Apple ma talent do wkładania kija w mrowisko. Jego nowa funkcja pokazująca dostęp do schowka stała się powodem złożenia pozwu sądowego wobec jednego z gigantów IT, a to może być dopiero początek wyboistej drogi. Czy prawnicy z Doliny Krzemowej już się rozgrzewają do walki?
Nowa funkcja iOS powodem złożenia pozwu sądowego. To może być dopiero początek wyboistej drogi.
Apple zmącił wodę nową funkcją swojego telefonu, która pokazuje, kiedy jakaś aplikacja uzyskuje dostęp do naszego schowka. Ta jedna, mała zmiana obnażyła wiele firm, bo jak się okazuje, bardzo chętnie zaglądały one do naszej przestrzeni ze skopiowanymi elementami. Jest to o tyle niepokojące, że wielu z nas, w tym ja, kopiuje często dane, które można uznać za wrażliwe co z oczywistych względów budzi pewien niepokój. Takie odarcie z resztek prywatności lub przynajmniej jej ułudy.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nie mówimy o pomniejszych czy podejrzanych aplikacjach, ale gigantach takich jak TikTok, LinkedIn czy Reauters, a także grach jak Fruit Ninja oraz PUBG Mobile. Już tylko te kilka tytułów pokazuje jak duża ilość użytkowników była dotknięta tym procederem.
LinkedIn otwiera sezon grillowania
Dziś mam zamiar skupić się tylko na aplikacji LinkedIn. Dlaczego? Bo sytuacja do jakiej doszło w Kalifornii może być początkiem grubszej afery, która dotknie wiele firm, ale o tym zaraz.
Gdy sprawa ujrzała światło dziennie przedstawiciel LI tłumaczył, że tego typu dostęp do schowka jest poniekąd dziełem przypadku i kwalifikuje się do uznania go za błąd. Wyraźnie zaznaczał, że aplikacja nie analizuje tych treści w żadnym innym celu nić weryfikacja jakości wprowadzanych danych. Podkreślał również, że nie są one nigdzie wysyłane i tak w ogóle to nie mamy się czym martwić. Jako że oficjalnie to bug, a nie funkcja i ze względu na to, że stawiał on firmę w bardzo złym świetle to został on szybko usunięty.
Może i szybko, ale dla Adama Bauera za wolno. Wniósł on pozew w sądzie federalnym w San Francisco przeciw firmie Microsoft, która pogwałciła prawo i normy społeczne Kalifornii. Pan Adam Bauer oskarża Microsoft o celowe działanie i obchodzenie limitów narzuconych przez Apple podważając tym samym oficjalne stanowiska firmy.
Początek czegoś większego?
Normalnie temat bym zignorował. Po pierwsze nie dotyczy to aplikacji z pierwszych stron gazet. Po drugie to tylko kolejny pozew sądowy, który dodatkowo nie jest zorganizowaną akcją, a inicjatywą pojedynczej osoby. Całość dzieje się za oceanem w Kalifornii. Po trzecie, szansa na powodzenie całej akcji jest raczej bliska zeru. Pan Adam musiałby faktycznie udowodnić, że działanie jest celowe, a nie wynika ono z faktycznego błędu czy przypadku.
Mnie jednak zastanawia czy nie będzie to jakaś grubsza i „ciekawsza” dla postronnych obserwatorów akcja. Amerykanie lubią się ciągać po sądach, w końcu ten stereotyp nie wziął się znikąd. Firm, które można w ten sposób zaatakować jest całkiem sporo. Czy tak trudno sobie wyobrazić sytuację, w której więcej osób pójdzie w ślady Pana Adama? Może jakiś pozew zbiorowy? W końcu Apple obnażył naprawdę paskudną praktykę, która realnie narusza pewne normy społeczne.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu