Recenzja

Infinity 3G to nie tylko świetny smartfon, ale i początek obiecującej drogi myPhone

Jakub Szczęsny
Infinity 3G to nie tylko świetny smartfon, ale i początek obiecującej drogi myPhone
Reklama

myPhone Infinity 3G to dla mnie smartfon naprawdę szczególny. Producent/dystrybutor/ktokolwiek (wiem, że lubicie się „uczepić” nazywania myPhone produ...

myPhone Infinity 3G to dla mnie smartfon naprawdę szczególny. Producent/dystrybutor/ktokolwiek (wiem, że lubicie się „uczepić” nazywania myPhone producentem sprzętu) nazywa ten sprzęt „flagowcem” w swojej ofercie. I choć technicznie do flagowca brakuje mu naprawdę dużo, trzeba przyznać, że Polacy postarali się i to mocno. Infinity 3G przez ten cały okres przeszedł jeden, bardzo ważny dla mnie, jako recenzenta test. To urządzenie mogłoby z powodzeniem zastąpić mój prywatny telefon.

Reklama

Wcześniej pisałem dla Was o pierwszych wrażeniach na temat Infinity 3G. Telefon wypadł pozytywnie, choć cały czas miałem wątpliwości co do tego, czy dobra, wstępna ocena urządzenia utrzyma się po dłuższym czasie użytkowania. Nie potrafię testować telefonów w tydzień, dwa, a potem napisać z tak krótkiego czasu recenzję. Według mnie jest to mało precyzyjne i słabe wartościowo dla czytelnika. Dopiero dłuższe obcowanie z danym telefonem, tabletem, jakimkolwiek gadżetem daje możliwość sformułowania odpowiedniej oceny urządzenia. W tym przypadku wszystko obróciło się na korzyść kolejnego „biedronkofona”.


Wykonanie telefonu do kwestia dyskusyjna. Osobiście niekoniecznie wskazałbym na Infinity 3G jako na smartfon „jeden z piękniejszych”. Z szuflady, czy kieszeni mógłbym wyciągnąć kilka modeli, które pobiłyby to urządzenie na głowę. Ale nie o to chodzi. Biorąc do ręki tę produkcję od myPhone nie ma się wrażenia, że trzymamy coś, co kojarzy się nam z przykościelnym odpustem. Takie miałem wrażenie w przypadku Luny (choć utrzymuję, że jest to świetny telefon!), niektóre tańsze produkcje bywały pod tym względem jeszcze gorsze - bałem się, że mi się w rękach po prostu rozlecą. Infinity 3G nie jest wzorem dla projektantów, zapewne nie skradnie niczyjego serca i nie stanie się obiektem ochów i achów. Wykonany jest natomiast bardzo starannie. I nie mogę powiedzieć, że jest brzydki.

Jednobryłowa konstrukcja pokryta jest szkłem i z przodu i z tyłu. Z jednej strony jest to domena urządzeń klasowych, przynajmniej aspirujących do tego miana. Z drugiej jednak nie jestem pewien, czy ten materiał nie zadecyduje o tym, że urządzenie będzie nieco bardziej podatne na uszkodzenia po upadkach. Mnie Infinity nie upadł ani razu, choć używam go nader często. W ogóle, moje urządzenia rzadko lecą mi z rąk. Jeden jedyny raz upuściłem 1320 - skończyło się bez „pajączka”. Chyba mam niezłe szczęście.


Krawędzie urządzenia okala imitacja aluminiowej ramki - pod szkłem ukryta jest stylizowana na metal wstawka, która może i dodaje i nieco miłego kontrastu między równinami z przodu i z tyłu, ale jak dla mnie jest to jeden z najsłabszych elementów designu Infinity. Nie lubię, gdy smartfon cokolwiek udaje. Najgorzej jest, gdy udaje, że działa. A to mnie się zdarzało w wypadku kilku testowanych przeze mnie urządzeń. Tu Infinity zdaje się „udawać, że wygląda”. Nie jest to coś, co mi szczególnie przeszkadza, ale esteci mogą mieć niemały problem.

Front urządzenia pokrywa 4,7-calowy ekran IPS wyświetlający treści w rozdzielczości 1280 x 720 pikseli. Wartości absolutnie wystarczające do komfortowego korzystania z telefonu. Według mnie ekran mógłby być z powodzeniem większy, jednak podstawową zaletą urządzenia jest fakt, iż jest on raczej kompaktowy. Sam ekran - cóż. Nie jest to najlepszy na rynku wyświetlacz. Spełnia swoje zadanie poprawnie - kąty widzenia są odpowiednie. Treści są odpowiednio ostre, jednak kolory w porównaniu do Lumii 830, 930, 1320, Samsunga Galaxy S4, iPhone 5S są wyblakłe, wręcz smutne. Każdy inny parametr ma się świetnie, jedynie odwzorowanie barw wyraźnie kuleje.

Reklama

Warto wspomnieć nieco o tym, jak telefon wygląda po użytkowaniu go. Osobiście nie lubię ekranów, które po „wydotykaniu” ich wyglądają jak pobojowisko. W Infinity 3G jest z tym nieco słabo, na ekranie którego często zobaczymy krytyczne zabrudzenia. Ponadto, muszę przyczepić się do jasności - przyzwyczajony jestem do tego, że telefon nawet w pełnym słońcu będzie zdatny do użytku. Infinity 3G owszem, przebije się przez promienie słoneczne, ale obraz jest bardzo wyblakły. W porównaniu do topowych Lumii wynik jest mizerny. Plusem jest to, że cokolwiek widać.


Reklama

Jeśli chodzi o odporność na zarysowania - cóż. Po dwóch miesiącach noszenia telefonu i w etui i bez niego jest... źle. Telefonem nie rzucałem, nie trzymałem go z kluczami, czy monetami. A rysy i tak się pojawiły, w dodatku dosyć głębokie. Zastosowanie szkła z przodu i tyłu zaowocowało pojawieniem się w relatywnie krótkim okresie widocznych w słońcu, brzydkich rys.

Pod ekranem znajdziemy oczywiście typowe dla Androida dotykowe przyciski nawigacyjne. Nad nim natomiast typowy tercet - czujnik jasności, kamerka (w tym wypadku 5 MP) do selfie oraz głośnik do rozmów.

Rozmowy telefoniczne prowadzone przez Infinity 3G są po prostu poprawne. Generalnie jestem człowiekiem, któremu słoń nadepnął na ucho i nie jestem w stanie wskazać różnic w sposobie przekazywania dźwięku między telefonami. Owszem, mogę orzec o różnej jakości - tu trzeszczy, tu nie, tutaj słabo, tutaj dobrze. W Infinity 3G jest tak, jak powinno być. Rozmówca słyszał mnie odpowiednio i ja nie miałem problemów ze zrozumieniem tego, co słyszałem w głośniku.

Mimo zastosowania kamerki o matrycy 5 megapikseli, nie mogę powiedzieć, by Infinity 3G robił ponadprzeciętne selfie. Bardzo dobrze wypada głównie na papierze, w praktyce niestety bardzo średnio. Natomiast główny aparat o matrycy 8 MP (Sony BSI F 2.4) robi już bardzo przyzwoite ujęcia (bierzmy pod uwagę cenę urządzenia). W odpowiednich warunkach oświetleniowych są to zdjęcia bardzo dobre, choć nie wybitne. Do możliwości topowych Lumii, czy Samsungów brakuje szczegółowości i wychodzą minimalne różnice w doszlifowaniu oprogramowania. Dystans między Infinity 3G, a najmocniejszymi telefonami wiodących producentów wyznaczają zdjęcia w bardziej wymagających warunkach. Wtedy narażamy się na ogromne szumy (telefon nastawia zbyt wysokie ISO), a i brak OIS bardo przeszkadza w wykonaniu nierozmytego i dokładnego ujęcia. Aparat pozwala na nagrywanie filmów w jakości Full HD @ 30 fps. W praktyce wyglądają one tylko poprawnie - osobiście spodziewałem się czegoś znacznie więcej. Robienie filmów, czy zdjęć głównym aparatem może być problematyczne, gdyż kamerka jest umiejscowiona bardzo blisko lewej górnej krawędzi tylnej części urządzenia. Nierzadko zdarzało mi się zasłonić obiektyw i... zamiast pięknych krajobrazów widziałem swój prześwietlony palec.

Zdjęcia oraz film z Infinity 3G


Reklama




Boki urządzenia prezentują się bardzo standardowo. Górna część odpowiada za wejście słuchawek jack 3,5 mm - wtyczka wchodzi do samego końca i nie ma problemów z dźwiękiem. Lewy bok natomiast należy do szufladki na karty SIM oraz microSD. Można ją otworzyć wszystkim, co dopasuje się do malutkiego otworu w urządzeniu. W moim przypadku wystarczyło docisnąć dziurkę spinaczem, by szufladka wysunęła się w moją stronę. Nie trzeba przykładać zbyt wielkiej siły, to się liczy. Nie ma także ryzyka, że szufladka „wyjedzie” z urządzenia bez ingerencji użytkownika. Byłbym lekko niezadowolony, gdyby okazało się, że szufladka zaginęła.



Prawy bok natomiast jest miejscem na przyciski sterujące głośnością oraz wybudzaniem ekranu. Co do ich rozmieszczenia, skoku, jakości wykonania nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Jedyne, do czego się przyczepię to brak spustu aparatu. Według mnie telefon traci na możliwościach fotograficznych nie tylko ze względu na słabe podzespoły, ale także brak bardzo pomocnych rozwiązań. Takim właśnie jest dla mnie dwustopniowy przycisk sterujący aparatem fotograficznym.



Dolna krawędź to już tradycyjnie wejście microUSB służące do ładowania telefonu oraz komunikacji urządzenia z komputerem. Bardzo blisko lewej smartfona znajduje się dziurka, za którą znajduje się mikrofon.

Tył urządzenia to zdecydowanie najładniejszy element - jak wspomniałem wyżej znajduje się tutaj aparat wraz z lampą LED. Umiejscowienie aparatu nie jest zbyt fortunne - zdarzało mi się omyłkowo zakryć obiektyw palcem. Na pierwszym planie widać logo serii, pod nim znajduje się nazwa modelu oraz wymagane przez regulacje oraz przepisy oznaczenia. Nieco niżej znalazło się miejsce dla malutkiego otworu na głośnik, który owszem, jest donośny, ale „popierduje” na wyższych nastawach.

Android niemalże nietknięty

Uwielbiam Androida - głównie w wersji bez znaczących zmian od producenta telefonu. Dane mi było korzystać z wielu nakładek - nie byłem jednak zadowolony z tego, co oferuje mi LG, Samsung, czy HTC. Dla mnie system ma być maksymalnie prosty i wydajny, a nakładka nieco obciąża urządzenie. Dlatego po raz kolejny wypada mi powiedzieć, że podoba mi się to, co robi myPhone. Android w wydaniu rodzimego producenta jest właściwie nietknięty. I bardzo dobrze.


myPhone - jako, że nastawiony jest na odbiorcę z Polski, oferuje mu aplikacje, które zostały przeznaczone głównie na nasz rynek. Stąd otrzymujemy m. in Ryśka, jakdojade i NaviExperta.

Wydajność

Na papierze wygląda nieźle - ośmiordzeniowy procesor, 1 GB pamięci RAM - nie tak biednie. Diabeł tkwi w szczegółach, układ dysponuje owszem, oktetem rdzeni, ale są to Cortex A7 o taktowaniu 1,4 GHz. Wygląda biednie, zwłaszcza, że w telefonie upakowano jedynie gigabajt pamięci operacyjnej. Jednak brak producenckiej nakładki i całkiem niezłe przygotowanie Androida do tego sprzętu zaowocowało stworzeniem całkiem zgranego duetu - urządzenie + system. I choć udało mi się „zamulić” Infinity 3G otwarciem kilku aplikacji naraz, ciężko mi sobie wyobrazić podobny przypadek podczas codziennego, standardowego korzystania ze smartfona. Po dłuższym czasie spędzonym z tym telefonem, zainstalowaniu kilkunastu aplikacji nie stwierdzam przypadków dłuższych przemyśleń urządzenia. Jest naprawdę dobrze.

Skoro jesteśmy przy cyferkach - użytkownik na dane otrzymuje 16 GB. I tu mała korekta - około 12 GB realnie. 4 zajmuje system operacyjny i mimo całkiem niezłej ilości pamięci masowej, polecam zaopatrzyć się w kartę microSD o rozsądnej pojemności. Pamiętajcie jednak, aby nie przekroczyć 32 gigabajtów.

Obok takich standardów łączności jak WiFi 802. 11 b/g/n, Bluetooth 4.0, 3G brakło jednak NFC. I teraz tak - ja nie boleję nad brakiem komunikacji zbliżeniowej, bo rzadko z tego korzystam. Dla niektórych jednak może być to jedna z większych wad urządzenia. Stąd tylko zaznaczam - NFC w Infinity 3G brak.

Początek długiej i obiecującej drogi myPhone

W rozmowach z PR-owcami firmy wielokrotnie padało stwierdzenie „flagowiec”. I choć do flagowców innych producentów sporo Infinity brakuje, ten telefon otwiera nowy rozdział w historii firmy. Pozwolę sobie na coś bardziej osobistego. Niesamowicie się cieszę, że obok takich gigantów jak chociażby CD Projekt jest także niesamowicie ambitny myPhone. Polska to kraj, w którym tradycyjnie nic ma się nie udać, a jeśli już coś wypali, należy to opluć. Kij z tym, że to ciężko wypracowany sukces.

myPhone udowadnia w dodatku, że nie zostawia sprzętu samego sobie. Wspominałem o aktualizacjach dla Luny, myPhone w dodatku wydaje kolejne, poprawiające stabilność łatki. I choć na horyzoncie nie ma Lollipopa dla Infinity, starania producenta należy podkreślić i docenić.

Seria mocniejszych i droższych urządzeń myPhone otwiera nowy rozdział w historii tego producenta i zapewne ta droga będzie dalej rozwijana. Ze względu na to, że myPhone odwala kawał dobrej roboty i jest z Polski - bardzo mocno im kibicuję.

O nowej serii Infinity powiedział mi więcej Mateusz Pośpieszny - Dyrektor Marketingu w myPhone:

Infinity jest tak naprawdę początkiem serii, którą zamierzamy kontynuować. Jest to dla nas pierwsze wejście w segment "premium" i od wprowadzenia tego modelu na rynek, uważnie obserwujemy reakcje odbiorców. Zauważyliśmy bardzo "ciepłe przyjęcie" myPhone Infinity na rynku i zdecydowanie zamierzamy kontynuować serię. Jeszcze w tym roku planujemy pokazać kolejne urządzenia, które ponownie potwierdzą, że design i elegancja, a także wysoka funkcjonalność oraz jakość to cechy, które mogą się łączyć, także wśród producenta z segmentu b-brand, jak właśnie myPhone. Nadal będziemy oferować smartfony z półki budżetowej, ale uważnie obserwujemy zapotrzebowanie rynku i zamierzamy proponować kolejne rozwiązania dla bardziej wymagającego odbiorcy.

Tak, ten telefon zdołał zastąpić moje prywatne urządzenie

To według mnie przesądza o tym, czy urządzenie rzeczywiście spełnia moje oczekiwania. Mam do czynienia z mnóstwem telefonów komórkowych, głównie tych opartych na platformie Microsoftu. Nie mam jednak problemów z Androidem i iOS, stąd nie biorę dokonania Infinity 3G bardzo poważnie w kontekście samej platformy.

Telefon jednak zachowuje się bardzo dobrze. Ekran, mimo wyblakłych kolorów doskonale spełnia swoje zadanie i oferuje wysoką szczegółowość obrazu oraz dobre kąty widzenia. Aparaty - choć średnie, doskonale wpasowują się w półkę cenową. Design może się podobać lub nie, jednak wysokiej jakości wykonanie telefonu to sprawa bezdyskusyjna. Nic nie trzeszczy, nic nie skrzypi.


Jedynym problemem może być tylko wielkość akumulatora. 2000 mAh wystarcza na pełny dzień pracy, o ile nie zagramy w żadną grę i nie będziemy męczyć Messengera. Jako, że jestem fanem wysokich pojemności akumulatorów - to dla mnie jeden z największych minusów obok niefortunnego umiejscowienia obiektywu. Niedogodność tę niweluję jednak powerbankiem, który zawsze noszę przy sobie (dalej utrwalam sobie nawyk codziennego ładowania kostki z jedzeniem dla telefonu).

Cena na poziomie 800 złotych za dobrze wykonany oraz wydajny smartfon to wielka siła myPhone Infinity. Czy warto? Według mnie nawet bardzo. Jeżeli nie oczekujecie od smartfona wodotrysków, czy cudów na kiju - zdecydowanie polecam.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama