BitTorrent to system wymiany i dystrybucji plików, który chyba każdemu kojarzy się z pirackimi treściami (no dobrze, dystrybucją Linuxa również). Tymczasem właśnie ruszyła usługa BitTorrent Now, w której znajdziecie legalne streści - muzykę i filmy. Sprawdziłem o co w tym chodzi.
Poznajcie BitTorrent Now i niech nie zmyli Was nazwa. To legalny serwis z filmami i muzyką
Jeśli myślicie, że BitTorrent Now to usługa podobna do Popcorn Time (streamowanie torrentów, głównie z pirackimi filmami), to od razu wyprowadzę Was z błędu. Usługa wyrosła z BitTorrent Bundle, w którym dostęp do treści uzyskiwało się po uiszczeniu opłaty. Usługa zadebiutowała w 2013 roku i na początku była darmowa (wystarczyło się zapisać i podać adres email), później umożliwiono artystom pobieranie opłat, choć pojawiały się tam też wersje próbne udostępnionych przez nich materiałów.
Część treści w BitTorrent będzie dla użytkownika darmowa, wtedy jednak będziemy musieli obejrzeć reklamy wyświetlające się przed filmem lub utworem. Poza tym będziemy mogli również zakupić zawartość, wtedy będzie ona pozbawiona reklam. Z modelu powinni być zadowoleni przede wszystkim twórcy, którzy zdecydują się na umieszczenie swoich materiałów w serwisie. Mają oni otrzymywać aż 70 procent dochodu z reklam i 90% z kwoty uzyskanej z materiałów płatnych.
Najciekawsze wydaja się jednak platformy dystrybucji treści, usługa skupiona jest bowiem wokół iOSa, Androida i nowego AppleTV (na chwilę obecną dostępna jest jedynie na Androidzie). Miałem problemy z zalogowaniem się przez stronę WWW, jednak aplikacja działa całkiem nieźle. Górna belka pozwala zajrzeć w materiały rekomendowane przez serwis, materiały aktualnie zdobywające popularność oraz strefę śledzenia konkretnych wykonawców. Jest też klasyczny „szukaj”, w którym możemy znaleźć artystów lub materiały po hasłach lub skorzystać z przygotowanych tagów. Aplikacja działa sprawnie, a co najważniejsze jest schludna i przejrzysta, dzięki czemu trudno się w niej zgubić.
Jaka zawartość?
Nie spodziewajcie się jednak znanych nazwisk i popularnych filmów. BitTorrent Now ewidentnie stawia na niszowych artystów, choć pewnie z czasem pojawią się tam też bardziej znane nazwy. Twórcy twierdzą, że w programie BitTorrent Bundle wzięło udział ponad 30 tysięcy artystów, którzy zdobyli tam łącznie 200 milionów fanów. Biblioteka nowej usługi jest już więc na starcie bogata, choć oczywiście nastawiona na odbiorcę gustującego w niszowych produkcjach.
BitTorrent Now nie zamierza, przynajmniej na starcie, korzystać z dystrybucji treści w sieci peer2peer, kompletnie nie rozumiem więc dlaczego zdecydowano się na słowo „torrent” w nazwie. Mam wrażenie, że taka decyzja nie tylko nie pomoże serwisowi, ale wręcz mu zaszkodzi. Piraci na pewno sprawdzą o co chodzi i odejdą rozczarowani, osoby przeciwne pobieraniu płatnych treści za darmo natomiast podejdą do usługi nieufnie. Kibicuję jednak temu przedsięwzięciu, znajdą w nim bowiem swoje miejsce mniejsi twórcy, którzy albo nie mają możliwości dopchania się do dużych usług streamingujących, albo wiedzą, że przepadną pojawiając się tam w towarzystwie wielkich gwiazd, których materiałami interesują się miliony. Tylko czy tego typu usługi potrzebują sukcesu na miarę Netflixa czy Spotify? Nie sądzę - niszowi artyści, wąska grupa odbiorców - to może sprawdzić się lepiej niż większe, mające problem z generowaniem przychodów, molochy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu