Hollywood - kraina filmowego, medialnego i globalnego sukcesu. Ale tylko dla wybranych. Z wszystkimi blaskami i cieniami sławy - jest to miejsce, w kt...
Hollywood - kraina filmowego, medialnego i globalnego sukcesu. Ale tylko dla wybranych. Z wszystkimi blaskami i cieniami sławy - jest to miejsce, w którym ambitni wizjonerzy świata filmu chcą zabłysnąć i mają ku temu najlepsze warunki - o ile umieją je wykorzystać i mają siłę nie poddać się w walce o miejsce na szczycie.
Silicon Valley można nazwać odpowiednikiem startupowego Hollywood. A czy nasi rodzimi inwestorzy i przedsiębiorcy gotowi są do walki o globalny sukces w polskim Startupwood?
Autorem wpisu jest Andrzej Targosz - Bitspiration Founder.
Obserwuję polską scenę startupową od samego początku. Tworzyłem pierwsze w naszym kraju konferencje, które ściągały do Polski doświadczonych inwestorów i twórców startupów. Analizując naszą rodzimą scenę startupową stwierdzam, że jest nie najgorzej, a idzie ku jeszcze lepszemu. Jesteśmy zauważani przez zagraniczne media. Światowi inwestorzy szukają u nas swoich perełek. Każdego dnia gdzieś w naszym kraju odbywa się meetup lub konferencja poświęcona startupom. Czy cały ekosystem jest gotów - wreszcie! - na wydawanie startupów, które zachwycają cały świat?
Samotny co-founder
Jeszcze kilka lat temu nie był gotów. Pamiętam, gdy w pierwszej, organizowanej przeze mnie konferencji startupowej Bitspiration wzięło udział 150 osób. Zagraniczni prelegenci nie mogli przestać się dziwić, dlaczego nigdzie nie ustawia się kolejka osób, która próbuje pitchować swoje pomysły? Dlaczego ludzie nie zadają pytań, nie oczekują konstruktywnej opinii od doświadczonych osób, dostępnych dla nich przez całe dwa dni?
Sytuację tę najlepiej podsumowało zdjęcie, które utkwiło mocno w mej pamięci - widniał na nim co-founder YouTube’a, Jawed Karim, samotnie siedzący przy barze podczas after party Bitspiration. Nikt do niego nie podszedł, nikt nie zagadał, nikt nie widział w tym spotkaniu okazji do zdobycia doświadczenia i wiedzy. Tłumaczyłem wówczas zagranicznym gościom tę sytuację. Mówiłem, że jeszcze się uczymy, że przed nami długa droga, że polskim, młodym startupowcom brak jeszcze odwagi do wprowadzenia projektu w życie.
Startupowa masa krytyczna
Od tego momentu minęły 4 lata. Polski rynek startupowy ogromnie się w tym czasie rozwinął. Mam wrażenie, że dowcipne sformułowanie “otwieram lodówkę, a tam startup” nie jest przesadzone - ba, biorąc pod uwagę założenia Internet of Things oraz pomysł jednej z uczestniczek Kraków Startup Weekend rzeczywiście, nawet na wybór jedzenia w lodówce oraz sposób zarządzania zapasami są już startupowe pomysły :)
Jednym z wyznaczników rozwoju (nie mylić z sukcesem) polskiej sceny startupowej jest wzrost liczby imprez kierowanych do tego sektora. Każdego miesiąca pojawia się na rynku kolejny organizator wydarzenia startupowego, a nasza impreza Bitspiration urosła ze 150 do ponad 600 osób w 4 lata. Widać znaki osiągania masy krytycznej.
Cały rozwój nie nastał jednak samoistnie. Jest to wynik wspólnej pracy startupowców, inwestorów, mentorów i mediów, która, mam nadzieję, zaowocuje pierwszymi poważnymi sukcesami w roku 2015. Będąc inwestorem i świadkiem rozwoju części projektów widzę jak dużo poświęceń i wyrzeczeń kosztuje prowadzenie globalnego startupu. Founderzy startupów takich jak Base, Brainly, CD Projekt, Estimote, Intelclinic, kontakt.io, Livechat, SeedLabs, Sher.ly, Shwrm, UXPIN czy Zortrax, swoją ciężką pracą i determinacją wyznaczają wzorce dla kolejnych, głodnych sukcesu. Wymienione marki - a jest ich na naszym rynku więcej! - są już dobrze rozpoznawane na świecie i są świetnym przykładem dla innych. Pytanie, czy inni potrafią i chcą korzystać z ich doświadczenia.
Czekając na startupowego Oscara
Wymienione startupy to póki co jaskółki wschodzącego, polskiego Startupwood. Dlaczego co roku doszukujemy się marek godnych wyróżnienia, zamiast przebierać wśród grona tych naprawdę zasługujących na prestiżowe nagrody? Widzę kilka przyczyn takiego stanu rzeczy.
- Większość rodzimych akceletaratorów i inkubatorów prowadzą ludzie nie posiadający odpowiednich kompetencji mentorskich. O ile mają doświadczenie, o tyle żaden (poprawcie mnie, jeśli się mylę:) z tych podmiotów nie może pochwalić się prowadzeniem startupu, który osiągnął globalny sukces. Jak więc mogą radzić młodym adeptom? Muszą się tego uczyć - niestety nie posiadają tej wiedzy na bazie własnego doświadczenia
- Konkursy-wydmuszki - aktualnie na naszym rynku odbywa się wiele konkursów mających na celu wyłonienie i nagrodzenie godnych uwagi startupów. Tak wiele, że jest ich więcej, niż sensownych startupów w naszym kraju
- Polscy startupowcy nie posiadają wystarczających umiejętności do tego, by realizować założone cele, na które udało im się pozyskać środki. Nasi przedsiębiorcy stwarzają wrażenie jakby nie rozumieli, że celem inwestycji z VC jest zwrot środków z mnożnikiem, który odpowiada zyskowi. Młodzi adepci zapatrują się w PR-owo rozbuchane startupy, które po kilku latach działalności stać maksymalnie na zatrudnienie kilku programistów. Inwestycji nie pozyskuje się po to, by tworzyć miejsca pracy, a po to, by generować zysk, zmieniać świat, tworzyć stabilne, rozwijające się biznesy. Niewiele jest niestety projektów, które uzyskały finansowanie i jest gotowych osiągnąć globalny sukces
- Startup to firma, a nie zabawa. Młodzi ludzie powinni zrozumieć, że prowadzenie startupu to nie zabawa i sprzedawanie się w mediach, a poważny biznes, mierzony w dochodach. To wielka odpowiedzialność - wobec współpracowników i inwestorów. Mamy na polskim rynku przykłady firm, które ciężką, bardzo ciężką pracą pokazały, jak to osiągnąć. Wystarczy obserwować ich ścieżkę rozwoju i czerpać z ich doświadczenia, a nie mydlić oczu PR-owymi komunikatami, która doprowadzi do zniechęcenia do branży nowych technologii.
To gdzie ten polski Skype?
W odpowiedzi na mój wyważony optymizm spodziewam się pytania, dlaczego w takim razie nie wydaliśmy jeszcze produktu na miarę Skype’a, który nota bene był szumnie zapowiadany przez twórców jednej z sieci inkubatorów na spotkaniach branżowych kilka lat temu. Ogólna odpowiedź jest dość prosta - polscy startupowcy to zdolni pionierzy, którzy wyprawiają się w daleką podróż w nieznane. Znają cel, każdy z nich wytrwale podąża swoją ścieżką, ale droga jest wyboista i nieprzewidywalna. Nie możemy jednoznacznie stwierdzić, kiedy osiągniemy cel, jakim jest zbudowanie globalnego brandu technologicznego ale wiem, że jest spora nadzieja na jego rychłe powstanie.
Dla mnie pozytywnym zaskoczeniem była sytuacja mająca miejsce podczas mentorowania TechStars London. W konkursie brał udział kolejny startup prezentujący beacony. Podczas oceny pomysłu przedstawiciel brytyjskiego banku powiedział, że polska firma Estimote jest dużo bardziej zaawansowana w tej technologii i rozwiązywanie kolejny raz tego samego problemu nie ma sensu. Tak, Szanowni Państwo, przypadkowa osoba pracująca w dużej organizacji w Londynie i zajmująca się innowacjami już słyszała o polskiej firmie (nie jest to odosobniony przypadek). To jest dobra prognoza, a będzie ich więcej i wierzę, że 2015 rok będzie rokiem drobnych sukcesów i dowodem na to, że w Polsce może powstać nasz własny Startupwood - z wszystkimi jego blaskami i cieniami.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu