Pewnie mnie znienawidzicie za ten wpis. Zanim jednak podpalicie pochodnie, wysłuchajcie mnie chociaż do końca. Free-to-play ma swoje ciemne i jasne st...
Pewnie mnie znienawidzicie za ten wpis. Zanim jednak podpalicie pochodnie, wysłuchajcie mnie chociaż do końca. Free-to-play ma swoje ciemne i jasne strony. Są gry, które wkurzają, irytują, a ich twórcy stosują nieładne sztuczki, żeby wciągnąć nas w sidła nałogu. Niemniej, są i świetne, takie od których nie można się oderwać, a nie drenują w nieczysty sposób naszych portfeli.
Niniejsza lista powstała w oparciu o free-to-play w które gram regularnie, a także te, w który chciałbym regularnie grać, ale zwyczajnie... brakuje mi czasu. Niestety, z racji przyjętego modelu biznesowego, większość „darmowych” gier musi angażować regularnie, tak, żebyśmy grali przez miesiące, albo i lata. Zbiera się z tego pokaźna liczba godzin, a trzeba przecież robić inne rzeczy, poza ogrywaniem free-to-play. Z doświadczenia wiem, że trzy tytuły F2P jednocześnie, to maksimum, jakie da się ogarnąć. Którym najlepiej będzie poświęcić swój czas?
Star Wars: The Old Republic
To przykład na to, że free-to-play może być najwyższej jakości. Ogromne, kompleksowe MMORPG w świecie na licencji Star Wars, a jakby tego było mało – w pełni zdubbingowane. Koszta produkcji były niewyobrażalne, wyniosły 200 milionów dolarów. To najdroższa gra w historii, zaraz po GTA V – jednakże w przypadku tego ostatniego ciężko oszacować koszt samej produkcji, bowiem wydatki wydawcy były podawane wraz z kwotą przeznaczoną na marketing – a te są w dzisiejszych czasach większe od kosztów produkcji.
Star Wars: The Old Republic jest w dużej mierze podobne do World of WarCraft. Mamy serwery PvE, PvP i role-playing, mamy dwie strony konfliktu (jasną i ciemną stronę mocy), cztery klasy i kilka ras do wyboru (niektóre dostępne tylko dla danej frakcji). Walka rozgrywa się w czasie rzeczywistym, ale na bazie mechaniki typowo RPGowej. W grze czas jest zagospodarowywany przez rajdy, lochy, zadania - wszystko co jest potrzebne w dobrym MMO. Jakby tego było mało, twórcy stale rozwijają The Old Republic, tworzą wydarzenia dla całych światów i starają się bawić graczy. Jeżeli lubicie ten typ zabawy, to nie znajdziecie nic lepszego.
Aby zacząć swoją przygodę w świecie Starej Republiki, udajcie się na oficjalną stronę gry.
World of Tanks
Popularne czołgi potrafią bawić również osoby, które militariami nie są zainteresowane, czego jestem najlepszym przykładem. Każdy mecz trwa tylko kilka, maksymalnie kilkanaście minut. Sterowanie jest proste jak konstrukcja cepa - używamy paru klawiszy i myszki.
Przed każdym meczem wybieramy pojazd, którego chcemy aktualnie używać. Nasz czołg możemy ulepszać, dozbrajać, a z czasem odblokować lepsze modele. Musimy też dbać o jego naprawy, pamiętać o amunicji i tak dalej. Nasze wysiłki są jednak nagradzane ogromną satysfakcją, jaką czujemy, kiedy rozwalimy pojazd przeciwnika. Niedawno czołgi wtoczyły się też na Xboksa 360 - jest to jedno z dwóch free-to-play w tym zestawieniu, dostępne na konsoli.
Niestety (albo i stety), World of Tanks należy do tych gier, w których zawsze jest coś do odblokowania. Pięć nacji, pięć rodzajów pojazdów, w każdym z nich dziesiątki modeli, ulepszenia, kamuflaże... Trzeba grać naprawdę dużo, odpowiednio dobierając używany sprzęt, aby koszt utrzymania i uzbrojenia się zwrócił, a jednocześnie, żebyśmy też coś mogli odstawić na przyszłe wydatki. Tej grze trzeba się w dużym stopniu poświęcić. Stąd wiem, że nigdy nie będę miał na nią więcej czasu.
Oficjalna strona gry, oprócz plików instalacyjnych, zawiera też sporo informacji przydatnych początkującym.
Firefall
Jedna z najwspanialszych gwiazd na firmamencie free-to-playowego nieba. Strzelanina MMO, osadzona w fantastycznym, kolorowym świecie. Co wyróżnia Firefall, to przede wszystkim świetne rozwiązania koncepcyjne, takie jak publiczne wydarzenia, które teraz tak bardzo nam się podobają w prezentacjach Destiny, pojawiły się wcześniej już właśnie w tej produkcji. Po otwartym świecie przemieszcza się mnóstwo graczy, którzy czasami zupełnie przypadkiem, razem mogą zacząć walczyć ze wspólnym zagrożeniem. Może to być wielki potwór, nalot wroga, albo rój morderczych robali.
Największą atrakcją w Firefall jest eksploracja świata, a więc bogaty tryb PvE. Niemniej, dostępny jest również fajny tryb PvP, który pozwala nam rywalizować na zamkniętych arenach. Gracze są podzieleni na klasy, musimy więc współpracować, jeżeli chcemy osiągnąć sukces. Niemniej, indywidualne umiejętności też mają duże znaczenie.
Poza tym: dynamiczna akcja, plecaki odrzutowe, i piękna grafika. Całość tworzona przez pracowników, którzy odeszli z Blizzarda, a wcześniej pracowali przy World of Warcraft. Czego można chcieć więcej?
Strona gry Firefall.
Warframe
Dwa słowa: kosmiczni ninja. To powinno być wystarczającą zachętą, ale jeżeli potrzebujecie więcej argumentów przemawiającym za tym, żeby zacząć grać w Warframe, to służę słowem.
Digital Extremes stworzyło interesującą strzelaninę sieciową, opartą w ogromnej mierze na kooperacji i walce PvE. Gracz wciela się w postać członka oddziału Tenno i wraz z trzema towarzyszami wykonuje misje, walcząc z futurystycznymi korporacjami i stronnictwami. Misje polegają na zabijaniu wrogów, odzyskiwaniu informacji i tak dalej. Z czasem oczywiście ulepszamy naszą zbroję (tytułowe Warframe), a także uzbrojenie.
Warframe to druga w zestawieniu gra, która dostępna jest, poza pecetem, również na konsoli. Tym razem chodzi o PlayStation 4, na której tytuł ten dostępny jest od dnia premiery.
Więcej o Warframe możecie znaleźć na stronie internetowej tytułu.
War Thunder
Konkurencja dla World of Warplanes, albo raczej, jego nemezis. War Thunder było na rynku wcześniej, zawładnęło sercami miłośników podniebnych akrobacji i niewiele wskazuje, żeby miało się to zmienić. Podobnie jak w przypadku World of Tanks – coś nie tylko dla miłośników militariów. Niestety, kolejna wspólna cecha – obydwu grom trzeba oddać spory kawałek swojego życia.
War Thunder przede wszystkim ma świetną mechanikę sterowania samolotem, która pozwala nam na robienie efektownych, a co najważniejsze, niezbędnych akrobacji. Do naszej dyspozycji oddano także dwa modele latania: zręcznościowy i symulacyjny. Dla każdego coś miłego.
Jakby tego było mało, War Thunder niedługo przestanie ograniczać się do samolotów. W kolejnych łatkach twórcy planują uzupełnić świat gry o wojska naziemne, a więc m.in. czołgi, a także okręty i inne jednostki wodne.
Jeżeli lubicie samoloty i kręci Was wizja kompletnego symulatora pola bitwy, to koniecznie odwiedźcie stronę War Thunder.
Planetside 2
Okej, ta akurat gra wybitnie nie jest dla mnie, ale nie mogę nie docenić jej ogromu. PlanetSide 2 to przede wszystkim gigantyczne mapy, na których mierzą się jednocześnie tabuny graczy. Jednocześnie na polu bitwy możę się znajdować nawet dwa tysiące uczestników. DWA TYSIĄCE.
Na każdej z map o dominację walczą trzy frakcje. Jako gracz możemy wcielić się w jedną z sześciu klas postaci. Musimy oczywiście współpracować taktycznie z naszymi towarzyszami. Jeżeli nie będziemy chronić członka oddziału, który może zniszczyć wrogi czołg, to szybko zabije go piechota przeciwnika.
Aha, wspomniałem o tym, że w PlanetSide 2 są wszelkiego rodzaju pojazdy, od lekkich transporterów, przez czołgi, aż po samoloty?
Blisko tej grze do Battlefielda, ale jest większa, bardziej science-fiction i… moim zdaniem mniej grywalna. Jeżeli jednak chodzi o darmowe strzelaniny, to wydaje mi się, że nie znajdziecie nic lepszego.
PlanetSide 2 to zresztą jedno z niewielu udanych free-to-play, tworzonych przez dużą korporację. Producentem gry jest Sony Online Entertainment. Podobnie jak w przypadku Star Wars: The Old Republic, aż ciężko uwierzyć, że jest to "darmówka".
Strona internetowa PlanetSide 2
Hearthstone
O tej niezwykle wciągającej karciance pisaliśmy już na łamach niezgranych wielokrotnie. Nic dziwnego, to przecież pierwsze free-to-play od Blizzarda, a także odejście od gatunków już dobrze znanych przez firmę, czyli RTS i RPG (no... hack'n'slash). A pamiętajmy, że kiedy ten deweloper się za coś zabierze, możemy mieć pewność, że zmieni się to w kurę znoszącą złote jajka.
Hearthstone jest świetne jako darmowa gra, ponieważ nie wymusza na nas dokonywania zakupów, a jednocześnie skutecznie zachęca do regularnych, chociaż niedługich posiedzeń. System codziennych wyzwań sprawia, że możemy zarabiać regularnie złoto, pozwalające na zakup kolejnych pakietów, spędzając przy grze zdrowe kilkadziesiąt minut dziennie. Jeżeli jeszcze nie gracie, to najwyższa pora zacząć. Ja mam już cztery legendarne karty :)
Sprawdźcie tag "Hearthstone" na naszej stronie, żeby znaleźć poradniki, informacje o najnowszych zmianach i tym podobne.
Koniecznie rejestrujcie się na stronie internetowej gry, zakładajcie konta i ściągajcie klienta. Od niedawna beta jest otwarta dla wszystkich.
League of Legends
Najpopularniejsza gra na świecie, a zdaniem wielu, bezsprzecznie najlepsza MOBA. Chwila moment... a co jeżeli siedziałeś drogi Czytelniku ostatnie pięć lat w jaskini i nie wiesz czym jest MOBA? Jeżeli tak, to spieszę z tłumaczeniem.
Każda sesja z League of Legends zaczyna się od wyboru bohatera, jednego z ponad setki dostępnych w puli. Dobierani jesteśmy w pięcioosobowe drużyny (jest też tryb trzyosobowy i jeden na jednego, ale to 5v5 jest najpopularniejsze) i walczymy na dokładnie zaprojektowanej arenie. W czasie meczu zbieramy złoto i doświadczenie, zdobywamy poziomy, kupujemy przedmioty i tak do zwycięstwa, czyli zniszczenia wrogiej bazy. Podczas każdego meczu znów zaczynamy od zera. Oczywiście pominąłem setki niuansów. Swego czasu przygotowaliśmy kompleksowy poradnik w trzech częściach, który powinien Wam pomóc dokładnie poznać ten tytuł, jego mechanikę i tak zwane "meta-game".
Nie ukrywam, że League of Legends to mój drugi nałóg. Raz na parę dni przysiądę na jeden meczyk i znikam na parę godzin. Bo oczywiście na jednym meczyku się nie kończy. Jak w każdym dobrym free-to-play płatności nie są na nas w żaden sposób wymuszane – płaci się głównie za dostęp do dodatkowych skórek. Boosty to sprawa marginalna, mało kto je kupuje.
System meczowy sprawia, że szybko popadamy w ciąg „jeszcze jednej rundki”. Można grać godzinę, można i pięć. Jednocześnie element losowy jest niewielki, w zwiazku z czym wiecznie doskonalimy swoją grę. Jednakże jest pewna furtka, która sprawia, że nie popadniemy we frustrację, spowodowaną obwinianiem siebie za przegraną – zawsze można zrzucić winę na członków drużyny. No, oczywiście pozostaje kwestia frustracji na innych, ale w większości przypadków to za mało, żeby odpuścić sobie League of Legends.
Strona internetowa League of Legends
Dota 2
Dota 2 jest bardzo podobne do League of Legends, obydwie gry wywodzą się zresztą z tej samej modyfikacji do WarCrafta III i tworzone były przez osoby, które dały życie najpopularniejszym wersjom klasycznego "Defence of the Ancients". Walczymy w pięcioosobowych drużynach na arenie, zdobywamy poziomy, kupujemy przedmioty i tak dalej. Największą różnicą jest fakt, że w Dota 2 wszystkie postaci są zawsze dostępne, za darmo i od początku. W League of Legends mamy zmienną pulę darmowych postaci, a resztę możemy odblokowywać poświęcając doświadczenie, albo gotówkę.
Oto MOBA, w które chciałbym grać, ale nie mogę. Nie mogę, bo za dużo czasu zajmuje mi granie w League of Legends. Spróbowałem, spodobało mi się, spędziłem przy tym tytule kilka godzin, ale... go nie poczułem. Nie wciągnąłem się. W mojej krwi już płynęło metagame z League of Legends, a obydwie gry za na tyle podobne, że jedna nie jest w stanie w większości przypadków wyprzeć drugiej.
W Dota 2 zagracie bez problemu, jeżeli tylko macie Steama. Jednakże warto jest śledzić stronę internetową gry, chociaż to właściwie raczej blog - pojawiają się tam często interesujące wpisy dotyczące zmian w balansie, nowych łatek i tym podobnych.
Smite
A na deser znowu MOBA, ale inna niż wszystkie. Okej, właściwie to nie jest taka znowu inna. W większej części jest wtórna. Jeżeli chodzi o mechanikę, to jest niemalże identyczna jak dwie poprzednie gry. Jednakże dwie cechy różnią Smite i konkurencyjne tytuły.
Po pierwsze, kamera – śledzimy rozgrywkę zza pleców naszego bohatera. Celujemy trochę jak w strzelaninach, co sprawia, że musimy wyrobić sobie zupełnie inne nawyki. Ponadto, jesteśmy cały czas związani z naszym bohaterem. Nie możemy rozglądać się po polu bitwy (pomaga nam tylko minimapa).
Druga sprawa - zestaw bohaterów. W Smite sterujemy jednym z mitycznych bogów. Możemy wcielić się więc w Zeusa, Ra czy Kali. Dostępnych jest szereg bogów z kilku panteonów: greckiego, hinduskiego, nordyckiego, rzymskiego, chińskiego, egipskiego, a także bogowie Majów. Jest z czego wybierać.
Poza tym zabawa opiera się na znanych ramach i zasadach: kupujemy przedmioty, zdobywamy doświadczenie, rozwijamy swoją postać, niszczymy budynki przeciwnika i tak dalej. W praktyce wychodzi to nieźle, chociaż osoby grające w inne MOBA będą musiały zmienić trochę swoje nawyki. Pograłem w fazie wczesnej bety tylko parę godzin i chciałbym sprawdzić jak się teraz ma Smite. Jak tylko wygospodaruję kilka wolnych dni, koniecznie rzucę okiem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu