W swojej recenzji PlayStation 5 wspominałem o tym, że czuć dużą różnicę przy przesiadce z PlayStation 4. Powiem Wam, że jest ona jeszcze większa kiedy wraca się do poprzedniej generacji. Albo inaczej - nie ma już powrotu.
Przesiadka z PS5 na PS4 to dramat. Po zakupie nowej konsoli nie ma już powrotu
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Jesteśmy jeszcze cały czas przed polską premierą PlayStation 5, jednak z uwagi na pojawienie się konsol w amerykańskich sklepach - Sony postanowiło na początku tygodnia przeprowadzić prace oraz aktualizację usługi sieciowej na testowych modelach PS5. W związku z tym przez niecałe dwa dni nie mogłem grać na konsoli i powróciłem do swojego PlayStation 4 Pro - ostatnio gram codziennie wieczorem ze znajomymi z kilka sieciowych tytułów, co w trakcie testów PS5 robiłem właśnie na nowej konsoli Sony. Dodam, że choć ani Apex Legends, ani Call of Duty: Warzone nie są jeszcze zoptymalizowane pod nowy sprzęt, to obie gry działają na PS5 zauważalnie lepiej niż na PS4 Pro. W jaki sposób? Oczywiście szybsze czasy ładowania, ale i większa płynność - co najlepiej widać w battle royale od EA.
Powrót na PS4 Pro po dwóch tygodniach z PS5 to był koszmar
Nie wiem na ile zachowanie i działanie PlayStation 4 Pro zależne jest od wieku konsoli (to premierowa sztuka), ale ostatnie miesiące nie należały do najprzyjemniejszych. Kiedy uruchamiam jakąś bardziej wymagającą grę i w trakcie zabawy chcę na chwilę przejść do menu konsoli, to przeokrutnie laguje i problematyczne jest nawet wejście do ustawień imprezy. Przyzwyczaiłem się jednak do tego tak samo, jak do trybu helikoptera, który PS4 Pro uruchamia częściej niż powinno. I te dwa elementy najbardziej mi dokuczały.
Wspominałem o tym, że PlayStation 5 jest bardzo cichą konsolą i nie udało mi się jej jeszcze obciążyć na tyle mocno, by usłyszeć głośną pracę wiatraków czy zagrzać sam sprzęt. Dodatkowo menu konsoli i sklep działa rewelacyjnie niezależnie od tego czy jest uruchomiona gra, czy nic nie jest włączone. Ta różnica po powrocie do PS4 Pro dała mi się we znaki bardzo mocno - do tego stopnia, że chcąc wrzucić screena na Twittera (z poziomu konsoli) zwyczajnie odpuściłem, bo sprzęt wydawał się wręcz zawieszać. To samo jeśli chodzi o kulturę pracy - kilka razy PS4 Pro weszło na tak wysokie obroty, że aż znajomi na imprezie (wewnętrzny czat PSN) pytali, czy aby przypadkiem nie włączyłem odkurzacza. Ale jednak nie to było najgorsze...
Przeczytaj też: Recenzja PlayStation 5
Apex Legends działał jakby chciał, a nie mógł. Naprawdę - po kilku wieczorach z tym battle royale uruchomionym na PS5 nie zauważyłem ani jednego spadku prędkości rozgrywki i 60 fps-ów wydawało się stałe. Ten sam fragment mapy, podobna intensywna sytuacja i pojawiało się klatkowanie, na tle irytujące, że ciężko było dobrze wycelować w przeciwnika. Identycznie w Warzone gdzie na dużej otwartej przestrzeni o 60 fps-ach z PS5 nie było mowy - a uwierzcie mi, zdecydowanie lepsze jest stałe 30 fps niż szarpane 60, gdzie nie można dobrze wyczuć celownika, który w różnych momentach zachowuje się inaczej.
Nie bez znaczenia jest również czas ładowania gry z dysku SSD - uruchomienie Apex Legends na PS5 trwa dosłownie moment, co jest bardzo ważne kiedy gra w trybie rankingowym wyrzuca bez powodu z meczu i trzeba do niego wrócić by nie dostać kary. Na PlayStation 5 trwało to chwilę, na PS4 Pro musiałem uzbroić się w cierpliwości i liczyć na to, że podczas ponownego dołączania nikt mnie nie zabije. A niestety Apex Legends wciąż miewa takie bugi i zmiana konsoli niewiele tu pomogła.
Zabawne jest natomiast to, że dużo bardziej poczułem różnice w działaniu gier z PS4 właśnie po powrocie na tę generację niż przy zmianie konsoli na PS5. Tym bardziej nie mogę się doczekać, aż gry otrzymają wsparcie nowej generacji, szczególnie te starsze sieciowe. Gram teraz w 30 fps-ach w dodatek do Destiny 2 i jest...dziwnie, ale już w grudniu łatka odda w ręce graczy 60 fps (i 120 w trybie Crucible) - to będzie dla konsolowej wersji tej produkcji prawdziwa rewolucja. Jeśli ktoś ma wątpliwości, polecam pograć trochę na konsoli, a potem uruchomić grę na PC, gdzie nie ma blokady do 30 fps-ów, różnica jest kolosalna.
Wspomnę też o padzie DualSense, który jest zwyczajnie wygodniejszy od DualShocka 4 i trzyma dłużej na baterii. Dźwięk 3D z PS5 w dwóch wymienionych wyżej grach nie różnił się moim zdaniem zbytnio od tego co oferują moje słuchawki z 3D, więc żadna z konsol nie sprawdziła się lepiej.
Czy warto więc kupić PS5 kiedy ma się PS4/PS4 Pro?
Jeśli zamierzacie grać w produkcje z PS4 (nawet bez łatek), odczujecie przesiadkę. Tylko wtedy też warto sprzedać swoją czwórkę/czwórkę pro żeby nie dublować sprzętów, a przy okazji zrekompensować sobie trochę cenę za nową konsolę. Bo, jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, tę akurat PS-kę dużo bardziej warto kupić na premierę, niż poprzednie modele - właśnie przez wsteczną kompatybilność i krótsze czasy ładowania gier - wspominałem o nich w swojej recenzji wideo, zerknijcie na materiał od 12:42.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu