Targi MWC w toku – na stoiskach pojawiło się sporo nowego sprzętu, który niebawem trafi do sprzedaży (w większości przypadków) i warto przyjrzeć się t...
Targi MWC w toku – na stoiskach pojawiło się sporo nowego sprzętu, który niebawem trafi do sprzedaży (w większości przypadków) i warto przyjrzeć się tym produktom. Pisałem już dzisiaj, że na Samsungu i Nokii nie kończy się katalońska impreza, teraz to powtórzę i przywołam kilku kolejnych producentów: LG, Asusa oraz Lenovo. Grono ciekawe, "mocno aspirujące" – mają podstawy, by myśleć o wzroście udziałów w rynku mobilnym?
Średnia półka od LG
Zacznę od firmy, która w roku 2013 wybudziła się z długiego snu i pokazała wszystkim, że wie, o co chodzi w sektorze mobilnym, szczególnie w segmencie smartfonów. Nie przełożyło się to co prawda na świetne wyniki sprzedaży, ale to nie jest wielkim zaskoczeniem – firma musi odpokutować kilka lat zaniedbań. Trudno powiedzieć, czy po tej pokucie nadejdą lepsze czasy, lecz korporacja powinna próbować, cały czas poprawiać i rozbudowywać swoją ofertę. Warto podkreślić, że koreańska korporacja to robi. Ostatnio poznaliśmy trzy przykłady.
LG zaprezentowało m.in. smartfon G2 mini, który wyposażono w 4,7-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 540x960 pikseli, czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,2 GHz, a także 1 GB pamięci operacyjnej i 8 GB pamięci wbudowanej (możliwość rozszerzenia z pomocą karty microSD). Na pokład trafiły dwa aparaty (główny 8 Mpix i przedni 1,3 Mpix) oraz akumulator o pojemności 2440 mAh. Sprzęt powinien niebawem zostać wprowadzony na rynek i z pewnością przypadnie on do gustu osobom, które szukają smartfonu w przystępnych rozmiarach, z niezłymi parametrami i za rozsądne pieniądze.
Koreańska korporacja nie poszła w przypadku G2 mini drogą Sony i okroiła specyfikacje "mniejszego brata" swojego flagowca, ale dzięki temu spadnie cena sprzętu. To może rozruszać sprzedaż, której wyniki w przypadku G2 nie robiły pozytywnego wrażenia. Ważne jest to, iż zarówno G2 mini, jak i modele, które za chwilę zaprezentuję, posiadają system Android 4.4 KitKat – producent najwyraźniej wziął sobie do serca negatywne komentarze, jakie kierowano pod jego adresem za korzystanie ze starszych wersji oprogramowania i brak aktualizacji. Nie wiadomo co prawda, jak teraz będzie z tymi aktualizacjami, ale LG jest na dobrej drodze, by uczynić z tego motywu swoją mocną stronę. Zacieśnianie współpracy z Google najwyraźniej im pomaga.
Kolejne modele ze średniej półki to F70 oraz F90. Oba wyposażono w moduł LTE, oba mają nowego Androida na pokładzie i w obu można skorzystać z funkcji Knock Code przydatnej podczas odblokowywania telefonu. Model F70 wyposażono w 4,5-calowy ekran o rozdzielczości 800x480 pikseli, czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,2 GHz oraz 1 GB pamięci operacyjnej. Użytkownik może liczyć na 4 GB pamięci wbudowanej (możliwość poszerzenia), dwa aparaty (5 Mpix i 0,3 Mpix) oraz akumulator 2440 mAh. Wszystko zamknięte w obudowie o rozmiarach 127,2 x 66,4 x 10 mm.
Drugi model, czyli F90 posiada trochę większy ekran, 4,7-calowy o rozdzielczości 960x540 pikseli. Producent zdecydował się na czterordzeniowy procesor oraz 512 MB pamięci operacyjnej (brwi same się podnoszą, ale najwyraźniej w tym szaleństwie jest metoda). Na pokład trafi również 4 GB pamięci wbudowanej (także i w tym przypadku można skorzystać z microSD) oraz dwa aparaty (główny 8 Mpix oraz przedni 3 Mpix). Całość dopełnia akumulator o pojemności 3000 mAh.
Lenovo nie zwalnia
Nie jest tajemnicą, że LG mierzy wysoko na rynku mobilnym i zapewne celuje w trzecie miejsce wśród producentów smartfonów. Ich problem polega na tym, że nie są jedynymi, którzy patrzą w kierunku podium. Konkurencja na rynku spora, a niedawno jedna z firm wybiła się ponad inne. Mam na myśl Lenovo, które przejęło od Google Motorolę. Chińczycy nie próżnują podczas targów MWC i też prezentują swój sprzęt, a ściślej pisząc trzy smartfony: S860, S850 oraz S660.
Zacznijmy od modelu S860 odznaczającego się m.in. metalową obudową, którą wielu odbiorców przyjmie pewnie z nieskrywaną radością (bo to nie jakiś tam „plastik”). Producent wyposażył urządzenie w 5,3-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280x720 pikseli, czterordzeniowy procesor MediaTek 6582 o taktowaniu 1,3 GHz oraz 2 GB pamięci operacyjnej. Użytkownik może także liczyć na dwa aparaty (główny 8 Mpix oraz przedni 1,5 Mpix) i 16 GB pamięci wbudowanej. Sprzęt o grubości 10,3 mm i wadze 190 g trafi na rynek z platformą Android 4.2 Jelly Bean.
Warto wspomnieć o akumulatorze o pojemności 4000 mAh (podobno możliwa jest rozmowa trwająca dobę) oraz rozwiązaniu, dzięki któremu za pomocą smartfonu Lenovo można ładować inne urządzenia (specjalny kabel znajduje się w zestawie). Ile za taką przyjemność? Oficjalna cena producenta wynosi blisko 350 dolarów. Trzeba przyznać chińskiemu producentowi, że to atrakcyjna propozycja, która może przyciągnąć uwagę klientów i to nie tylko tych z krajów rozwijających się – podobnie jest z pozostałymi smartfonami Lenovo z linii S.
Model S850 wyróżnia się m.in. smukłością (obudowa ma niewiele ponad 8 mm grubości). Smartfon wyposażono w 5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280x720 pikseli, czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,3 GHz oraz 1 GB pamięci operacyjnej. Tym razem zdecydowano się na mniejszy akumulator: 2000 mAh (większa jednostka wpłynęłaby na grubość sprzętu – firma poszła na "kompromis"). Użytkownik może liczyć na dwa aparaty (główny 13 Mpix oraz przedni 5 Mpix) i Androida w wersji 4.2. Cena? 270 dolarów – schodzimy niżej, ale na tym nie koniec.
Nie koniec, ponieważ czeka na nas S660 za 230 dolarów. Tym razem producent postawił na 4,7-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 960x540 pikseli, czterordzeniowy procesor MediaTek 6582 o taktowaniu 1,3 GHz oraz 1 GB pamięci operacyjnej. Warto wspomnieć o dwóch aparatach (główny 8 Mpix oraz przedni 0,3 Mpix), 8 GB pamięci wbudowanej (możliwość poszerzenia za pomocą karty microSD) oraz o akumulatorze o pojemności 3000 mAh (udało się utrzymać grubość poniżej 10 mm, co z pewnością miało dla firmy znaczenie).
Lenovo podąża we właściwym kierunku i może poszerzać rynkowe udziały nie tylko za sprawą przejęcia Motoroli – firma dorzuca do swojej oferty ciekawe produkty w rozsądnej cenie, działa na bardzo chłonnym rynku, buduje swoją pozycję w innych krajach. To będzie przynosić efekty, zapewne szybko się o tym przekonamy. Pozostali gracze aspirujący do grona największych producentów na tym rynku mogą mieć spory problem z poskramianiem zapędów Lenovo, to samo zacznie niedługo dotyczyć Samsunga. Jeżeli chińska korporacja nie zacznie popełniać kardynalnych błędów, to szybko stanie się potęgą w biznesie mobilnym.
Kosmetyczne rozwiązania Asusa
Na koniec coś dla fanów mniejszych tabletów. Opuszczamy już środowisko wielkich producentów smartfonów, bo sprawa dotyczy Asusa, a konkretnie jego urządzenia FonePad 7. I to w dwóch odsłonach. Pierwsza modyfikacja sprzętu przedstawionego już jakiś czas temu to wersja z modułem LTE. Pozostałe elementy specyfikacji nie uległy zmianie – użytkownik może liczyć na 7-calowy wyświetlacz (1280x800 pikseli), dwurdzeniowy procesor Intel Atom Z2560 o taktowaniu 1,6 GHz oraz 1 GB pamięci operacyjnej. Do tego dwa aparaty (główny 5 Mpix i przedni 1,2 Mpix), 8 GB pamięci wbudowanej (jest gniazdo dla kart microSD), głośniki stereo oraz akumulator o pojemności 3950 mAh. Drugi model też nie odznacza się wielkimi zmianami: producent zdecydował się na podwójny slot SIM (jest 3G, ale nie ma LTE), zastosowano także słabszy procesor. Pisząc krotko: zmiany kosmetyczne, ale mogące poprawić sprzedaż produktu.
Nie ulega wątpliwości, że na poprawianiu sprzedaży, zwłaszcza w segmencie ultramobilnym, Asusowi po prostu musi zależeć, bo firma gorzej radzi sobie w branży komputerów (to samo dotyczy ich lokalnego konkurenta, czyli Acera). Sprzedaż komputerów spada, coraz mocniej łokciami rozpycha się Lenovo i pozostali producenci muszą szukać alternatywnych źródeł dochodów. o segment smartfonów póki co mocno (lub wcale) nie walczą - pozostają tablety i hybrydy. Tych będzie pewnie przybywać i to w coraz atrakcyjniejszych cenach.
Źródła informacji oraz grafik: fonearena.com, LG, Lenovo, hi-tech.mail.ru, Asus
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu