Kolejny kwartał tego roku nie okazał się łaskawy dla kanadyjskiej firmy. Kolejne straty zmuszają firmę do zmiany swojej strategii, a także do cięcia k...
Kolejny kwartał tego roku nie okazał się łaskawy dla kanadyjskiej firmy. Kolejne straty zmuszają firmę do zmiany swojej strategii, a także do cięcia kosztów poprzez zwalnianie swoich pracowników. Niestety jest mało prawdopodobne, aby strategia obrana przez Blackberry, przyniosła oczekiwane przez zarząd firmy efekty. Tonący brzytwy się chwyta. Czasy, gdy smartfony z jeżynką na obudowie zapierały dech w piersiach, dawno odeszły w zapomnienie.
BlackBerry, a wcześniej RIM, zanotuje kolejną kwartalną stratę. Wyniki finansowe kanadyjskiej firmy od dłuższego czasu są złe, żeby nie powiedzieć bardzo złe. Nie wydaje się więc, by kolejne kwartały miały przynieść zmiany, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Ciężko spać spokojnie, gdy firma ma zanotować prawie miliard dolarów straty (w przybliżeniu około 955-995 milionów dolarów straty w II kwartałe roku obrotowego 2014)! Przychody za ostatni kwartał szacuje się na około 1,6 miliarda dolarów, a sprzedaż smartfonów ma wynosić 3,7 miliona sztuk. Co ciekawe, sprzedaż napędzają starsze modele smartfonów.
Na horyzoncie niestety nie widać ratunku dla firmy. Lekiem na całe zło miała być nowa odsłona systemu operacyjnego BlackBerry 10 oraz smartfony działające pod jego kontrolą. Ciągle pamiętamy szumną premierę flagowego modelu Z10. Niestety szerokie grono osób zaciekawiła jedynie premiera Z10, smartfon w salonach operatorów komórkowych cieszył się znacznie mniejszym zainteresowaniem. Tym samym prawdopodobnie stał się gwoździem do trumny Blackberry.
Sytuacja, w jakiej znalazła się firma, zmusiła ją do podjęcia zdecydowanych kroków. Pierwszym z nich było ograniczenie kosztów operacyjnych, które najłatwiej osiągnąć, zwalniając pracowników. W najbliższym czasie straci zatrudnienie około 4,5 tysiąca osób.
Drugim, istotniejszym krokiem, ogłoszonym przez Kanadyjczyków, jest powrót do źródeł swojego sukcesu. Firma wycofuje się z rynku konsumenckiego, tym samym swoją ofertę i rozwiązania będzie kierowała do klientów korporacyjnych oraz instytucjonalnych. To właśnie ta grupa klientów, a nie Nowak czy Kowalski, mają zapewnić spokojną przyszłość firmy. Zmienia się również strategia dotycząca oferty urządzeń. Od teraz firma ma oferować tylko 4 modele. Dwa z wyższej półki (mówi się o modelu Z30 jako flagowcu) oraz dwa modele z niższej półki (Z10 czeka spora przecena). Trudno nie odnieść wrażenia, że w ten sposób firma pozbędzie się zalegających na magazynach smartfonów.
Tym samym, zgodnie z deklaracjami CEO Thorstena Heinsa, firma skupi się na udoskonalaniu swoich rozwiązań pod względem bezpieczeństwa oraz produktywności.Kanadyjczycy nie powinni zaprzątać sobie teraz głowy opracowywaniem rozwiązań dla szerokiej grupy odbiorów i dotarcia do nich. Tym samym udostępnienie BBM dla Androida i iOS-a trzeba traktować jako łabędzi śpiew zarówno w historii Blackberry dla mas, jak i samej firmy.
Blackberry już dawno przespało swoją szansę. Mobilny świat składa się z Androida i iOS. BlackBerry w najlepszym razie podzieli los Nokii. Tylko, kto kupi kanadyjski koncern? Być może firma będzie zmuszona wyprzedawać swoje udziały innym producentom, kawałek po kawałku. Ciężko wierzyć, by firma wyszła z problemów obronną ręką. Czeka ją nieuchronna marginalizacja, która może skończyć się tylko w jeden sposób. Szczerze mówiąc, nie widzę zbytniej szansy dla BlackBerry. Powrót korzeni może nie wystarczyć. Niestety. Historia dzieje się na naszych oczach. Kolejna firma, która była symbolem ery mobilnej, chyli się ku upadkowi. Jej miejsce zajmują firmy z Azji, produkujące smartfony z Androidem. Nieuchronnie 5 lat po prezentacji pierwszego smartfona z Androidem zmierzamy do dualizmu: Android vs iOS. Czy to dobrze? Chyba nie, ale mamy na to znikomy wpływ.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu