Laptopy stały się bardzo popularne na całym świecie i nawet w wielu domach zastąpiły na dobre zwykłe komputery stacjonarne. Jednak od pewnego czasu, po całym wielkim boomie na rozwiązania hybrydowe, które pokazały kierunek rozwoju tego segmentu, mamy do czynienia z pewnego rodzaju stagnacją. Intel i AMD dbają o to, żeby nie było teraz za nudno, ale brakuje to pewnego rodzaju powiewu nowości. Ten może zapewnić przyszły produkt Google.
Strategia Google
Firma z Mountain View robi ostatnio to, co nie do końca wychodziło Microsftowi. Mam tu na myśli sprawne łączenie roli twórcy oprogramowania i sprzętu. Ich smartfony z linii Pixele mają być wzorcami do naśladowania w obrębie Androida i spełniają tą funkcję, chociaż na temat ich problemów śmiało dałoby się napisać obszerny artykuł. Niestety początki samodzielności w tym przypadku nie wypadły najlepiej. Oprócz telefonów należy także pamiętać o serii asystentów głosowych Google Home oraz laptopach.
Szczególnie te ostatnie są modelami pełnymi sprzeczności. Z jednej strony, wcześniej Chromebook Pixel, a teraz Pixelbook, wypadają świetnie, jeżeli chodzi o specyfikację, jakość wykonania czy wyświetlacz. Z drugiej kosztują naprawdę dużo. Ceny nie rekompensuje także oprogramowanie, ponieważ znajdziemy na nich Chrome OS, system ze sporymi możliwościami, jednak trudno zestawić go z Windowsem czy mac OS. Moim zdaniem flagowa półka to nie do końca docelowa kategoria dla nich. W dłuższej perspektywie stanowi to doskonałe źródło wiedzy dla Google, które na razie ma w swoim portfolio taki produkt, bo go na to stać.
Dwa ekrany w jednym urządzeniu
Sama idea na to, żeby połączyć w jednym produkcie dwa wyświetlaczy nie jest niczym rewolucyjnym. Nawet wśród smartfonów można znaleźć takie przykłady. Jedynym oficjalnie dostępnym pozostaje ZTE Axon M, który wygląda, niestety, dosyć topornie, choć nadrabia swoją funkcjonalnością. Google planuje podobne rozwiązanie przenieść na rynek komputerów. Możemy zobaczyć wnioski patentowe z maja 2016, ale sposób ich implementacji pozostaje owiany mgiełką tajemnicy.
Co najciekawsze, Amerykanie postanowili podejść do zagadnienia w dosyć nietypowy sposób. Dokładniej pisząc, na ich produkt mają się składać dwa osobne, które po połączeniu będą oferowały zwiększoną wydajność oraz zaoferują dodatkowe funkcje. Częściowo może to budzić skojarzenia z Lenovo Yoga Book. W nim dotykowy panel skrywał klawiaturę, ale Google pójdzie o krok dalej i każda część zostanie wyposażona we własny procesor, pamięć, czujniki, aparaty, głośniki, akumulatory oraz moduły łączności.
Świetna i absurdalna koncepcja
Największa zaleta takiego pomysłu na takie urządzenie 2w1 tkwi w jego niepowtarzalności. Zastanawiam się najbardziej, jak wyglądałaby w jego przypadku współpraca różnych podzespołów, czy nie dochodziłoby do paradoksalnego spowolnienia wskutek zbyt wolnej kooperacji pomiędzy poszczególnymi komponentami. Mimo wszystko takie coś może mieć sens. Na co dzień korzystamy z jednego urządzenia do konsumpcji multimediów, a drugie z kolei używa ktoś inny. Kiedy ktoś będzie chciał coś napisać czy też będzie potrzebował większej wydajności, żeby np. zagrać, wówczas połączy się je w jedno.
Jednak w tym wszystkim problem nie tylko stanowi wymyślenie zastosowanie dla takiego tworu, ale również koszty produkcji. Będą one wyższe w porównaniu do konwencjonalnych konstrukcji. Z tego względu szansa na pojawienie się takiego sprzętu w oficjalnej sprzedaży są minimalne, chociaż taka nowość z Chrome OS na pokładzie zrobiłaby wokół siebie sporo szumu. Wątpię, że udałoby się coś więcej.
Jeżeli pomysł wygląda znajomo, to zapewne kojarzycie Acer Iconia Dual Screen Tablet, w którym to właśnie mieliśmy do czynienia z dwoma wyświetlaczami, choć tylko jeden dysponował pełnym hardwarem. Zważywszy jednak na brak następcy, można uznać to jedynie za eksperyment.
źródło: SlashGear
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu