Poradniki

Postprodukcja - Jak nagrywać lepsze wideo, bez kupowania nowego aparatu - poradnik cz. 2

Jan Rybczyński
Postprodukcja - Jak nagrywać lepsze wideo, bez kupowania nowego aparatu - poradnik cz. 2
Reklama

Część druga poradnika, mającego ułatwić osiąganie lepszych wyników w produkcji wideo, bez uciekania się do zakupu nowego, lepszego aparatu

Kiedy nagranie materiału wideo mamy już za sobą, czas na drugą, bardzo istotną fazę, która odegra decydującą rolę w tym, jak nasz materiał zostanie odebrany. Montaż i color grading to dwa elementy, które nadadzą naszej produkcji ostateczny kształt, odróżniając materiał amatorski od dopracowanego.

Reklama

O montażu ogólnie

Sposób montażu zależy bardzo mocno od charakteru materiału jaki tworzymy. Tutaj możliwości jest wiele. Wywiad, recenzja, vlog, może sprowadzać się do usunięcia nieudanych ujęć i dłużyzn, pozostawiając resztę prawie bez edycji. Montaż komplikuje się tym bardziej, im film ma być krótszy, bardziej dynamiczny, lub gdy ma charter filmu fabularnego.

Jeśli nie tworzymy filmu typowo fabularnego, ze spójną narracją, wskazane jest aby materiał urozmaicić innymi, dodatkowymi ujęciami, przeplatanymi z głównym materiałem, nazywanymi w branży filmowej terminem B-roll. Pozwoli to uniknąć monotonii gadającej głowy i dłużej utrzyma uwagę widza. Wiele zależy od naszych możliwości i inwencji. Jeśli nagrywamy opowiadającą o czymś osobę, w przebitkach można pokazać to o czym opowiada. Innymi słowy będą to ujęcia pokazujące coś innego, lub z innego punktu widzenia.

Do urozmaicenia świetnie nadają się również time-lapse’y, ujęcia slow-motion, a także, o ile mamy taką możliwość, ujęcia z drona. Nawet jeżeli nagrywamy aparatem, wstawkę time-lapse można łatwo i wygodnie zarejestrować smartfonem.


W przypadku filmu prezentującego akcję bez dialogów, a jedynie z podkładem muzycznym, bardzo istotne jest aby rytm cięć i zmiany kadrów odpowiadał rytmowi muzyki w jakiś sposób. Żywa muzyka nada wówczas ramy dla obrazu i będzie sprawiać wrażenie jakby została napisana specjalnie pod dany materiał. Taki montaż pod muzykę wymaga sporo uwagi i precyzji, a więc zajmuje sporo czasu. Jeśli cięcie rozminie się z bitem o mniej niż sekundę, to nadal będzie od razu wyczuwalne przez widza, tak jak fałszowanie podczas gry na instrumencie. Obraz i podkład muzyczny muszą sprawiać wrażenie całości. W tym wypadku zdecydowanie warto poświęcić czas na dopracowanie detali.

Montażu najłatwiej nauczyć się w praktyce – oglądając materiały, które nam się podobają i próbując je naśladować, replikując ich konstrukcję. Tutaj nie ma drogi na skróty - sprzęt nam nie pomoże, podobnie jak przy kadrowaniu i wymyślaniu koncepcji na materiał. Tak jak podczas nauki jazdy na rowerze, żadna teoria nie zastąpi praktyki. Żeby nabrać wprawy, trzeba po prostu zmontować kilkanaście lub więcej filmów. Każdy następny będzie po prostu trochę lepszy.

Aby montaż przebiegł sprawnie, trzeba koniecznie dobrze znać materiał źródłowy. Można obejrzeć go w całości przed przystąpieniem do pracy, nawet jeżeli sami go nagraliśmy i wiemy co na nim jest. Do montażu można tez podchodzić metodą kolejnych przybliżeń. Najpierw obejrzeć całość, wybierając udane sceny. Następnie zrobić selekcję scen do tych najlepszych, oglądając ponownie to co wybraliśmy. Potem poukładać w kolejności, sprawdzić czas trwania, obejrzeć jeszcze raz i dopieścić szczegóły. Jeśli montujemy pod muzykę, musi się ona pojawić w projekcie zanim zaczniemy uporządkowywać kolejność i czas trwania poszczególnych scen. Jeśli montujemy film ala teledysk, warto po skończonej pracy zrobić dzień przerwy i później jeszcze raz obejrzeć materiał ze świeżą głową. Pośpiech nie jest wskazany.

Reklama


Program do montażu nieliniowego

Program, w którym możemy umieścić więcej niż jedną ścieżkę wideo lub audio, oraz mamy dostęp w dowolnym momencie, do dowolnego fragmentu nagrania, to właśnie aplikacja do nieliniowego montażu wideo. Dziś praktycznie każdy program spełnia tę definicję.

Reklama

Programów do montażu jest sporo i nie da się wskazać jedynego słusznego wyboru. Na Makach jest darmowy iMovie, oraz profesjonalny Final Cut Pro X.

Na PC jest całe mnóstwo programów. Profesjonalne rozwiązania to Adobe Premiere, Vegas Pro, Davinci Reslove czy Avid Media Composer. Programy dla użytkowników domowych to na przykład Corel VideoStudio, CyberLink PowerDirector, Pinnacle Studio, Adobe Premiere Elements, czy Vegas Movie Studio.

Co wybrać? To co nam odpowiada, co jest dla nas wygodne, co się po prostu sprawdza. Osobiście nie znam w miarę nowoczesnego i przyjaznego programu do montażu o rozsądnych możliwościach, który byłby darmowy. Pod tym względem moim zdaniem oprogramowanie open source mocno kuleje. Wszystko co próbowałem było dużo, dużo dalej za oprogramowaniem komercyjnym, niż GIMP za Photoshopem. Dlatego jeśli na PC chcesz wyjść poza darmowy Windows Movie Maker, musisz zdecydować się na jakiś zakup. Polecam wypróbować darmowe wersje próbne programów.


Moje wskazówki są następujące – unikaj rozwiązań, które kładą nacisk na kreatory, gotowe efekty i przede wszystkim kolorowe napisy do filmów z okazji urodzin, świąt etc. Podstawowy montaż nie wymaga wiele ponad możliwość precyzyjnego przycinania klipów i przenikania, oraz przenikania przez kolor. Jeśli każde cięcie pomiędzy kolejnymi fragmentami wideo ma inny efekt przejścia, to sygnał, że wideo montował stuprocentowy amator, który chciał wypróbować je wszystkie i zachłysną się możliwościami. Główna zasada mówi – każdy element filmu powinien spełniać w nim jakąś rolę, albo nie powinno go być wcale.

Reklama

Dodatkowo z moich doświadczeń wynika, że programy nastawione na amatorów, które wszystko chcą ułatwić, zrobić automatycznie, jednym kliknięciem i mają wspomniane gotowe efekty na różne okoliczności, mają częste problemy ze stabilnością działania. A nie ma nic bardziej frustrującego, jak wywalający się podczas renederowania program, uniemożliwiający ujrzenie sfinalizowanego projektu, który zajął nam kilka lub kilkanaście godzin.

Osobiście używam Movie Studio Platinum 13, które zostało przejęte od Sony przez MAGIX i wersja 14 nosi już nazwę Vegas Movie Studio 14 Platinum.

Czemu wybrałem ten program? Interfejs czerpie wprost z Vegas Pro, czyli oprogramowania dla profesjonalistów. Oznacza to brak nonsensu w postaci wspomnianych kreatorów. Główne różnice wobec znacznie droższej wersji Vegas Pro, to brak niektórych funkcji dedykowanych profesjonalistom, ale filozofia obsługi jest taka sama. Dodatkowo program jest kompatybilny z wtyczkami dla Vegas (przynajmniej tymi, które testowałem), o czym nie informują wprost. Najważniejsze jednak, że u mnie program działa stabilnie i umożliwia mi wygodną pracę. Szerzej o Movie Studio 13 piszę w recenzji. Z programu nadal jestem zadowolony, choć po dwóch latach zaczyna być dla mnie miejscami przyciasny. Obecnie najbardziej brakuje mi w nim możliwości zmiany tępa odtwarzania wideo o więcej, niż 400%.

Wiele dobrego słyszałem o CyberLink PowerDirector, który najlepiej wspiera akceleracje sprzętowe typu CUDA. Ma on jednak sporo kreatorów i akurat u mnie sprawiał problemy ze stabilnością działania, chociaż inni jego użytkownicy, których znam, nie mieli takich problemów. Nie mam też pojęcia, czy są dostępne zaawansowane pluginy dla tego paragramu.

Jeśli ktoś planuje używać bardziej zaawansowanych funkcji, potrzebuje motion tracking, automatycznego synchronizowania wielu ścieżek audio, albo po prostu chce się od razu przyuczać do standardu w branży i mieć dostęp do największej bazy tutoriali, to optymalnym wyjściem będzie wykupienie dostępu do Adobe Premiere Pro CC, co niestety nie jest specjalnie tanie, a Adobe skrócił niedawno czas wersji próbnej z 30 do zaledwie 7 dni.


Color grading

Co odróżnia filmy tworzone przez GoPro jako materiały marketingowe, od milionów filmów nagranych kamerami sportowymi, które można znaleźć w internecie? Oprócz nagrywania w widowiskowych lokacjach przez najlepszych sportowców, jest to właśnie color grading zrobiony przez profesjonalistów.

Korekcja kolorów to ten ostatni element, który jest najczęściej pomijany, a który odróżnia nagrania generyczne, bez charakteru, od pięknych wizualnie obrazów, które nasuwają kinowe skojarzenia z wysokobudżetowymi produkcjami. Jak udowadniają filmy GoPro i nie tylko one, materiał nagrany prostą kamerą sportową, która jakością matrycy nie odbiega od standardowego smartfona, może wyglądać lepiej (co nie znaczy, że będzie miał więcej szczegółów, czy lepszą ostrość), niż materiał prosto z wysokiej klasy aparatu cyfrowego, który będzie syntetyczny, sztuczny i bez charakteru.

Praktycznie każdy lepszy program do nieliniowego montażu wideo posiada możliwości korekcji kolorów. Problem polega na tym, że osiągnięcie ładnej kolorystki wcale nie jest proste i będzie wymagało wielu eksperymentów oraz nabycia wprawy. Nie bez kozery korekcja kolorów jest tak często pomijana. Poza tym sama kolorystyka, nie oznacza jeszcze automatycznie, że osiągniemy tak często pożądany wygląd analogowego filmu. Całe szczęście jest rozwiązanie, które ten proces bardzo ułatwia. Program oraz plugin, który zmienił tyle w mojej postprodukcji, co statyw wideo z głowica olejową w procesie nagrywania.



FilmConvert

FilmConvert to szwajcarski scyzoryk, który bardzo znacząco ułatwia pracę z kolorem, oraz umożliwia nadanie finalnemu materiałowi wygląd analogowego filmu. Jest dla wideo tym, czym VSCO lub Instagram dla zdjęć, z tą różnicą, że zamiast służyć brylowaniu w sieciach społecznościowych, jest narzędziem kierowanym również do profesjonalistów, mimo, że można uzyskać bardzo fajne efekty bez zaawansowanych umiejętności i wprawy.

Po pierwsze FilmConvert zawiera gotowe profile dla różnych aparatów i kamer, a nawet poszczególnych trybów kolorystycznych zastosowanych podczas nagrywania, takich jak Natural, Vivid, Portrait, Standard, VLog, CineLikeD itp. Jeśli nasz aparat znajduje się na liście (uwaga, jest na niej również iPhone i kamery sportowe), to już na wstępie i bez wysiłku uzyskamy korekcję kolorów zrobioną pod konkretnie nasz aparat. Jeśli jednak profilu nie ma, to nadal nic straconego. Ja na profil do swojego aparatu wciąż czekam, a mimo to z programu korzystam przy niemal każdym filmie.

Finalny efekt analogowego filmu można uzyskać za sprawą wysokiej jakości symulacji 19 filmów analogowych, zarówno o przeznaczeniu filmowym jak i fotograficznym, obejmującym pozytywy i negatywy. Filmy uzupełniają skany analogowego szumu filmowego w rozdzielczości 6K.

W efekcie wystarczy dopasować rodzaj filmu analogowego, ustalić rodzaj i siłę szumu pochodzącego z danej kamery analogowej, lub całkiem z niego zrezygnować jeśli priorytetem nie jest pełny wygląd filmu analogowego, a jedynie jego kolorystyka i gotowe. W moim przypadku wykorzystanie FilmConvert najczęściej sprowadza się do wybrania rodzaju filmu analogowego, pasującego do sceny, a następnie przesunięcie cieni odrobinę w kierunku tonów niebiesko-filetowych.



 

Chciałoby się powiedzieć, że dobry wygląd materiału wideo to nie tylko symulowanie analogowego filmu i to oczywiście prawda. Ale o ile filtry w świecie fotografii zdążyły nam spowszednieć, o tyle w przypadku nagrania wideo znacznie trudniej o dobre efekty, a takie właśnie zapewnia FilmConvert moim zdaniem. Poza tym nie zawsze o samą analogowość chodzi, lecz o pozbawienie filmu cyfrowej sterylności i poprawienie pracy automatycznego systemu balansu bieli.

Jeśli jesteśmy zdeterminowani, nic nie stoi na przeszkodzie, aby na korekcję kolorów poświęcić znacznie więcej czasu. Każdy zestaw ustawień, który wypracujemy możemy zapisać jako preset z numerem i miniaturką. Gotowymi presetami możemy z łatwością zarządzać, eksportować je i importować – czas włożony w dopieszczenie szczegółów nie przepadnie.

Na tym możliwości się nie kończą. FilmConvert występuje zarówno jako samodzielna aplikacja, którą możemy przetworzyć dowolne gotowe nagranie, wcześniej zmontowane w innym programie, jak i jako pulgin do takich aplikacji jak Adobe Premiere, Final Cut Pro, Sony Vegas oraz Movie Studio, Davinci Reslove czy Avid Media Composer.


Wersja samodzielna ma tę zaletę, że działa wyjątkowo szybko i z założenia eliminuje wszelkie problemy z kompatybilnością. Przetworzenie całego filmu przez FilmConvert jest wielokrotnie szybsze niż jego pierwotne renderowanie w programie do montażu. Dla przykładu Video Studio Platinum 13 renderował film 4K trwający 4 minuty i 47 sekund z 135 Mbps przepływności przez niecałe 50 minut. Oprócz cięć i trzech miejsc w którym ujęcia się przenikają nie było żadnych dodatkowych efektów. FilmConvert przetworzył wynikowy plik mający 4,5 GB w 6 minut. Nie ma też żadnego problemu, żeby podglądać finalny efekt filtrów i korekcji kolorów w trakcie dobierania ustawień, w czasie rzeczywistym – film odtwarzany jest płynnie, również 4K.

Za to plugin jest bardziej elastyczny. Pozwala na dodanie innych ustawień dla każdego ujęcia z osobna, w trakcie montażu. Pozwala również na traktowanie korekcji kolorów jak każdego innego efektu, dodając animację pojawiania się i znikania, umożliwiający renderowanie finalnego materiału do dowolnego formatu i rozdzielczości obsługiwanej przez program do montażu. Eliminuje także konieczność ponownej obróbki materiału już poddanego kompresji. Dlatego plugin polecam osobom, które chcą osiągnąć możliwe najlepszy efekt dla każdego ujęcia z osobna. Ja w praktyce korzystam zarówno z wersji samodzielnej, jak i z pluginu.


FilmConvert, jak każdy program adresowany również do profesjonalistów nie jest darmowy. Pojedynczy plugin do danej aplikacji kosztuje 149 dolarów, a komplet wszystkich rodzajów pluginów do wszystkich programów służących do montażu wideo, oraz wersja samodzielna w pakiecie kosztuje 219 dolarów. Czy to dużo? Jak na możliwości amatora z pewnością nie mało, wiem to po sobie. Z drugiej strony trudno wymienić inny element oprogramowania, a także sprzętu w trakcie procesu tworzenia filmu, który będzie miał równie istotny wpływ na finalny efekt, jak FilmConvert lub inny rodzaj oprogramowania, które zajmuje się korekcją kolorów i symulowaniem analogowego filmu. Im materiał pochodzi z tańszego aparatu, tym nadanie mu odpowiedniej kolorystki zrobi większą różnicę. Udało mi się w ten sposób uratować niejeden materiał z taniej kamery sportowej, który początkowo miał nienaturalną, niemiłą dla oka kolorystykę.

Na początek polecam pobranie samodzielnej wersji demonstracyjnej FilmConvert i przepuszczenie kilku własnych filmów przez ten program. Szybko dojdziemy do wniosku, czy jest to nam potrzebne czy też nie. Zwłaszcza, że wersja próbna umożliwi nam przekonwertowanie wielu filmów za darmo. Można tez poczekać na promocje, bo te się czasem zdarzają.


Renderowanie do finalnego pliku

Współczesne programy do edycji wideo bez większego problemu radzą sobie z plikami o różnych rozdzielczościach, czy z różnym klatkarzem (różna liczbą klatek na sekundę). Jeśli coś jest niższej rozdzielczości, niż reszta materiału, zostanie upscale'owane, jeśli jest za dużo klatek, klatkarz zostanie zmniejszony. Oczywiście wszystko to pozostaje nie bez wpływu na finalną jakość wideo i jeśli można tego uniknąć, to lepiej tak zrobić. Jeśli jednak nagrywamy w 1080p, a slow-motion możemy zarejestrować tylko w 720p, to trudno. Będzie to zauważalne, ale jeśli pozostałe elementy zagrają właściwie, to nie zepsuje to przyjemności z oglądania filmu, jeśli będzie po prostu dobry. Z resztą poradzi sobie oprogramowanie.

Z tego powodu czasami warto nagrywać w 4K, nawet jeżeli ostateczny materiał będzie 1080p. Ponieważ materiał 4K ma cztery razy wyższą rozdzielczość, niż Full HD, w postprodukcji można dodać płynny zoom, wykadrować, dodać panoramowanie - nawet jeżeli nie mamy slidera, albo ustabilizować poruszone nagranie, bez straty jakości. Po prostu jest spory nadmiar informacji do odrzucenia. Dlatego smartfonem nagrywającym materiał 4K, do pewnego stopnia można osiągnąć efekt zmiennej ogniskowej i slidera, bez posiada dodatkowego sprzętu. Wystarczy opanować kadrowanie obrazu i animowanie za pomocą klatek kluczowych. W tym celu wystarczy obejrzeć 5 minutowy tutorial dla wybranego oprogramowania.



Wracając do meritum – dla finalnej jakości nagrania, najważniejsze są dwa zależne od siebie czynniki: rozdzielczość, oraz przepływność, czyli stopień kompresji, wyrażany najczęściej w megabitach na sekundę. Jeśli jeden materiał wideo ma dwa razy większą rozdzielczość od innego, ale tą samą przepływność, będzie wyraźnie gorszej jakości. Z tego samego powodu, dla którego obraz jpg nie może mieć wyższej rozdzielczości, ale zajmować tyle samo miejsca na dysku bez wyższej kompresji i znacznej utraty jakości, względem obrazu o mniejszej rozdzielczości. Więcej danych wymaga więcej miejsca, a więc więcej transferu.

Większość aparatów nagrywa materiał 1080/60p z przepływnością 28 Mbps. Dla materiału 1080/30p najczęściej mamy do czynienia z 17 Mbps. Za to materiał 4K to około 50 Mbps i więcej. Rozwiązania dla profesjonalistów mogą nagrywać zwykły materiał 1080/30p w 200 Mbps i więcej, aż do materiałów nieskompresowanych. Aby uświadomić sobie skalę kompresji warto podać informację, że godzina filmu HD 720p, w 60 klatkach na sekundę zajmuje 742 gigabajty. Jeśli przejdziemy do nieskompresowanego wideo 4K w 60 klatkach na sekundę, na godzinę nagrania będzie potrzeba ponad 5 terabajtów (!) miejsca. Do jakiej jakości renderować swoje filmy?

Jeśli chcemy zachować jakość zbliżoną do materiału źródłowego, w celu archiwizacji na dysku, to najlepiej zachować tą samą przepływność jaką miały pliki źródłowe, przed edycją. Z powodu ponownej kompresji nastąpi minimalny spadek jakości, który jest nieunikniony, ale jednocześnie w zasadzie niezauważalny.

Jeśli jednak planujemy udostępnić wideo w internecie, to i tak nie przeskoczymy ograniczeń narzuconych przez serwisy służące do udostępniania wideo. YouTube przygotował szczegółowe zalecenia, które można znaleźć tutaj. Jak łatwo zauważyć, dla materiału 1080p w 30 klatkach na sekundę, YouTube przewidział 8 Mbps, czyli co najmniej połowę mniej, niż jakość wideo z typowego smartfona, o aparatach i kamerach sportowych oferujących dzisiaj często do 100 Mbps nie wspominając. Dla materiałów w 60 klatkach jest to 12 Mbps, zamiast 28 Mbps stosowane powszechnie w aparatach.

Chcąc prezentować swoje wideo w szerokim gronie internetowych widzów najpopularniejszego serwisu wideo, nie możemy tego ograniczenia przeskoczyć. Bez względu jak materiał nagramy, ostatecznie i tak YouTube pokaże go w tych 8 megabitach na sekundę. Przy ujęciach statycznych nie robi to wielkiej różnicy, ale podczas jazdy na rowerze czy motocyklu, gdy w kadrze migają gałęzie na poboczu, z liśćmi, a więc w kadrze następuje nieustanna zmiana bardzo wysokiej liczby szczegółów, wychodzą artefakty. Niektóre profesjonalnej jakości kompresory osiągają w takich sytuacjach lepsze efekty niż inne, ale dla takiego scenariusza kompresja jest po prostu zbyt duża – z pustego i Salomon nie naleje. Trzeba się z tym pogodzić i spadek jakości po prostu jest nie do uniknięcia.

Obecnie YouTube świetnie sobie radzi z kompresją wideo do swoich standardów, nie ma więc innych przeciwwskazań, aby przesyłać większe niż zalecane pliki, poza szybkością internetu. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przesłać plik 28 Mbps, z którego YouTube zrobi 12 Mbps we własnym zakresie. Trzeba mieć tylko świadomość, że z perspektywy widza nic nie zyskujemy. Dlatego, jeśli dysponujemy wolnym łączem, albo przesyłamy za pomocą technologii GSM, która zlicza wykorzystany transfer, nie ma sensu znacząco wykraczać poza zalecane parametry, oszczędzając tym samym czas i transfer. Kiedy jednak pracujemy z szybkim, stałym łączem, można bez obaw przesyłać dużo za duże pliki i YouTube sobie z nimi błyskawicznie poradzi. Walka o poprawę jakości w obrębie tych 8 megabitów na sekundę, to w ogromnej większości przypadków gra nie warta świeczki.

Oczywiście są inne serwisy, jak Vimeo, które oferują lepszą jakość, jednocześnie mało kto tam nasz film w ogóle zobaczy. Chyba, że chcemy go linkować bezpośrednio osobom zainteresowanym.

Niektóre aplikacje posiadają w opcjach renderowania profile przygotowane specjalnie pod kątem określonych serwisów internetowych. Ja najwięcej opcji widziałem w programie towarzyszącym Adobe Premiere Pro CC, służącym do finalnej kompresji – Adobe Media Encoder CC. Jest to wygodne i szybkie wyjście, ale ma niewielkie znaczenie dla finalnego efektu z perspektywy serwisu internetowego.


Na koniec warto pamiętać, że jeśli decydujemy się przygotować mniejszy plik, na potrzeby sieci, warto dla celów archiwalnych zapisać sobie wersję w jakości zbliżonej, do materiałów źródłowych, z których powstał.

Podsumowanie

Celem mojego poradnika nie było udowodnienie, że można nagrać dobrej jakości film bez żadnego sprzętu poza smartfonem i bez wydatków. Chciałem przede wszystkim zachęcić do eksperymentowania z nagrywaniem tym co mamy. Jeśli poczujemy, że sprzęt nas ogranicza, wówczas jest właściwy moment na dokupienie kolejnego. Tu dochodzimy do rzeczy, na którą chciałem zwrócić szczególną uwagę. Większość osób uważa, że lepszy jakościowo film osiągamy przez zwiększenie rozdzielczości nagrania, zmianę aparatu lub kamery na lepszą, dokupienie kolejnego obiektywu.

Tymczasem oglądając film na YouTube nie widzę jakim obiektywem został nagrany, ani jakim aparatem. Widzę za to, że obraz się trzęsie, bo był nagrany z ręki, że oświetlenie było niewystarczające, widzę chaotyczny montaż oraz brak ostatecznego szlifu w postaci korekcji kolorów. Nie wszystkie te problemy da się rozwiązać za darmo, chociaż sama świadomość ich istnienia pozwala część problemów ominąć.

Część wyposażenia, jak dobra żarówka, kosztuje niewiele, część elementów, jak oprogramowanie, zbliża się cenowo do kamery sportowej czy taniego obiektywu. A jednak wpływ na finalny efekt tych wymienionych czynników będzie większy, niż przesiadka ze starszej lustrzanki na nowszą. Zmiana aparatu częściej niesie poprawę komfortu dla operatora, niż odczuwalną poprawę obrazu dla widza - zwłaszcza po kompresji YouTube'a. Dlatego jeśli budżet na nagrania wideo mamy ograniczony, warto dysponować nim mądrze i wybrać statyw, światło oraz program do montażu i korekcji kolorów, niż nowszej generacji kamerę. Obraz nagrywany z ręki wygląda niekorzystnie w każdym sprzęcie, nawet jeżeli stabilizacja wewnątrz aparatu odgrywa tutaj pewną rolę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama