Właśnie dzisiaj na półki sklepowe w całej Polsce trafił najnowszy krążek grupy Snowman - Gwiazdozbiór. Płyta dostępna jest jednak do odsłuchania już od 21 kwietnia w serwisie Tidal. Debiutowała tam jako pierwszy polski album w jakości Masters, a tu mówimy już o dźwięku w wysokiej rozdzielczości. To pierwsza i jak na razie jedyna taka pozycja w katalogu, ale na pewno nie ostatnia.
Temat dźwięku w studyjnej jakości jest poruszany coraz częściej przez wiele różnych podmiotów. Wspominają o nim artyści, producenci sprzętu, właściciele usług muzycznych. Można odnieść wrażenie, że zaczynają się nim interesować także ci, którzy do niedawna zarzekali się, że zwykła empetrójka jest w zupełności wystarczająca. Streaming otworzył przed użytkownikami i wykonawcami sporo możliwości, ale jednocześnie degradacji uległ format dostarczanego słuchaczom dźwięku.
Do wyboru mamy co prawda kilka poziomów kompresji, ale (domyślnie i najczęściej) wybierana jest ta najniższa wartość (nawet 96 kbps), szczególnie gdy słuchamy na urządzeniu mobilnym. Jest to nawet krok wstecz w stosunku do większości sklepów cyfrowych, gdzie utrzymywano bitrate plików audio na minimum 256 kbps. Spotify czy Apple Music nie zdecydowały się jeszcze na uruchomienie oferty Hi-Fi, czyli standardu odpowiadającemu płycie kompaktowej, podczas gdy oferujący to od samego początku Tidal poszedł o krok dalej. Wprowadził pod strzechy muzykę w formacie Hi-Res (96 kHz / 24 bit) bez dodatkowych opłat dla subskrybentów pakietu Hi-Fi, a katalog albumów w takiej jakości jest regularnie rozszerzany.
Pierwszy polski Masters
Jedną z ostatnich nowości jest właśnie album Gwiazdozbiór poznańskiego zespołu Snowman. Wspólną decyzją zespołu i producenta trafił on w pierwszej kolejności do asortymentu Tidala, ale wcześniejszy dostęp to w rzeczywistości ta mniej atrakcyjna nowina. Pojawienie się krążka w jakości Masters to spore wydarzenie i miejmy nadzieję, że kolejni wykonawcy oraz wytwórnie podejmą podobnie działania. Całkiem możliwe, że nie będzie to dotyczyć tylko nowości. Właściciele praw do wielu, wielu nagrań dysponują kawałkami w takim formacie, lecz najwyraźniej nakłonienie ich do podzielenia się takimi dobrami nie jest łatwe. Ostateczna decyzja należy bowiem właśnie do nich, a sam proces udostępnienia nie jest nazbyt skomplikowany - po dostarczeniu odpowiednich plików Tidal zamieszcza je w serwisie i to tak naprawdę wszystko.
Frontman zespołu, gitarzysta i wokalista, Michał Kowalonek, nie ukrywa zadowolenia z takiego debiutu płyty. W rozmowie ze mną wspomniał, że streaming okazał się tak naprawdę dla wykonawców sporą szansą. Taka “rewolta”, jak określił wzrost popularności legalnego dostępu do muzyki, to prawdopodobnie najlepsze co mogło się stać w czasach, gdy zaczęły królować mp3 pobierane z sieci i serwisy typu YouTube. Sam, w domowym zaciszu, najwyższy priorytet nadaje czarnym krążkom. Dzięki winylom, jak opowiada, można poczuć pewną więź z artystą, niemalże go dotknąć. Tego nie oferują nam Tidal czy Spotify, lecz pierwsza z wymienionych usług oferuje już studyjną jakość nagrań, co, zdaniem Michała, może przełożyć się na solidną zmianę w postrzeganiu muzyki przez słuchaczy.
Tidal Masters > Hi-Fi
MQA, czyli Master Quality Authenticated, to technologia stojąca za nowymi możliwościami Tidala. Pozwala na oferowanie utworów w wyższej częstotliwości, aniżeli płyta CD, czyli subskrypcja Hi-Fi. W tym przypadku mówimy o 16 bitach przy 44 kHz, natomiast wersja Masters, to 88 kHz/24 bity lub nawet 96 kHz/24bity. By móc w pełni docenić taki format niezbędny jest oczywiście odpowiedni sprzęt audio - szansa na usłyszenie różnicy pomiędzy Hi-Fi a Masters bez DAC-a (przetwornika cyfrowo-analogowego) jest prawie niemożliwa - w tym momencie Tidal oferuje najwyższą jakość tylko na w aplikacji desktopowej dla Windows i macOS.
Na specjalnym spotkaniu, zorganizowanym przy udziale zespołu, miałem okazję doświadczyć tych nagrań odtwarzanych na zestawie, którego posiadania jeszcze nie potrafię sobie wyobrazić. Do dyspozycji mieliśmy sprzęt firmy Denon. Taki zestaw w połączeniu z plikami audio w wysokiej rozdzielczości stworzył perfekcyjny duet. Płyty zespołu Snowman słuchałem od kilku dni w wersji Hi-Fi i różnica pomiędzy tym, czego słuchałem na własną rękę, a tym co usłyszałem podczas wspólnego odsłuchu, była naprawdę dostrzegalna. Być może nie dla wszystkich, ale ci, którzy mogli ją docenić z pewnością to zrobili.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu