Trendy

Przekształć (prawie) każdy rower w pojazd elektryczny i to z klasą! Pomysłowy projekt prosto z Litwy

Jan Rybczyński
Przekształć (prawie) każdy rower w pojazd elektryczny i to z klasą! Pomysłowy projekt prosto z Litwy
54

Elektryczny rower to ciekawa koncepcja. Z jednej strony jest samowystarczalny, jak każdy rower, z drugiej, elektryczny silnik może wspomagać rowerzystę gdy jedzie pod wiatr, pod górę lub po prostu jest zmęczony, zamieniając rower w niemal bezgłośny i nie generujący spalin skuter. Gdy nie pada i nie...

Elektryczny rower to ciekawa koncepcja. Z jednej strony jest samowystarczalny, jak każdy rower, z drugiej, elektryczny silnik może wspomagać rowerzystę gdy jedzie pod wiatr, pod górę lub po prostu jest zmęczony, zamieniając rower w niemal bezgłośny i nie generujący spalin skuter. Gdy nie pada i nie jest zimno wydaje się, że to transport idealny. Problem w tym, że mało kto jest gotowy kupić rower elektryczny zamiast zwykłego.

Powodów jest wiele. Przede wszystkim rowery elektryczne to po prostu rowery miejskie, a nie każdy chce podporządkować wygląd i funkcje roweru jednej tylko cesze - żeby miał napęd elektryczny. Część osób chce rower górski, albo rower trekingowy. Drugi problem to cena. Rower elektryczny w wykonaniu Gazelle to koszt od 6 do ponad 10 tysięcy (chociaż jakość wykonania i parametry są imponujące, trzeba przyznać). Tyle co niezły używany samochód, albo zwykły rower z naprawdę wysokiej półki. Są też zestawy do przebudowy zwykłego roweru na elektryczny, ale wymagają interwencji serwisu np. przeplecenia koła. Dodatkowo mocowanie różnych elementów, jak baterii, pozostawia wiele do życzenia, zabijając cały urok roweru i to na stałe. Wreszcie chcąc mieć rower elektryczny i zwykły, trzeba mieć po prostu dwa rowery.

Wszystkie te problemy chce rozwiązać Rubbee, nowatorski projekt z Litwy, który reprezentuje naprawdę wysoki poziom, jeżeli chodzi o wzornictwo i pomysłowość. Najważniejszą cechą Rubbee jest możliwość montażu i demontażu w ciągu sekund, bez użycia narzędzi. W efekcie można decydować, czy dzisiaj chcę jechać na zwykłym rowerze, czy na rowerze elektrycznym. Co więcej, z jednego Rubbee może korzystać całą rodzina, pożyczając napęd od siebie nawzajem, zależnie od potrzeb. Taka elastyczność to ogromna zaleta.

Rubbee pasuje do niemal każdego roweru, wystarczy, że ten ma standardową sztycę podsiodłową o średnicy od 22 do 35 mm i jest ona wysunięta na minimum 80 mm. Innych wymogów w zasadzie nie ma. Urządzenie pasuje od roweru BMX do roweru na 29 calowych kołach. Ba, nawet rowery z tylnym zawieszeniem są z Rubbee kompatybilne. To za sprawą konstrukcji z osią obrotu, która pozwala Rubbee pracować razem z tylnym kołem.

Sam napęd przekazywany jest bezpośrednio na tylne koło roweru dzięki specjalnej rolce, która toczy się po oponie. Gdy rower jedzie z górki lub wyłącznie za pomocą wysiłku rowerzysty, kółko ładuje wbudowaną baterię. Można również całkowicie podnieść Rubbee i zablokować je w takiej pozycji, żeby zminimalizować opór, gdy akumulator się rozładuje, albo gdy rowerzysta chce pedałować całkowicie samodzielnie przez dłuższy okres czasu.

Samo rozwiązanie przekazujące napęd rolką na oponę nie jest ani nowe - można spotkać na największym portalu aukcyjnym silniki spalinowe, które działają w podobny sposób, ani nie jest to najefektywniejszy sposób przekazania energii - silnik wbudowany w piastę bez wątpienia ma mniejsze straty. Twórcy zapewniają, że specjalne tworzywo, z którego została wykonana rolka minimalizuje zużycie opony i opory toczenia, zapewniając jednak odpowiednią moc przenoszoną na koło, nawet jadąc w deszczu pod górę. Myślę, że niedoskonałości rozwiązania wynagradzane są przez uniwersalność i łatwy montaż, które dla wielu użytkowników okażą się decydujące przy zakupie. Reszta ma już rowery fabrycznie elektryczne, że tak powiem, albo w ogóle nie jest zainteresowana wspomaganiem siły swoich mięśni.

W tym miejscu warto również wspomnieć o parametrach. Rubbee rozpędza rower do 25 km/h i zapewnia taki sam zasięg, czyli 25 km. Jeśli dodać do tego, że akumulator urządzenia ładuje się do pełna w dwie godziny, więc zdąży się naładować przed wyjściem z pracy oraz fakt, że rowerzysta może znacznie zwiększyć zasięg dzięki pedałom, może okazać się, że są to parametry w pełni zadowalające. Waga napędu to 6,5 kg. Jest to jednak rozwiązanie dla dojazdów na umiarkowane odległości. Dla przykładu elektryczne rowery Gazelle z największym akumulatorem mają zasięg do 65 kilometrów w trybie boost i aż do 265 km w trybie Ecco.

Nie bez znaczenia jest również wygląd Rubbee oraz tego jak prezentuje się na dowolnym rowerze. Zwarta, wodoszczelna obudowa z wbudowanymi tylnymi światłami, ze skórzaną, elegancką rączką do przenoszenia oraz aluminium obrabianym technologią CNC, wszystko to cieszy oko.

Podsumowując, Rubbee wygląda pięknie, można zamontować do prawie każdego roweru, bez jego modyfikowania, jak również pożyczyć, montaż zajmuje chwilę, ładuje się szybko, a przypinając rower pod domem lub biurem można zabrać cały napęd ze sobą, nie narażając się na kradzież. Wszystko to prezentuje się pięknie, pozostał jeszcze tylko jeden istotny problem, wspólny dla wszystkich pojazdów elektrycznych - wysoka cena. To znaczy, w porównaniu do rozwiązań konkurencji cena nie jest taka wysoka, ale dla zwykłego rowerzysty to nie mały wydatek.

Nawet najtańsza wersja dostępna tylko dla wspierających projekt na Kickstarterze kosztuje w przeliczeniu na złotówki około trzy i pół tysiąca złotych. Bez promocji wkraczamy już w cenę 4 tysięcy złotych za sztukę. Ciężko mi uznać to za wadę tego akurat projektu, bo wszystkie napędy elektryczne dobrej jakości kosztują sporo. Być może produkcja na większą skalę i konkurencja pozwoliłaby zmniejszyć cenę. Na tę chwilę pozostaje to jednak produkt dla największych miłośników dojeżdżania wszędzie na dwóch kółkach.

http://vimeo.com/69878556

Niezależnie od tego, uważam projekt za naprawdę dopracowany, przemyślany i rozwiązujący wiele problemów, ktróe do tej pory nękały rowery elektryczne. Litewski projekt wziął na celownik zupełnie nową grupę docelową potencjalnych klientów. Chociaż sam jestem miłośnikiem dwóch kółek w każdej formie, od downhillu aż po szosę i generalnie wolę pedałować, niż jechać na silniku, mam też znacznie większy od Rubbee zasięg, to w codziennym użytkowaniu rozważyłbym Rubbee jako lepszą wersję skutera, a na pewno poleciłbym takie rozwiązanie swoim bliskim, którzy niekoniecznie lubią się zmęczyć dojeżdżając do pracy i nie są gotowi na zakup roweru elektrycznego jako swojego głównego pojazdu. Rubbee pozwala pogodzić zwykły rower z wygodnym i mniej męczącym transportem po mieście.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

sportKickStarterrower