Jako użytkownik systemu iOS przywykłem do tego, że kolejne aktualizacje dla mojego iPhone'a to albo poprawki niewielkich błędów, które do tej pory nie...
Jako użytkownik systemu iOS przywykłem do tego, że kolejne aktualizacje dla mojego iPhone'a to albo poprawki niewielkich błędów, które do tej pory nie miały zbyt wielkiego wpływu na codzienne korzystanie z telefonu, albo są to uaktualnienie określane mianem "major release", czyli następne wersje systemu. Do niedawna.
Oczywiście jest to pewne uogólnienie, ale tak właśnie wygląda "przygoda" z iUrządzeniami - wszystko wydaje się doskonale przemyślane, a poważne błędy i niedociągnięcia (np. mapy) zdarzają się tylko sporadycznie. Sądziłem, że okres oczekiwania na iOS7 upłynie raczej pod znakiem "delikatnych poprawek" w iOS6, ponieważ firma skupi się na właśnie na pracach nad siódmą wersją mobilnego systemu. Dzieje się jednak inaczej - każda następna aktualizacja to kolejny problem.
Gdy zostałem powiadomiony o dostępnym uaktualnieniu do wersji 6.1 tylko pobieżnie spojrzałem czego ono dotyczy i kliknąłem "Update". Proces przebiegł, jak zawsze, bez żadnych przeszkód i gdy wydawało mi się, że telefon jest gotowy do dalszej pracy, zostałem zaskoczony po raz pierwszy. Podczas komponowania wiadomości próbowałem skorzystać ze wcześniej zdefiniowanych skrótów - kilka wpisanych liter jest zastępowanych ustaloną uprzednio frazą. W moim przypadku są to zwroty typu "już jestem", "już jadę", "zaraz będę" i kilkanaście innych. Po aktualizacji system "zdecydował się" jednak nie wspierać wcześniej dodanych skrótów - po prostu. Zmuszony byłem ustalać je wszystkie od nowa i rzeczywiście to przyniosło skutek.
Możecie powiedzieć: "Przecież to drobiazg, nie zajęło ci to więcej niż dwie minuty". Owszem, ale czy po tak nieznacznej aktualizacji systemu powinniśmy robić cokolwiek, by przywrócić urządzenie do stanu sprzed uaktualnienia? Tym razem padło na skróty, więc następnym razem może paść na konfiguracje kont e-maila, kalendarza i kontaktów lub nasze wiadomości SMS. Drobny problem, lecz niesmak pozostaje.
Wczoraj, doczekaliśmy się następnej aktualizacji oznaczonej numerkiem 6.1.2. Całe szczęście, że zanim zdecydowałem się kliknąć "Update" postanowiłem zrobić mały research, co tym razem zmieniono (czyt. sknocono). Po kilku chwilach znalazłem kilka postów (fora) i tweetów, według których po aktualizacji zaprzestano wspieranie Google Exchange w systemie iOS, czego konsekwencją jest brak działania poczty w trybie push. Naturalnie, doskonale zdaję sobie sprawę, że od dnia 30 stycznia niemożliwe jest skonfigurowanie tej usługi na nowych urządzeniach, jednak tych dotychczas działających zmiany nie dotyczyły. Apple odcięło więc od tej funkcji jej obecnych użytkowników. Świetnie.
Zdanie jest jednak podzielone, ponieważ pewna część użytkowników nie stwierdziła jakichkolwiek zaburzeń w działaniu skonfigurowanej wcześniej usługi Google Exchange, tym osobom, "poszkodowani" sugerują restart urządzenia. Ja, jak na razie wstrzymałem się z aktualizacją. Cierpliwie zaczekam i przekonam się, co Apple zaserwuje nam w następnej.
Źródło grafik: MacRumors.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu