Dwie wielkie firmy, w dodatku z tradycjami - Intel i Ford postanowiły rozpocząć prace nad wspólnym projektem o nazwie Mobii (Mobile Interior Imaging)....
Dwie wielkie firmy, w dodatku z tradycjami - Intel i Ford postanowiły rozpocząć prace nad wspólnym projektem o nazwie Mobii (Mobile Interior Imaging). Celem tego przedsięwzięcia ma być poprawa komfortu korzystania z auta przez kierowcę, jak i pasażerów. Zamontowane w samochodzie kamery mają rozpoznać użytkownika i wprowadzić zgodnie z jego preferencjami zapisane ustawienia. Możliwe będzie również zdalne zarządzanie uprawnieniami danych osób siadającymi za kierownicą.
Zaraz rozlegną się głosy - "autor na portalu takim-a-takim, który traktuje o zdobyczach nowych technologii i internecie, powinien wspierać oraz chwalić nowe pomysły". Niestety, tym razem pochwał ani Intel ani Ford nie uzyskają. O ile obecnie w kontekście czujników montowanych w samochodach osobowych, myślimy głównie o tych, które koncentrują się na zewnętrznym otoczeniu pojazdu i zapewnieniu bezpieczeństwa podróżujących, o tyle Mobii odwraca sytuację i będzie skupiać się na tym, co dzieje się w kabinie auta. Cały projekt ma spowodować, że korzystanie z samochodów marki Ford będzie intuicyjne, komfortowe oraz bezpieczne. Oczywiście wszystko ma sprawiać dodatkowo wrażenie tak nowoczesnych rozwiązań jak np. Google Glass. Oby jednak było znaczniej bardziej przydatne dla użytkownika, niż okulary Google’a, które cały czas są tylko ciekawostką.
Obecnie trzonem całego systemu ma być rozpoznawanie twarzy przez kamery, zamontowane w kabinie pojazdu. Nasza twarz ma stać się wirtualnym kluczykiem do samochodu. Siadamy za kierownicą, a zamontowane kamery rozpoznają naszą twarz. W jednym momencie ustawiają fotel, kierownicę w ulubionej pozycji, włączają ulubioną radiostację i rozpylają poprzez system klimatyzacji nasz ulubiony zapach odświeżacza powietrza. Dodatkowo nasz telefon łączy się z komputerem pokładowym i na wyświetlaczu, zamontowanym na środkowym panelu, mamy dostęp do naszego kalendarza oraz skrzynki e-mail. Gdy system wykryje, że ktoś podróżuje na siedzeniu pasażera, ukryje wcześniej zdefiniowane dane, jak np. kalendarz naszych spotkań, czy listę wiadomości SMS. Zastosowań możemy mnożyć bez końca.
Dodatkowo cały system, gdy nie rozpozna osoby za kierownicą, wyśle monit na nasz smartfon z dedykowaną aplikacją, z poziomu którego po zapoznaniu się ze zdjęciem danej osoby, pozwoli ustalić na co jej pozwalamy: odpalenie silnika, prowadzenie rozmów podczas jazdy. Zaprogramować będzie można również obszar, w którym użytkownik pojazdu może się poruszać, prędkość maksymalną oraz głośność systemu audio w samochodzie. Idealne rozwiązanie dla rodziców, którzy pożyczają swoje cztery kółka swoim latoroślom. Mobii ma również rozpoznawać mowę kierowcy oraz gesty tak, by sterowanie funkcjami auta mogło zapewnić maksymalny komfort i bezpieczeństwo. Choć w kwestii rozpoznawania gestów nie wiem, czy wykonywanie takowych podczas jazdy, będzie bezpieczne.
Po pierwsze, większość tych rzeczy można już teraz wdrożyć bez montowania kamer w naszym aucie. Zresztą Ford posiada system MyKey, który pozwala zdefiniować ustawienia konkretnego użytkownik danej pary kluczy oraz zaprogramowania ograniczeń, o których już wspominałem. Po drugie, cały system z kamerami jest wątpliwej przydatności - ile osób stosuje odblokowywanie smartfona przy pomocy rozpoznawania twarzy? Chyba u żadnego producenta to rozwiązanie nie działa bardzo dobrze.
Po trzecie, samochód i tak musimy otworzyć przy pomocy kluczyka, czy pilota schowanego w kieszeni. Obecnie nawet nie musimy wyciągać go z kieszeni, by odpalić silnik. OK, może ktoś sobie zażyczyć taką dwustopniową weryfikację użytkownika, ale ile znacie osób oprócz Piotra "Niebezpiecznika" Koniecznego, które się o to pokuszą? ;-). Ostatni ntem, dla którego nie chciałbym tego systemu, nie są kwestie bezpieczeństwa danych generowanych przez Mobii, o których piszą inni autorzy tekstów. Z doświadczenia wiem, że każdy system elektroniczny w aucie to kolejna rzecz, która się popsuje. Kwestia tylko kiedy i jak bardzo to będzie nieodpowiedni moment, by czekać na lawetę. Cały projekt wygląda atrakcyjnie na papierze, zapowiada się futurystycznie, tylko dla mnie jest to kolejny zbędny gadżet, sztuka tworzona dla sztuki. Niestety coraz częściej producenci kuszą klientów pomysłami, które tak naprawdę są nieprzydatne. Zapominając, że często prościej, znaczy lepiej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu