Firmę Razer kojarzy każdy gracz czy fan nowinek. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że jednym z produktów, który przyniósł jej tak dużą popularność, była mysz Diamondback. Teraz na rynek trafia jej uwspółcześniona wersja.
Recenzja Razer Diamondback. To jedna z najładniejszych myszy dla graczy (graczek?) na rynku
Niejednokrotnie już mówiłem, że korzystam na co dzień z myszy gamingowych. Ze względu na swoje gabaryty, wytrzymałość, jakość wykonania i liczbę przycisków są one dla mnie po prostu najlepszym wyborem. Oczywiście po godzinach przydają się też w FPS-ach, tego nie ukrywam. Minione tygodnie moją myszą numer jeden była Razer Diamondback. Gryzoń dość niepozorny, za którym stoi niemal cała historia Razera. Sama firma bez ogródek nazywa ją powrotem legendy. Jest to bowiem odświeżona wersja modelu, który debiutował na rynku, gdy o marce Razer słyszało stosunkowo niewiele osób i przyczynił się do zmiany tego stanu rzeczy.
Wygląd, wykonanie i ergonomia
Pod względem wizualnym nowy model Diamondback nieszczególnie przypomina swojego poprzednika. Producent odświeżył design, zastosował kolorowe podświetlenie Chroma oraz naturalnie mocno podkręcił parametry gryzonia (co idzie też w parze z nowoczesnym sensorem). Konstrukcję wykonano z matowego tworzywa sztucznego, które można było spotkać już niejednokrotnie w myszkach tego producenta. Myszka nie jest duża, za to ma mocno wydłużony kształt, co ją wyróżnia na tle innych modeli - na ogół zauważalnie krótszych. Charakterystyczne jest tutaj również to, że dół myszy jest mocno zwężony względem wierzchu. Diamondback jest symetryczna, a więc nadaje się do używania przez osoby zarówno prawo- jak i leworęczne. Doskonale leży ona w dłoni (szczególnie dużej) i nawet po wielogodzinnej rozgrywce nie czuć zmęczenia.
Na wierzchu ładnie wkomponowano dwa duże przyciski, między które wciśnięto podświetlaną rolkę pokrytą gumą z wypustkami (tradycyjnie pełni ona też rolę dodatkowego przycisku). Ta działa w miarę sprawnie i ma dość duży opór, co bardzo lubię w myszach. Niestety hałaśliwie chybocze się na boki, co trąci tandetą. Tradycyjnie, nie zabrakło tutaj też charakterystycznego logo Razera - również podświetlanego. Przy krawędziach mamy po dwa dodatkowe przyciski, które możemy dowolnie skonfigurować. Boczne ścianki w miejscach na palce opatrzono natomiast prążkowanymi gumowymi wstawkami o wgłębionym profilu, które poprawiają chwyt.
Szczególnie wyjątkowe jest tutaj podświetlenie obudowy, które ma postać linii umieszczonej w miejscu złączenia wierzchniej części z bokami i ciągnącej się od jednej krawędzi, przez cały tył, po drugą. Doskonale widać to na fotografiach. Podświetlenie może przyjmować jeden z 16,8 mln kolorów. W aplikacji do zarządzania myszą znajdziemy też schematy, według których ma ono działać. I to sprawia, że mysz jest wyjątkowa, bo efekty są niesamowite. Mysz może "oddychać" kolorami, a także symulować efekty dynamicznej tęczy. Jest też opcja minimalistyczna - stałe podświetlenie lub podświetlenie na klik. W każdym z tych przypadków Diamondback prezentuje się rewelacyjnie. Ośmielę się nawet napisać, że pod względem designu jest to jedna z najlepszych myszy dla graczek (oskarżcie mnie o seksizm i bazowanie na krzywdzących stereotypach). Choć prawdę mówiąc, sam lubię na niej zawiesić oko.
Na spodzie mamy trzy duże ślizgacze, które spisują się przyzwoicie. Sensor laserowy 5G w centralnej części również został otoczony pierścieniem, który pełni rolę czwartego (aczkolwiek dużo mniejszego) ślizgacza. Z tej perspektywy doskonale widać też wyjście oplecionego przewodu, który ma długość 2,1 metra. Spód to również miejsce, w którym umieszczono szczegółowe informacje techniczne oraz certyfikaty.
Jeżeli wyłączymy podświetlenie, Diamondback będzie prezentował się dość zwyczajnie - zgrabnie, ciągle przyjemnie dla oka, lecz już nie tak imponująco. Jak na standardy gamingowe design wydaje się stosunkowo minimalistyczny, co bynajmniej nie jest oskarżeniem z mojej strony. Wręcz przeciwnie. A to wszystko idzie w parze z solidnym, nie licząc rolki, wykonaniem. Poszczególne elementy konstrukcji są bardzo dobrze spasowane - nie ma mowy o skrzypieniu , uginaniu się czy poluzowaniach. Niestety mysz jest dość lekka, co może w niektórych przypadkach przeszkadzać. Nie mamy niestety żadnej możliwości jej dociążenia.
Możliwości i oprogramowanie
W myszy Razer Diamondback zastosowanie znalazł sensor laserowy Avago ADNS-9800, który był już wcześniej stosowany w innych gryzoniach tej marki. Maksymalna rozdzielczość czujnika do 16 000 DPI. Jak łatwo się domyślić, na tym polu nie można zarzucić modelowi Diamondback absolutnie nic. Ruchy dłonią są odczytywane precyzyjnie, czas reakcji nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Zresztą nie mogło być inaczej - w końcu mówimy o myszy dla graczy wyprodukowanej przez firmę będącą liderem w tym segmencie.
Do obsługi myszy potrzebujemy dedykowanego oprogramowania Synapse, które pozwala wycisnąć z myszy więcej. Z poziomu aplikacji dostosujemy naszego gryzonia do indywidualnych preferencji. Na głównym ekranie możemy mapować przyciski. Możliwości jest sporo, bo możemy im przypisywać makra, polecenia systemu Windows lub konkretne aplikacje. Na ekranie "performance" znajdziemy dwa suwaki służące do dostosowywania czułości (również osobno dla osi X oraz Y) i akceleracji oraz pole wyboru częstotliwości próbkowania. Warto dodać, że Synapse pozwala na skonfigurowanie do pięciu różnych poziomów czułości, między którymi będziemy się przełączali np. za pomocą bocznych przycisków.
W sekcji dotyczącej podświetlenia możemy określić efekty oraz jasność. Stąd przeniesiemy się również do zaawansowanego konfiguratora Chroma, który pozwala nam w bardzo szczegółowy sposób określić kolory dla poszczególnych obszarów. Wystarczy spojrzeć na zrzuty ekranu - możliwości na tym polu są ogromne. Wybieramy inny kolor dla rolki, inny dla logo Razera, a obramowanie dzielimy na kilkanaście sekcji i dostosowujemy długość przerwy, kierunek, prędkość, poziomy itd. Imponujące. Ostatnia sekcja to panel kalibracji myszy.
Synapse daje nam również dostęp do kreatora makr, sekcję konfiguracji aplikacji zgodnych z podświetleniem Chroma (to ważne, bo gry mogą wykorzystywać podświetlenie myszy do przekazywania nam pewnych informacji, jak np. poziom życia, natomiast w programie graficznym kolor podświetlenia może odzwierciedlać kolor pędzla itp.), a także sekcję ze statystykami. Co szczególnie fajne, wszystkie nasze ustawienia możemy przechowywać w chmurze i pobierać na dowolnym innym komputerze, do którego podłączymy mysz Razera.
Mycha dla (nie)graczy?
Razer Diamondback to mysz wyjątkowej urody, na którą składa się fenomenalny system podświetlenia. A to nie wszystko, bo idzie on w parze z ogromnymi (ośmielę się napisać, że wręcz nieograniczonymi) możliwościami personalizacji. Poza tym jest to po prosty solidny gryzoń dla graczy o przyzwoitych, rzekłbym typowych dla Razera parametrach oraz jakości wykonania. Jeżeli już wcześniej mieliśmy do czynienia z produktami tej marki, nie zostaniemy zaskoczeni, ale też nie rozczarujemy się w tej kwestii. Walorów oprogramowania Synapse podkreślać chyba nie muszę. To solidny soft, który w moim przypadku zawsze działał przyzwoicie. Trzeba jednak zaznaczyć, że oferuje przede wszystkim to, co niezbędne. Analogiczne programy Roccata czy SteelSeries oferują znacznie więcej możliwości konfiguracji i dostosowania parametrów myszy.
Diamondback to jedna z najładniejszych myszy gamingowych, jakie jeździły po mojej podkładce. Jest przy tym zgrabna, poręczna i ergonomiczna. Jeżeli nie przeraża Was perspektywa wydania blisko 400 złotych na gryzonia, a szukacie czegoś wyjątkowego (np. dla Waszej piękniejszej połowy, którą kręcą gry komputerowe), będzie to zdecydowanie sprzęt godny uwagi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu