Felietony

Polska podpisze ACTA już 26 stycznia. To porażka demokracji i znak, że czas na polski blackout

Wojciech Usarzewicz
Polska podpisze ACTA już 26 stycznia. To porażka demokracji i znak, że czas na polski blackout
Reklama

SOPA dostała w USA po twarzy, choć jeszcze nie ostatecznie. Zapominając na chwilę o tej ustawie, wracamy na nasze, europejskie podwórko - my też mamy ...


SOPA dostała w USA po twarzy, choć jeszcze nie ostatecznie. Zapominając na chwilę o tej ustawie, wracamy na nasze, europejskie podwórko - my też mamy swoje SOPA, nazywa się ACTA. Jest to międzynarodowe porozumienie, które może zniszczyć prywatność Internautów bardziej niż Facebook i przy okazji wprowadzić cenzurę sieci. Ta porażka demokracji jest chwalona przez rząd, oprotestowana przez ministra Boniego i krytykowana przez Internautów, których głos chyba jest zbyt cichy. Być może czas na polski blackout a’la STOP SOPA?

Reklama

Wpierw, odpowiadając na pytania żądnych krwi fanów Antyweba, odpowiadam, iż napisanie tekstu o ACTA wymaga nieco większego researchu, niźli przeczytanie krótkiego newsa, by czegoś nie przekręcić :). Toteż dopiero dziś o tym piszę. A teraz, do rzeczy.

Dla tych, co to jeszcze nie wiedzą, czym jest ACTA, kilka słów wyjaśnienia - to międzynarodowe porozumienie, które ma służyć ochronie własności intelektualnej i chronieniu rynku przez podróbkami i jako takie, ma ograniczyć ilość podróbek oraz piractwo w Sieci. Porozumienie ma pozwalać rządom na intensywną walkę z piractwem - tak intensywną, że może zostać naruszona prywatność obywateli i ich prawa podstawowe. Więcej o problemach związanych z ACTA można przeczytać w Dzienniku Internautów.

Polski rząd podpisze ACTA 26 stycznia

Ustawę tę, nad którą prace rozpoczęto w 2007 roku, próbowano dosłownie przepchnąć pomijając mechanizmy demokracji - do tego stopnia, że np. u nas w Polsce zwykli obywatele nic na temat ACTA nie wiedzą. A tymczasem Polski rząd podpisze porozumienie ACTA już 26 stycznia, jak zresztą dowiedzieliśmy się dopiero wczoraj. Nie róbmy jednak paniki - podpisanie ACTA to jeszcze nie finał, bowiem porozumienie to musi być jeszcze ratyfikowane przez Parlament Europejski, a potem poszczególne kraje mogą walczyć o zmianę niektórych fragmentów całego porozumienia.

Ale jeśli chcemy walczyć z ACTA, to trzeba to zrobić na poziomie Parlamentu Europejskiego - tam bowiem ACTA będzie miało swoje “być albo nie być” - PE może ACTA całkowicie odrzucić, a wtedy cała ustawa trafi do kosza. Amen. Co jednak nie zmienia faktu, że warto też działać w sprawie 26 stycznia - rząd twierdzi, że decyzji o podpisanie nie da się już cofnąć (ja już nie wiem, jak ta demokracja działa, czy podpisali umowę zobowiązującą do podpisania kolejnej umowy), ale minister Boni, z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, jak wieść gminna niesie, złożył prośbę do premiera Tuska o wstrzymanie się z podpisywaniem porozumienia i szerszą analizę całego ACTA.


Porozumienie ACTA jest porażką demokracji - od samego początku przepychane jest bez wiedzy obywateli, rząd pracuje w trybie obiegowym, a cała dyskusja “publiczna” na temat ACTA to “obiecujemy, przyrzekamy, udostępnimy, jest OK” - wszystko sprowadzono do obiecanek, a prawdziwe porozumienie jest wciąż przepychane za plecami obywateli. O obietnicach bez pokrycia, niewiedzy rządowców i ukrywaniu informacji ładnie napisano na serwisie VaGla. I powiem wam, wolę wersję z VaGla, niż to, co napisał PI.GOV.PL w dniu 20 grudnia 2011 roku:

Polska prezydencja może pochwalić się kolejnym sukcesem. Jak poinformowało Ministerstwo Gospodarki, Rada UE podjęła decyzję o podpisaniu umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrobionymi.

Gdy już ciśnienie mi opadło po przeczytaniu słowa “sukces”, mogę skomentować ten fragment spokojniej - zniszczenie demokracji przez ukrywanie informacji i kompletny brak otwartości jest kpiną, a nie sukcesem. Przykład? Wniosek o zgodę na podpisanie ACTA - podpisany 18 listopada 2011, udostępniony opinii publicznej przed dwoma dniami - klik. Podobnie jest z uchwałą rady ministrów z podpisem Donalda Tuska - podpis złożony 7 grudnia 2011, a dokument udostępniono dwa dni temu.

Reklama

Ten pierwszy wniosek jest dość ciekawy - jak go podpisano? Ano tak:

Wygląda na to, że wniosek trafił do skrzynek Ministrów – w tym do Michała Boniego w jego poprzedniej roli - na trzy dni przed końcem kadencji, a sama decyzja formalnie (przez „milczące przyjęcie”) zapadła na inauguracyjnym posiedzeniu obecnego rządu. (źródło)

Reklama

Zapowiadano debaty - nie ma. Zapowiadano otwartość - nie ma. Za to demokrację się niszczy, posłowie nie wiedzą, co podpisują, a wszystko to doprowadzi do tego, że blogerzy, naukowcy i przedsiębiorcy będą zaliczani do grona kryminalistów. A jeśli nie, to i tak będą stąpać po cienkim lodzie, by nie wdepnąć w opatentowaną przez kogoś dziurę z dodatkową literką R w kółeczku po prawej stronie.

Czas na polski blackout?

Być może już czas, by Polacy wzięli przykład z jankesów i zorganizowali internetowy protest przeciwko niszczeniu demokracji i całemu porozumieniu ACTA, które stawia cele korporacji i lobbystów ponad prawa i wolność obywateli? Porozumienie to zagraża wolności słowa, może zniszczyć do końca naszą prywatność i skutecznie zablokować postęp naukowy i innowacje technologiczne.

Trzeba by się umówić na konkretną datę (na dniach) i wyłączyć w polskiej sieci co się tylko da - wyświetlając informacje o ACTA i niszczeniu demokracji, zwrócić uwagę zwykłych ludzi na to, że nie tak podejmuje się decyzje w nowoczesnym państwie demokratycznym. Amerykanie potrafili, Polak też potrafi - zwłaszcza ten “internetowy”. Może by tak w poniedziałek, 23 stycznia? :) Tylko który z polskich serwisów zrezygnuje z pieniędzy na rzecz bronienia demokracji i wolności Internetu? Na to pytanie każdy webmaster musi odpowiedzieć sobie sam, a ja idę przygotować na swoje malutkie strony odpowiedni “wyłącznik”.

Warto jeszcze dodać, iż Fundacja Panoptykon we współpracy z innymi organizacjami wystosowała apel do premiera z prośba o określenie konkretnego stanowiska rządu w aspekcie ACTA.

W kwestii ACTA najbardziej boli brak otwartej dyskusji na temat porozumienia, które może zmienić Internet, ale też świat technologii i nauki. Choć porozumienie ma na celu dbanie o konkurencyjność na rynku i ochronę własności intelektualnej, to jak na ironię może zadziałać zupełnie na odwrót - innowacje i konkurencyjność mogą zostać mocno ograniczone. I dlatego trzeba działać - zarówno w kwestii podpisywania dokumentu 26 stycznia, jak i w późniejszym czasie, gdy porozumienie trafi do Parlamentu Europejskiego.

Reklama

Niektórzy komentatorzy określają sytuację z ACTA mianem testu demokracji - w pełni się z tym zgadzam. Bo jeśli nie zadziałamy, jeśli nie pokażemy rządom Europy, że obywatele tego kontynentu mają konkretne prawa i chcą decydować w kwestii tego typu ustaw, to kto powstrzyma rząd przez wprowadzaniem kolejnych ustaw ograniczających naszą wolność? Artykuł ten jest bardziej polityczny, niźli technologiczny - ale ACTA dotyczy w dużej mierze Internautów, zwłaszcza dlatego, że jak to zwykle bywa z takimi ustawami, nie ważne, że jesteś niewinny - i tak znajdą na Ciebie paragraf.

To kto jest chętny na polski blackout?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama