Czekałem na ten dzień. A raczej przeczuwam, że nadejdzie. Trafiłem na doniesienia o młodej Austriaczce, która pozwała rodziców za... umieszczanie zdjęć na Facebooku. Zdjęć, na których uwieczniano jej dzieciństwo, czasem w sytuacjach bardzo intymnych. Po głębszym szukaniu okazało się, że nie jest to pierwszy przypadek tego typu, ale prawdziwa fala pozwów, kłótni i rodzinnych dramatów może dopiero nadejść. Wyrodne dzieci? Nie, raczej rodzice, którym brakuje wyobraźni...
Będzie się działo: dzieci zaczynają pozywać rodziców za zdjęcia wrzucone na Facebooka
Pozew przeciwko rodzicom musi być naprawdę męczącym wydarzeniem i przeciętnemu człowiekowi trudno to sobie wyobrazić. Zwłaszcza, gdy słyszy, że dorosłe dzieci spotykają się z rodzicami w sądzie, bo ci chcą, by trzydziestoletnia pociecha wyprowadziła się z domu i zaczęła żyć na własny rachunek... Tym razem będzie jednak o przypadku, który ciężko skwitować słowami "wyrodne dziecko". Rozumiem postawę kobiety, która sprawę skierowała do sądu, sam mógłbym się zachować podobnie. Boli, ale inaczej najwyraźniej nie da się tego rozwiązać. Najciekawsze jest w tym wszystkim to, że sprawa była do przewidzenia i już od kilku lat zastanawiam się, ile takich przypadków może wypłynąć w przyszłości...
Zacznijmy od początku. Temat dotyczy młodej, osiemnastoletniej Austriaczki, która w sądzie zamierza zmusić rodziców do usunięcia zdjęć z Facebooka (pełnego usunięcia raczej nie wywalczy - fotki mogą co najwyżej przestać wisieć na profilach rodziców czy jej koncie założonym przez matkę i ojca). Okazuje się, że od końca poprzedniej dekady rodzice umieścili w serwisie kilkaset takich fotek, a część z nich jest ponoć naprawdę intymna: córka w toalecie, córka leżąca nago na łóżku. A w pakiecie setek innych zdjęć, znajdziemy pewnie przynajmniej kilka takich, które można uznać za kontrowersyjne.
Ktoś stwierdzi: ok, zdjęcia są na fb, ale czy nie można tego załatwić w inny sposób? Trzeba od razu do sądu? Można pogadać, a nie decydować się na pozew. Sęk w tym, że rodzice nie chcą usunąć fotografii, przekonują wręcz, że mają prawo się nimi chwalić publicznie, bo to oni zrobili fotosy. Kobiecie nie pozostało nic innego, jak skierować sprawę do sądu. I ja tę decyzję rozumiem. Jednocześnie nie wyobrażam sobie, że moi rodzice umieszczają w mediach społecznościowych stare zdjecia, na których siedzę na nocniku, tarzam się po podłodze na golasa albo stoję zasmarkany po powrocie z bitwy na śnieżki. Może i fajnie mieć takie pamiątki, ale do wąskiego wglądu, dla bliskiej rodziny. A nie dla szerokiej publiczności.
Przypadek Austriaczki nie jest ponoć odosobniony, a we Francji istnieje już prawo, które chroni dzieci przed niepoważnymi decyzjami rodziców. Zakładam przy tym, że problem będzie się nasilał, za kilka lat pozew może gonić pozew. Będzie się to działo wraz z dojrzewaniem Facebooka - dzieci, których zdjęcia trafiły do serwisu 6-8 lat temu, zaczną dorastać. Kontrowersyjne czy przynajmniej wstydliwe zdjęcia mogą się stać przedmiotem drwin w szkole, a potem na uczelni czy w pracy. Chyba wszyscy wiemy, jak okrutni potrafią być ludzie. Po co dawać im powód do kpin? Czy rodzicom przyszłoby do głowy, by na słupach ogłoszeniowych, płotach albo latarniach ulicznych rozwieszać zdjęcia dzieci, gdy siedzą nago na nocniku? A jeśli nie, to dlaczego robią to na fb?
Obserwuję zachowanie niektórych rodziców w mediach społecznościowych i nie mogę się nadziwić, jak bardzo nieodpowiedzialnie postępują ci ludzie. Wrzucają fotki bez zastanowienia. Pół biedy, gdy sami sobie zaszkodzą - nauczka jest tu wskazana. Gorzej, gdy ofiarą padnie dziecko. Bo do głowy im pewnie nie przyjdzie, że na takie materiały czekają pedofile, że pociecha może się stać bohaterem memów. Zresztą, co to za przyjemność usłyszeć od sąsiadki, że fotos w wannie pierwsza klasa... Jeśli zatem nie chcecie, by za kilka-kilkanaście lat dziecko skierowało przeciw Wam pozew do sądu, zastanówcie się dzisiaj dwa razy, co umieszczacie w Sieci.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu