Komputer tworzący przepisy kulinarne. To już było, pisałem kilka dni temu o książce kucharskiej, w której znalazły się pomysły na potrawy skomponowane...
Komputer tworzący przepisy kulinarne. To już było, pisałem kilka dni temu o książce kucharskiej, w której znalazły się pomysły na potrawy skomponowane przez superkomputer firmy IBM, Watsona. Sytuacja o tyle ciekawa, że to maszyna kreowała teorię, a człowiek wprowadzał ją w życie, zazwyczaj dzieje się odwrotnie. Możliwe, że niedługo człowiekowi pozostanie tylko konsumpcja - komputer wymyśli potrawę, a robot ją wykona. Nie jest to odległa wizja.
Pisząc o Watsonie, nie wiedziałem jeszcze, że istnieje firma Moley Robotics. To brytyjskie przedsiębiorstwo, planujące dostarczyć do naszych kuchni kucharzy-robotów. Nie roboty kuchenne, które znamy od lat, a nawet od dekad, ale kucharzy-robotów, maszyny zdolne (przynajmniej w teorii i wedle zapewnień konstruktorów) ugotować obiad bez pomocy człowieka. Niedawno ich zdolności prezentowano na targach w niemieckim Hannowerze:
Do zrobienia jest jeszcze sporo, mimo lat pracy, nadal nie są to maszyny zdolne zastąpić w kuchni człowieka. Przynajmniej takiego, który ma jakieś pojęcie o gotowaniu. Jednocześnie nie jest to jedynie koncept, pomysł funkcjonujący w wyobraźni futurologa: firma zamierza go za parę lat wprowadzić na rynek, udostępnić klientom. Nie będzie tanio, początkowo robot trafi pewnie do osób bardzo majętnych, które będą chciały zaszpanować przed znajomymi, może do restauracji jako element reklamy. Z czasem powinien jednak stawać się nie tylko coraz lepszy, ale też coraz tańszy. Do każdego domu z pewnością nie trafi (z różnych powodów, nie tylko finansowych), lecz może być czymś więcej, niż tylko zwariowaną ciekawostką.
Nie brakuje ludzi, którzy nie chcą lub nie potrafią gotować i nie zamierzają na siłę tego zmieniać. Jedzą w lokalach, ewentualnie kupują gotowe potrawy i konsumują je w domu. Można sobie wyobrazić, że będą oni zainteresowani robotem, który przygotuje w ich kuchni wybrany posiłek. Właściciel wychodzi z pracy, wysyła z poziomu smartfonu komendę "zrób schaboszczaka", a gdy wejdzie do domu, na stole będzie czekał ciepły kotlet. Patrzę na powyższe filmy, czytam informacje na temat tych robotów i widzę to.
Można wytykać wady, niedociągnięcia i problemy tego projektu, ale można też wyobrazić sobie system, w którym człowiek rano określa, co chciałby zjeść po powrocie z pracy, domowy asystent sprawdza, czy dostepne są składniki, jeśli nie, to składa na nie zamówienie. W sklepie pewnie pakuje je maszyna, dowozi autonomiczny samochód, odbiera robot. Zabiera się do pracy. Potem sprząta. Człowiek jest konsumentem w najprostszej możliwej formie. No chyba, że roboty zaczną się odżywiać jak ludzie - wtedy stajemy się zbędni nawet jako odbiorcy tych usług...
Źródło grafiki: youtube.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu