Polska

Politycy pokazują jak nie korzystać z Facebooka. Wolą go od Twittera?

Karol Kopańko
Politycy pokazują jak nie korzystać z Facebooka. Wolą go od Twittera?
Reklama

. Media społecznościowe są świetnym narzędziem informacji. Pokazał to dobitnie Twitter przy okazji zamachów bombowych w Bostonie. Dzięki swojej fil...

.

Reklama

Media społecznościowe są świetnym narzędziem informacji. Pokazał to dobitnie Twitter przy okazji zamachów bombowych w Bostonie. Dzięki swojej filozofii działania był w stanie najszybciej przekazywać newsy prosto ze strefy 0. Ostatnio o tym portalu zrobiło się u nas głośno przy okazji zarzutów stawianych posłowi PIS Adamowi Hofmanowi.

Liczba followersów na jego profilu w ciągu dwóch dni niebotycznie wzrosła, co przykuło uwagę branżowych analityków. Takie wydarzenia są normalnie niespotykane i w mojej opinii dobitnie świadczą, o tym, że Hofman w tej grze na cyferki zagrał po prostu nieczysto i postanowił nadrobić dystans do liderów, kupując sobie fanów. Znalazł się on wtedy tuż za plecami Janusza Palikota i Radosława Sikorskiego, który jednak swoją pozycję budowali przez lata, a nie w ciągu jednej transakcji.

Twitter został przez polityków już jednak dawno oswojony, zupełnie inaczej jest z Facebookiem, przez którego rozpowszechnianie treści nie jest już tak łatwe. Szczególnie gdy się ma wyłączoną opcję  „Follow”, jak Janusz Krakowian. Starosta ten udostępnia jednak publicznie swoje wypowiedzi, w których krytykuje dokonania rządzącej ekipy, a że wybory w PO dobiegają końca…


Powyższe wpisy podziałały na posłankę PO Halinę Rozpondek, jak płachta na byka. Wytworzyła się awantura, o której pisze dziś Wyboracza. Najlepsze jest jednak, że posłanka twierdzi, że z komentarzami, które zostały zamieszczone z jej konta, nie ma nic wspólnego:

 Ja skomentowałam wpis Janusza Krakowiana? - zdumiewa się jednak Halina Rozpondek. - Nic takiego nie pisałam. Już trzeci raz ktoś się podszywa pode mnie na moim profilu, kiedyś koleżanka dzwoniła, że coś na nią nawypisywałam, a to nie byłam ja.

Wytłumaczenia są dwa. Albo Rozpondek rzeczywiście dołączyła do rzesz internautów nieprzejmujących się prywatnością i bezpieczeństwem w sieci (np. hasło: hasło, albo 12345) i dopuściła do tego, żeby ktoś przejął kontrolę nad jej kontem, co z racji na pełnione publicznie stanowisko jest naganne.

Reklama

Albo  posłanka wymyśliła łatwy sposób na wyparcie się niewygodnych już słów, przez ogłoszenie wszystkim, że to nie ona je napisała. W każdym bądź razie Rozpondek „będzie się kontaktować z Facebookiem”, aby wyjaśnić sprawę.

Polecam zacząć od góry, od samego Marka.

Reklama

Foto

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama