Założyciele nowej platformy streamingowej Quibi zdradzili, w jaki sposób będzie wyglądało jej funkcjonowanie. Zapowiada się coś całkowicie odmiennego od tego, co oferują najwięksi gracze na rynku. Nowa wizja natychmiast skusiła Stevena Soderbergha do działania.
Serwis streamingowy, jakiego nie było. Tak filmów i seriali jeszcze nie oglądaliście
Jeffrey Katzenber jest nie tylko producentem filmowym, ale i szefem DreamWorks Animation oraz współzałożycielem DreamWorks. Był prezesem Walt Disney Company, a teraz zabrał głos na temat nowej platformy streamingowej, którą współtworzy. Quibi, bo tak się nazywa, ma zaoferować widzom coś całkowicie nowatorskiego. Doznania z użytkowania Quibi twórcy porównali do czytania "Kodu Da Vinci" Dana Browna. Podobnie jak książka, produkcje mają być podzielone na króciutkie części. Autor bestselleru stworzył swoją powieść z myślą o czytelnikach, którzy nie mają wolnej godziny dziennie, aby wygospodarować ją na czytanie. Poświęcenie dziesięciu minut na krótki rozdział dla takich osób jest dużo atrakcyjniejsze. Założyciele Quibi uznali ten pomysł za fenomenalny oraz dopasowany do naszych czasów.
Tęsknicie za zagadkami z Kodu Da Vinci? Powstaje serial z tej samej serii!
Quibi wciąż nie jest otwarte. Wchodząc na oficjalną stronę, możemy zapisać się do newslettera, który poinformuje nas, gdy wszystko będzie gotowe. A start ma być niezwykły. Za serwisem stoją bardzo zdolni ludzie. Oprócz Jefferya Katzenberga za projekt odpowiada Meg Whitman, czyli była dyrektorka generalna eBaya. Nic dziwnego, że na ten moment Quibi pozyskało już finansowanie w wysokości miliarda dolarów. Plany dwójki twórców są ryzykowne, aczkolwiek bardzo ciekawie. Serwis zostanie uruchomiony bez wcześniej istniejącej biblioteki. Quibi ma być skierowane do osób, które lubią oglądać krótkie formy. Serwis oprze się również na sprawnym funkcjonowaniu na telefonach komórkowych.
Jak dużo danych zużywa streaming? Taka ściągawka może się przydać
Platforma ma stać się złotym środkiem pomiędzy bing-watchingowaniem Netflixa a wielodniowym oczekiwaniem na nowe odcinki w telewizji. Forma, w którą celują, doskonale znana jest już wszystkim You Tuberom oraz ich fanom. Krótkie odcinki, kończące się clifhangerami? Każdy fan sitcomów czy anime wie, że dużo łatwiej kliknąć "następny", gdy wiemy, że na odcinek poświęcimy tylko 20, a nie minimum 40 minut. Spędzimy przy monitorze godzinę i obejrzymy trzy odcinki zamiast jednego. Quibi chce skrócić format do 10 minut. Stawiają również na znanych i cenionych twórców filmowych. Przygotowane przez nich dzieła będą najwyższej jakości.
Nowatorskie Quibi kusi wielkich twórców filmowych
Na spróbowanie nowej formuły natychmiast skusił się Steven Soderbergh (nagrodzony Oscarem za Traffic) i zapowiedział, że chce stworzyć własną produkcję na Quibi. Soderbergh lubi eksperymentować. To on nakręcił iPhonem7 Plus horror Unsane, a jeden z jego filmów, Bubble, został pierwszym, który wpuszczono jednocześnie na VOD, DVD i w kinach. Oprócz jego produkcji na platformie będziemy mieli okazję obejrzeć The Real World i Punk'd, które wcześniej leciały w MTV. Oczywiście zostaną dostosowane do charakterystycznego formatu Quibi. Swoje trzy grosze dorzuci również Antoine Fuqua (Dzień próby), tworząc wraz z SonyPictures TV ekskluzywny dramat kryminalny pod tytułem #freerayshawn, w którym wystąpi m.in. Laurence Fishburne (Matrix).
Nadchodzące miesiące przyniosą nam kampanie marketingową Quibi o wartości 470 milionów dolarów. Twórcy będą oferować bezpłatną wersję próbną oraz subskrypcję w wysokości 4,99 dolarów miesięcznie. Targetem dla platformy są przede wszystkim milensialsi. Wszystko jednak okaże się już po uruchomieniu serwisu. Quibi będzie dostosowywało się na bieżąco do potrzeb i działań odbiorców, modyfikując swoją ramówkę oraz wygodę działania. Założyciele są gotowi i otwarci na nowe wyznania, a sam serwis jest dla nich swego rodzaju eksperymentem.
Źródło: The Wrap
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu