Świat

Praca zdalna staje się standardem. Tej rewolucji już nie zatrzymamy: i dobrze!

Kamil Świtalski
Praca zdalna staje się standardem. Tej rewolucji już nie zatrzymamy: i dobrze!

Praca zdalna dzięki koronawirusowi staje się standardem — zarówno w czasie pandemii jak i po niej. Nawet giganci rezygnują ze swoich powierzchni biurowych.

O tym że koronawirus zmieni styl w jakim nie tylko się komunikujemy, ale także pracujemy — mówiło się od pierwszych dni zamknięcia i konieczności przerzucenia pracy, nauki i... właściwie całego życia do formy home office. Internet stał się podstawowym narzędziem prawie dla wszystkich — bez niego nie byłoby na to najmniejszych szans. Firmy zaczęły sprawdzać tabelki i okazało się, że pracownicy są równie wydajni — a czasem nawet bardziej. Biura są puste, więc za prąd, przekąski i firmową kawę nie trzeba płacić — a przecież z listy rachunków można też zdjąć ich wynajem. Zgodnie z oczekiwaniami więc — na rynku pojawiają się firmy które zechcą uczynić z tego standard. I z delikatnym niedowierzaniem okazuje się, że jedną z pierwszych jest Fujitsu, które oficjalnie zapowiedziało "nową normalność" i zmniejszyło o połowę przestrzenie biurowe, z których dotychczas korzystało.


Nowe podejście do pracy: wierzę że inni podążą tą samą ścieżką

Gigant nazwał program "Work Life Shift" i założeniami które mu towarzyszą jest... opcja dostosowania się do życia 80 tys. pracowników rozsianych po całej Japonii. Pracownicy Fujitsu będą mieć elastyczne godziny pracy, a praca z domu (tudzież: dowolnego miejsca) będzie standardem (czy może raczej: podstawą) tak długo, jak będzie ona w ogóle możliwa. Ta połowa biur nie zostaje jednak bez sensu — firma doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że niektórzy po prostu będą zmuszeni przybywać do biura, bo na Zoomie i Teamsach nie da się załatwić wszystkiego. Poza tym część ludzi... po prostu lubi wychodzić z domu — a praca w domowym zaciszu wymaga zmiany nawyków i zupełnie nowego podejścia.


Jest Fujitsu, kilka tygodni temu podobne zmiany zakomunikował Twitter, a wierzę że to dopiero początek i wkrótce takich firm będzie więcej. Z jednej strony dla wielu pracodawców to wciąż kwestia zaufania — z drugiej jednak... skoro praca wykonywana wykonywana jest równie dobrze (albo nawet i lepiej), a wszystko da się załatwić zdalnie, to po co zmuszać pracownika na utratę nawet kilku godzin na dojazdach? Koronawirus niewątpliwie przyspieszył pewne zmiany, które w innych warunkach mogłyby szybko nie nadejść. Ale skoro już nawet japońskie korporacje są w stanie podążać tą ścieżką, to nie mam wątpliwości, że i reszcie się uda.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu