Przeczytałem na Gazeta.pl, że ktoś finansuje moje życie prywatne? W pierwszym momencie szok, o czymś nie wiem? Patrzę na Żonkę, faktycznie ona ma wpływ na moje prywatne życie i jego finanse. Rozglądam się więc dalej, patrzę pod stołem, za oknem i jakoś nie wiedzę tych sponsorów. Zajrzałem nawet na moje konto bankowe i też nie znalazłem przelewów od finansującego mnie społeczeństwa.
Polacy będą w mniejszym stopniu finansować życie prywatne biznesmenów - taki tytuł miał artykuł, co do którego odnoszę się w moim ironicznym wstępie. Jednak do skomentowania go bardziej skłonił mnie dopisek autora na Twitterze, a brzmiał on tak - "Kiedyś znajdę w sobie współczucie dla umęczonych przedsiębiorców. Kiedyś na pewno."
O co w tym wszystkim chodzi? Otóż Rafał Hirsch, o ile dobrze kojarzę naczelny Next.gazeta.pl sugeruje, że przedsiębiorcy cwaniacy nie robią nic innego tylko wykorzystują swoje służbowe samochody do prywatnych podróży na wakacje. Jadę te 400 KM nad morze, a potem traktują koszty paliwa jako koszty zmniejszające należny podatek, zyskując na tym grubą kasę (pewnie wyjdzie z kilkadziesiąt złotych).
I jest to niesprawiedliwie społecznie, bo pracujący na etacie nie mogą w ten sposób obniżyć sobie należnych podatków. No a przecież wiadomo, że każdy przedsiębiorca to cwaniak, wykorzystuje pracownika i skarb państwa. O tym, że temu cwaniakowi przedsiębiorcy nikt za urlop czy chorobowe nie płaci już autor nie wspomina. Po co porównywać coś czego porównać się nie da.
Nie wiem tylko i trudno mi jest to zrozumieć, jaką woltę logiczną trzeba wykonać aby przejść od "przedsiębiorcy cwaniaka" do stwierdzenia, że Polacy będą w mniejszym stopniu finansować życie prywatne przedsiębiorcy. W żadnym scenariuszu nikt za moje życie prywatne nie płaci. Jeśli chcę, mogę wykorzystać ulgi podatkowe, ale to zmniejszy jedynie należny podatek od (dla przypomnienia) pieniędzy, które wypracowałem ciężką pracą.
Abstrahując jednak od tej absurdalnej tezy to ja jestem przerażony czymś innym. Kilkadziesiąt lat po epoce PRL cały czas budujemy wizerunek przedsiębiorcy jako cwaniaka wykorzystującego społeczeństwo. To jest nienormalne zważywszy na to, że dzięki przedsiębiorcom ten kraj się utrzymuje. Dla mniej wtajemniczonych przypomnę, że to nie kopalnie i państwowe zakłady pracy generują największą część PKB, tylko właśnie przedsiębiorcy i prywatny biznes.
Jaki jest efekt takich tekstów, czytam w komentarzach:
"Wezmijmy teraz przedsiebiorce, nawet zwyklego leszcza, jakiegos adwokata albo coacha albo trenera. Kupuje sobie w leasingu A6 za 300k, odlicza VAT od auta, odlicza VAT od paliwa 50%, reszte wrzuca w koszty. Po 5 latach odkupuje za grosze auto (drugi raz odlicza VAT!!!), ktorego faktycznie na rynku kosztuje 150k i sprzedaje je za tyle. "
W tym jednym akapicie jest tak dużo błędów merytorycznych, że aż szkoda to komentować. Znajdą się jednak tacy, którzy w to uwierzą i już nastawiamy się negatywnie do tych złych cwaniaków przedsiębiorców.
Owszem, tak jak w każdej grupie społecznej wśród przedsiębiorców są też cwaniaki i złodzieje. Jeśli jednak będzie co do całej grupy stosować takie uogólnienia, to już teraz możemy na biało-czerwonej fladze powiesić kartkę "zamknięta do odwołania". Jeśli bowiem społeczeństwo będzie przeciwko przedsiębiorcom, to gorszego scenariusza dla kraju wymyślić nie można.
Napisałem kiedyś na Antyweb tekst o tym, że Przedsiębiorca w Polsce to zwykły bohater i nadal podtrzymuje każde zdanie z tamtego tekstu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu