” przyjdzie nam wesprzeć się opancerzonymi i uzbrojonymi autami, można też na przykład zasiąść za kółkiem wozu policyjnego - musi mieć on jednak otwarte drzwi. Zaparkowanych tu i ówdzie samochodów przywłaszczyć sobie bowiem nie można. Skoro o autach mowa, warto na nie uważać biegając po ulicach miast i miasteczek. Łatwo bowiem wpaść albo pod samochód policji, albo uciekającego w popłochu cywilnego kierowcę.
Zmęczył mnie natomiast niedopracowany system sterowania. Nie jestem specem od klawiszy WSAD więc operowanie lewą ręką ruchem i uskokami nie było najwygodniejsze. Tu zdecydowanie lepiej sprawdzał się pad od Xboksa 360. Ale widać, że lepiej strzela się przy użyciu myszki, dlatego szybko z pada zrezygnowałem. Wkurzało mnie częste zacinanie się na obiektach, które powinienem albo przeskoczyć, albo bez problemu po nich przejść. Czasami szwankowało wchodzenie do pojazdu, co kilka razy skończyło się śmiercią postaci. Problematyczne okazywało się ponadto strzelanie do przeciwników na wyższych lub niższych poziomach. Czasem wystarczyło kilka schodów, by kule nie sięgały celu. Co ciekawe wrogie pociski nie miały tych problemów.
AI przeciwników nie należy do najlepszych. Cywile potrafią uciekać tak bezmyślnie, że zamiast wiać gdzie pieprz rośnie, stoją twarzą zwróconą do ściany. Uzbrojeni przeciwnicy czasem biegają rozważnie, innym razem stoją samotnie próbując trafić naszą postać, co praktycznie zawsze szybko kończy się ich śmiercią. Warto jednak nadmienić, że są to błędy znalezione i wytknięte, a nie sprawiające, że w Hatred grać się nie da. Najbardziej irytują na wyższych poziomach trudności, ale nie na tyle, by rzucić grę w kąt.
A gdzie optymalizacja?
Niezbyt dobrze jest też w kwestii optymalizacji. Na komputerze z procesorem Intel Core i7 4712MQCPU @2,30 GHz, 16 GB RAM I Kartą GeForce GTC960M gra potrafiła momentami nieźle „chrupnąc”, przy czym na wysokich detalach i full HD prędkość animacji oscylowała w okolicach 25 klatek, czasem wskakując na 30. Dla porównania na tym samym sprzęcie GTA V na wysokich detalach działało w 45-50 klatkach. A nie ma tu zapierających dech w piersiach efektów (choć jest fajny ogień i wybuchy), fikuśnych tekstur i rzucających na kolana modeli postaci. Na obraz nałożone są filtry, które budują ponury klimat (pomaga tu też czarno-biała kolorystyka), ale psują wrażenia czysto wizualne. Fatalnie, podkreślam, fatalnie zanimowano włosy postaci.
Produkcji najbliżej do zapomnianego już trochę Postala, będą więc gracze, których tematyka kompletnie nie zszokuje. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że Hatred będzie grą bazującą wyłącznie na sensacyjnej brutalności, a sam produkt zostanie zrobiony na kolanie. Jak na debiut nieznanego studia nie jest źle i widać, że ekipa starała się dać graczom jak najlepszy technicznie i gameplay’owo produkt. Budżet nie był pewnie zbyt duży, więc i nie na wszystko starczyło pieniędzy - na optymalizację lub testy na przykład. Ale mogę to powiedzieć wprost - mimo wytkniętych błędów i niedociągnięć, Hatred to solidny, choć przeciętny twin stick shooter.
Hatred nie jest zbyt długie (przejście kampanii trwa około 6-7 godzin), a poza nią gra niczego więcej nie oferuje. Nie ma więc do czego wracać. Nie ma też specjalnie ciekawych miejscówek, świetnie zaprojektowanych poziomów czy trzymających w napięciu zwrotów akcji. Jako ciekawostkę dodam, że w napisach końcowych słychać dźwięki katowickiej grupy Iperyt (utwór „Particular Hatred”), a znany na metalowej scenie Warcrimer (Iperyt, Infernal War, Voidhanger) miał swój wkład w powstanie gry. Więc tu jeszcze raz duży plus za twarde trzymanie się obranej konwencji.
Oceniać tematyki Hatred nie zamierzam, uczulam jednak, że to gra wyłącznie dla osób dorosłych. Możecie mówić, że to tylko wirtualne postacie, wirtualna przemoc i wirtualne błaganie o litość. Trudno jednak całkowicie pominąć te aspekty Hatred i musicie mieć świadomość, że to gra o rzezi niewiniątek, opowieść o psychopacie, którego jedynym celem jest eksterminacja ludzi. Niczego więcej tu nie znajdziecie. Moralną ocenę tej produkcji pozostawiam już Wam.
Werdykt
Hatred jest grą lepszą niż się tego spodziewałem, ale to wciąż średniak, który bez kontrowersji nie miałby większych szans na wybicie się z tłumu. Najlepiej wypadają destrukcja otoczenia i system strzelania. Kuleje AI przeciwników, irytuje zacinanie się na przeszkodach, brak jakiejkolwiek fabuły i przeciętna optymalizacja. Pierwsza połowa podobała mi się bardziej, później do rozgrywki zaczęły się wkradać powtarzalność i nuda. Nie będę debatował nad tematyką i brutalnością, bo przyjmuję ją za konwencję w jakiej gra została stworzona. Hatred to całkiem solidna, choć przeciętna produkcja. Nie jest to nic, po co warto biec do wirtualnego sklepu z wywieszonym językiem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu