Programowanie jako zawód jest obecnie niezwykle pożądane na rynku pracy. Czy więc każdy powinien się przebranżowić i zacząć pracę w IT?
Zarobki programistów, szczególnie w przypadku niepopularnych języków, zdają sobie nic nie robić z pandemii. I nie ma się co dziwić, w momencie gdy cały świat przesiada się na pracę zdalną (i nie zapowiada się, żeby szybko z niej zrezygnował) programiści, architekci IT czy nawet konsultanci są bardziej potrzebni niż kiedykolwiek wcześniej. Dlatego też ich pensje nie tylko przekraczają już granicę pięciu cyfr, ale też rozdźwięk między ich zarobkami, a zarobkami "wszystkich innych" branż staje się coraz większy. Nie gaśnie więc dyskusja pt. "jeżeli chcesz więcej zarabiać, to naucz się jakiegoś języka programowania i zmień pracę". Tylko czy to aby na pewno jest dobra droga. Czy jeżeli wszyscy będą potrafić programować, to czy świat będzie lepszym miejscem do życia? Cóż, jak dla mnie to zależy od tego, jak potraktujemy termin "programowanie".
Programowanie jako zawód - nie
Jeżeli uznamy, że nauka programowania będzie wiązała się ze zmianą zawodu, to stoję na pozycji, że nie każdy powinien umieć programować i iść w kierunku IT. Głównie dlatego, że inne zawody też wymagają obstawienia. Potrzebujemy kasjerów, kurierów, elektryków, spawaczy, kierowców ciężarówek czy nauczycieli. Jeżeli przy kimś mam trzymać całkowity reżim sanitarny, będzie to zdecydowanie pracownik lokalnej Żabki niż socjolog czy politolog - takie zawody są bowiem bardziej niezbędne nam jako społeczeństwu. I jestem zdania, że w tym wypadku rynek bardzo dobrze to weryfikuje. Zobaczcie, że w mediach ogólnoinfromacyjnych w ostatnim czasie wszystkie pensje porównuje się do... pracowników Biedronki. I to nie w ramach naśmiewania się z nich, ale jako benchmark zarobków. Biedronka zmagając się z niedoborem rąk do pracy zrobiła to co powinna - podniosła pensje i obsypała pracowników benefitami. I mam szczerą nadzieję, że w innych "podstawowych" zawodach będzie tak samo. W nieco gorszej pozycji są nauczyciele, pielęgniarki czy policjanci, ponieważ w ich przypadku wszystko zależy od rządu, który (zazwyczaj) woli żeby wszystko działało na resztkach sił i dobrej woli tych ludzi, niż na dobrze opłacanych specjalistach.
To co jednak chcę powiedzieć, to nie uważam, że w przypadku dużej części ludzi "pójście w IT" był dobrym wyjściem na dłuższą metę. Zarobki "informatyków" kuszą i w mojej ocenie są jak najbardziej uzasadnione, ponieważ w wielu przypadkach są wypadkową ciężkiej pracy, długiej nauki i tego, że na ich usługi zapotrzebowanie mają podmioty, które mogą za nie dużo zapłacić. Nie jestem jednak zdania, że wszyscy powinni przesiadać się na programowanie. Społeczeństwo to bowiem organizm, który potrzebuje wszystkich elementów, by działać poprawnie. Oczywiście, nie możemy nikomu nakazać bądź zakazać wybierania własnej ścieżki zawodowej. Mam jednak szczerą nadzieję, że w tym kontekście "hype" na bycie programistą niedługo minie, gdyż na dłuższą metę może to niebezpiecznie zachwiać równowagą.
Programowanie jako język - tak
Jednak programowanie to nie tylko zawód, ale też umiejętność sama w sobie. I tak jak duża część ludzi umie porąbać drewno, ale nie jest drwalami oraz położyć kafelki choć nie pracuje w wykończeniówce, tak uważam, że nauka programowania jako takiego powinna być obowiązkowym przedmiotem w szkole. Dlaczego? Ano dlatego, że programowanie to w dużej mierze (przynajmniej dla mnie) proces wymagający praktycznego zastosowania logiki, a po drodze - budowy, funkcji i sposobu działania komputera. Jest to ważne w każdym wieku i stanowi element szerszego ujęcia, w ramach którego od najmłodszych lat powinno się uczyć tego, jak działają otaczające nas systemy.
Jeżeli więc potraktujemy wybrany język programowania jak język angielski, nie widzę problemów w tym, by więcej ludzi potrafiło się nim posługiwać. Uważam, że znacząco pomogłoby to w rozwoju programów. Dziś bowiem chociażby interfejsy programów czy gier są tworzone z myślą o tym, by mogły być obsługiwane przez najmniej zaawansowanych użytkowników. Jeżeli większa część społeczeństwa miałaby przynajmniej podstawowe wykształcenie w tej dziedzinie, programy mogłyby być bardziej skomplikowane, rozbudowane i mogłyby robić bardziej zaawansowane rzeczy z mniejszą obawą, że nieumiejętny użytkownik coś w nim zepsuje. Więcej osób umiejących programować to także więcej pomysłów i więcej możliwości na potencjalne wykorzystanie tych umiejętności w sposób, którego nikt by nie podejrzewał. Trochę jak z Minecraftem, gdzie projekt stworzony w piwnicy stał się wzorem dla całej branży gier.
W jaki sposób rozwinie się nauka i branżą programowania, tego nie jestem w stanie przewidzieć. Idealnym scenariuszem byłoby, gdyby nastąpiło pewnego rodzaju wyrównanie, szczególnie pod względem zarobków, tak aby osoby które poświęciły czas na naukę często bardzo skomplikowanych technologii w dalszym ciągu były atrakcyjnie opłacane, jednak nie do poziomu, że po dwutygodniowym kursie JavaScript ktoś jest w stanie zarabiać więcej niż przez całe swoje życie.
Pandemia pokazała dobitnie, że bez kurierów i sprzedawców daleko nie zajedziemy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu